Mysz-masz na święta (2025) - recenzja filmu [Best Film]. Wojna ludzko-mysia

Mysz-masz na święta (2025) - recenzja, opinia o filmie [Best Film]. Wojna ludzko-mysia

Piotrek Kamiński | Wczoraj, 10:00

Czteroosobowa rodzina przyjeżdża do starego domu ciotki, aby spędzić w nim Boże Narodzenie. Nie wiedzą, że budynek jest już zamieszkany... Przez cztery, urocze myszki. 

Dopiero co o pisałem, że nie ma czegoś takiego jak prawdziwie zły film świąteczny. Dopóki sam przyświecający twórcom cel jest szczytny, inne niedoskonałości da się gdzieś tam, jakoś wybaczyć i na pewno znajdą się całe rzesze osób, które z miłą chęcią go obejrzą. Nie inaczej jest i z "Mysz-masz na święta". To bardzo klasyczna opowieść familijna, pełna prostych wątków i oczywistych postaci, ale urocza w swoim wydźwięku. Jest jednak w filmie Henrika Martina Dahlsbakkena coś jeszcze. Coś, co wyróżnia go na tle konkurencji. Jest bardzo, ale to bardzo... Głupiutki.

Dalsza część tekstu pod wideo

Nie oznacza to, oczywiście, że skreśla go to jako pozycję godną uwagi. Kompletnie niedorzeczny humor i skrajnie karykaturalne postacie to coś, co dzieciaki lubią, więc choć ja nie potrafiłem średnio co pięć minut nie załamywać rąk nad tym, co przyszło mi oglądać, ewidentnie zapominając jak świetnie bawiłem się za młodu na produkcjach typu "Flubber", mój syn bawił się wyśmienicie, aż mu się oczka świeciły, a zapytany jaką ocenę wystawiłby filmowi, odpowiedział, że 8.5/10. Taka to produkcja. 

Mysz-masz na święta (2025) - recenzja, opinia o filmie [Best Film]. Dawid kontra Goliat

Ludzie kontra myszy
resize icon

Wszyscy wiedzą, że myszy są szkodnikami. Jeśli mają czas, przegryzą się przez każdą powierzchnię, wejdą w każdą dziurę i zjedzą każdą, schowaną w barku na działce czekoladę... Ten ostatni przykład utkwił mi w pamięci szczególnie mocno i być może jest też powodem, dla którego nie czuję absolutnie nic, karmiąc swojego węża. Ale miało być o filmie! Te prawdy zna praktycznie każdy dorosły człowiek i większość dzieci. Ale czy wiedziałeś, że myszy również gardzą ludźmi? Dobrze wiedzą, że tam, gdzie pojawia się człowiek, nie da się żyć. Dlatego, kiedy tata mysz spostrzega ludzi w, hmmm... "Swoim" domu, postanawia coś z tym zrobić. Rozpoczyna się wojna, w której jedna strona, jako obrońcy, ma znaczną przewagę nad drugą. 

Pomiędzy tym wszystkim znajdują się nasi "główni" główni bohaterowie - najmłodszy członek ludzkiej i tak samo młoda członkini mysiej rodziny. Zainteresowani sobą nawzajem, zaczynają się wspólnie bawić, nie bacząc na waśnie swoich rodzin, ukrywając się ze swoją przyjaźnią. Coś jak bardzo dziwaczna, pozbawiona romansu historia Romea i Julii. Tylko, wiesz, z myszami. Czy ich przyjaźń zdoła pogodzić obie rodziny, zanim jedna zniszczy drugą? Brzmi to strasznie patetycznie, ale sam film absolutnie nie próbuje nawet udawać poważnego. To w gruncie rzeczy bardzo prosta koncepcja: myszy chcą pozbyć się ludzi. Ludzie się bronią. Nieudolnie. 

Mysz-masz na święta (2025) - recenzja, opinia o filmie [Best Film]. Zabawa dla najmłodszych

Myszy kontra ludzie
resize icon

Kolejne pułapki, zastawiane przez obie strony, jak nic wymyślone zostały przez małe dzieci scenarzystów, a później zaakceptowane przez równie małe dzieci reżysera. I dlatego właśnie spodobają się też Twoim małym dzieciom, podczas gdy Ty będziesz siedział w kinowym fotelu i zastanawiał się czy to tak na serio, czy coś brałeś, ale nie pamiętasz. Bo jak inaczej wytłumaczyć sceny takie, jak wystrzeliwane z tostera cukierki, które lecą w stronę ludzi z taką mocą, że robią dziury w ścianach i tłuką szkło? Albo specjalistę od łapania gryzoni, który rozkłada na podłodze milion pułapek z serem, po czym krzyczy i trzęsie się na podłodze, kiedy myszy odpalają jedną z nich, dobrych kilka metrów od niego, po czym reszta uruchamia się falą, jakby były ze sobą jakoś połączone. To są gagi, które wymyśliłbym mając osiem lat - i dlatego pewnie mojemu dziecku przypadły do gustu, podczas gdy ja chowałem twarz w dłoniach. 

Trzeba natomiast przyznać, że film wygląda dobrze. Stary dom cioci na klimat, który dodatkowo podkreśla przyjemne, ciepłe światło, a myszy wykonane zostały pierwszorzędnie - każda z nich wygląda niemal jak żywa, a przy tym wszystkie są wyraźnie "swoje", różniąc się od siebie czy to kształtem czy umaszczeniem, dzięki czemu nigdy nie mamy problemu z odróżnieniem, kto jest kim. Ponadto, polska obsada dubbingowa, z Leszkiem Lichotą jako tatą myszą na czele, zrobiła bardzo dobrą robotę, nadając filmowi miły, świąteczny charakter, kojarzący się z filmami familijnymi dawnych lat.

"Mysz-masz na święta" to bardzo specyficzny film. Opatrzony ładnym morałem, ciepły i miejscami nawet zabawny, ale przy tym zawieszony w bardzo naciąganej rzeczywistości, która może być problemem nie do przełknięcia dla starszego widza - podczas gdy ten młodszy nie zauważy zapewne nawet, że coś jest nie tak. Postacie są tu płaskie, jak tani papier, a logika wydarzeń i zakończenia nie trzyma się kupy. Dlatego, mimo że dzieciom na bank się ta opowieść spodoba, nie mogę wystawić jej wyższej oceny. To, że film jest przeznaczony dla dzieci, nie zwalnia go z obowiązku bycia po prostu dobrze napisanym. 

Atuty

  • Pięknie zrobione, urocze jak diabli myszy;
  • Niektóre gagi i odniesienia do innych filmów całkiem zabawne;
  • Ładny morał...

Wady

  • ...na który scenariusz absolutnie nie zapracował;
  • Płaskie postacie;
  • Trzeba mocno przymrużyć oko na sporą część fabuły. Dla mnie trochę za mocno.

Nie mogę powiedzieć, żeby "Mysz-masz na święta" był dobrym filmem w klasycznym tego słowa znaczeniu, lecz jeśli szukasz czegoś na ciepły, wspólny seans z kilkulatkiem, mój syn zdecydowanie ci go poleca.

5,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper