![Sorry, baby (2025) - recenzja filmu [Forum Film Poland]. Życie z traumą](https://pliki.ppe.pl/storage/53260be409bbe66ea992/53260be409bbe66ea992.jpg)
Sorry, baby (2025) - recenzja, opinia o filmie [Forum Film Poland]. Życie z traumą
Agnes została skrzywdzona przez człowieka, któremu powinna była móc zaufać i którego chciała podziwiać. Jej świat w tamtym momencie kompletnie się zatrzymał, lecz życie musi toczyć się dalej. W swoim debiucie reżyserskim, Eva Viktor pokazuje wersję tego, jak sama zmagała się z podobną traumą.
Psychiczny ból tak olbrzymi, że wpływa na całe twoje życie, nie pozwala głębiej odetchnąć i powstrzymuje ruch i decyzyjność, jest tak trudny do zrozumienia, prawdopodobnie wręcz niewyobrażalny, że każdy film, serial, książka, opowieść osoby dotkniętej tego typu traumą traktować należy jak coś niezwykle intymnego, wgląd w duszę drugiego człowieka.
Miejscami zachowania i decyzje takiej osoby mogą się nam przez to wydawać dziwne, nielogiczne, być może wręcz lekko odpychające, ale jeśli samemu nie przeżyło się czegoś podobnego, ocenianie tego byłoby przejawem naprawdę olbrzymiego nietaktu. Trzeba jednak jasno i wyraźnie rozgraniczyć różnicę między traumą, a wszystkim innym. Jestem pod nieskończenie wielkim wrażeniem tego, co Viktor dała radę pokazać na ekranie w kontekście krzywdy, która ją spotkała, ale zaproponowane przez nią luźne dialogi, ich ton i barwa stoją w takiej kontrze do głównego tematu filmu, że można odnieść wrażenie, że ogląda się dwie różne produkcje.




Sorry, baby (2025) - recenzja, opinia o filmie [Forum Film Poland]. Rozmowa lekiem na wszystko

Kiedy ją poznajemy, Agnes (Victor) mieszka zupełnie sama na odludziu, z dala od świata, pochłonięta swoją pozbawioną zmian codziennością. Odwiedza ją właśnie przyjaciółka z czasów studenckich, Lydie (Naomi Ackle). Wspominają dawne czasy, rozmawiają, śmieją się, lecz coś jest nie tak. Coś wisi w powietrzu. Wracając do domu, Lydie prosi swoją przyjaciółkę by ta "nie umierała". Agnes jeszcze nie tak dawno temu była obiecującą doktorantką na szanowanej uczelni. Przyszłość malowała się przed nią jasnymi brawami - miała przyjaciół, plany, była lubiana wśród studentów. Później jednak wydarzyło się "to" i metaforyczny samochód jej życia zatrzymał się nagle, jak gdyby uderzył przed chwilą w mur, po czym odmówił dalszej jazdy.
Fabuła filmu opowiedziana została poza sekwencją - raz pokazując nam obecną sytuację głównej bohaterki, później natomiast cofając się do punktu zwrotnego jej życia, pozwalając zrozumieć skąd to jej zachowanie się bierze i jak próbowała z nim walczyć, aby ostatecznie raz jeszcze wystrzelić do przodu, na koniec tej historii. Jak już wspomniałem, Viktor bardzo skutecznie pokazuje wnętrze głowy swojej bohaterki w tych najtrudniejszych dla niej chwilach. Końcowa scena, której film zawdzięcza swój tytuł, jest prawdopodobnie najbardziej ikoniczna i zostanie najlepiej zapamiętana, ale dla mnie zdecydowanie mocniejszym, pozwalającym dobrze zobaczyć naszą bohaterkę momentem jest jej atak paniki i pomoc ze strony kompletnie nieznajomego człowieka (John Carroll Lynch). To właśnie ta przypadkowa rozmowa najlepiej opisuje wewnętrzną walkę osób takich jak Agnes i jest jednocześnie bardzo nienachalnie wysłanym przekazem, że nie każdy człowiek jest taki sam, że krzywda wyrządzona przez jedną osobę nie oznacza, że trzeba się teraz wystrzegać całej reszty. Niby oczywista oczywistość, a mam wrażenie, że często się o niej dzisiaj zapomina.
Sorry, baby (2025) - recenzja, opinia o filmie [Forum Film Poland]. Nieudany dualizm

Zastanawiam się, gdzie cała ta subtelność i ostre pióro poszły sobie, kiedy trzeba było napisać pozostałe, mniej istotne tematycznie, a bardziej komediowe dialogi. Wspomniałem, że film zaczyna się od wizyty najlepszej przyjaciółki, a więc raczej lekko. Dziewczyny plotkują, gadają o pracy, facetach, seksie. Nie jestem pruderyjny ani nic z tych rzeczy, a i humor, który mnie bawi, nie musi wcale wchodzić na kolejne poziomy i zapętlać się sam ze sobą, niczym schody Penros'a, ale te tutejsze dialogi są tak okrutnie nijakie, nudne i sztywne, że gdybym sam szedł do kina i wiedział, że wychodząc w tej chwili zdążę jeszcze złapać inny film, to pewnie wstałbym i wyszedł. Nie dość, że już samo podejście do tematu kompletnie do mnie nie trafiło, to jeszcze sposób, w jaki te dialogi są podawane ma w sobie coś z taniego kabaretu - to bardziej demonstracja tematu, niż luźna konwersacja. I ta pierwsza scena wcale nie jest jedynym momentem, kiedy jesteśmy tego typu tekstami zarzucani.
Same dialogi to jednak nie wszystko. Próbując przemycić do swojego filmu dawkę humoru, Victor dała się złapać w pułapkę przesady. I tak oto, kiedy jej postać przeżywa swój ból i wszyscy starają się jej pomóc, okazać odrobinę wyrozumiałości, kiedy jej najlepsza przyjaciółka okazuje się być lesbijką i wszyscy uważają to za absolutnie wspaniałe, nie mając dla niej niczego, poza bezgraniczną miłością i akceptacją, kiedy sąsiad Agnes okazuje się być najbardziej taktownym i czułym na potrzeby płci przeciwnej mężczyzną, na scenie pojawią się ona - Natasha (Kelly McCormack) - chodzący stereotyp, pełna zazdrości i pogardy oportunistka o dziwnej manierze, która tak bardzo nie pasuje to tematu tego filmu, że można odnieść wrażenie, że urwała się z jakiejś niemądrej komedii młodzieżowej, w stylu "American Pie". Reżyserka w tej jednej postaci zamyka oba największej problemy swojego filmu - dialogi, które za bardzo próbują być zabawne oraz tonalną niespójność całej historii. Sama McCormack robi świetną robotę z materiałem, który dostała, ale co z tego, skoro jestem przekonany, że film miałby ostatecznie znacznie mocniejszy wydźwięk, gdyby zupełnie ją z niego wyciąć?
Mimo swoich niedociągnięć, z których przynajmniej część wynika z faktu, że jest to debiut reżyserski autorki projektu, Evy Victor, uważam, że "Sorry Baby" jest filmem angażującym, ciekawym i absolutnie godnym uwagi. To spojrzenie na traumę, które z jednej strony próbuje ją zrozumieć, z drugiej daje do zrozumienia, że wymyka się ona zasadom logiki i tylko czas (wspomagany kontaktem z innymi ludźmi) może w jakimś tam stopniu ułożyć ją na tyle, aby przestała decydować za nas o naszym życiu. A że jeszcze nie robi tego w przesadnie moralizatorski sposób, to już tylko wisienka na torcie.
Atuty
- Przystępnie i mądrze mówi o traumie;
- Victor rozumie swoją postać;
- Kilka ładnie złapanych obrazów.
Wady
- Tonalny dysonans;
- Boleśnie nieśmieszny humor;
- Cała postać Natashy.
"Sorry, baby" to bardzo solidny debiut reżyserski i film ważny, warty obejrzenia, pozwalający lepiej zrozumieć temat, o którym opowiada. Ocena byłaby wyższa gdyby nie ten zbędny "humor".
Przeczytaj również






Komentarze (1)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych