RoboCop: Rogue City -  Unfinished Business - recenzja gry. Czystka

RoboCop: Rogue City - Unfinished Business - recenzja i opinia o grze [PS5, XSX, PC]. Czystka

Krzysztof Grabarczyk | 17.07, 11:00

Zakuty w blachy Alex Murphy powraca w nowej grze polskiego Teyonu. Występ najsławniejszego gliny z Detroit miałem przyjemność zrecenzować w RoboCop: Rogue City autorstwa tego samego studia. Wówczas udało się dostarczyć pełne nostalgii doświadczenie z oryginalną historią i poprawnie skonstruowanym światem. Gra, choć nie ustrzegła się wad, ukontentowała fanów uniwersum. Zainteresowanie tytułem zaskoczyło wydawcę, firmę Nacon, które „przerosło oczekiwania” - ten sukces doprowadził do powstania kolejnej opowieści, która jest czymś więcej niż zwykłym DLC, lecz nie pełnoprawnym sequelem. RoboCop: Unfinished Business jest wyrównaniem starych rachunków. Zapraszam do recenzji.

RoboCop: Rogue City - Unfinished Business to samodzielny tytuł postawiony na fundamencie poprzedniej gry. Produkcję zadedykowano osobom znającym oryginał z 2023 roku. W dobie nasilenia dużych, złożonych produkcji, najczęściej ulokowanych w otwartych światach, propozycja Teyonu była dla mnie przyjemną odskocznią. Z początku scenariusz gry wydaje się nieskomplikowany, by z czasem wyewoluować w osobistą historię tytułowego bohatera, mierzącego się z demonem przeszłości. Rdzeń rozgrywki pozostał niezmienny, choć twórcy dołożyli garść praktycznych nowości. Mamy więc do czynienia z liniową strzelaniną FPP z kilkoma fabularnymi odnogami i ograniczoną mobilnością postaci, co jest akurat chyba największą zaletą recenzowanej produkcji. RoboCop, choć obudowany jest pancerzem, ma swoje limity, dzięki czemu gra jest angażującym wyzwaniem.

Dalsza część tekstu pod wideo

RoboCop jest ikoną lat 80. Najlepsze gry z jego udziałem adekwatnie powstały w erze ośmiobitowej (m.in. obie części RoboCopa na NES-a). Teyon w ścisłej współpracy z wytwórnią MGM przeniosło ducha oryginalnych filmów do współczesnej gry. Nasi rodacy ponownie złożyli hołd twórczości Paula Verhoveena, dzięki czemu RoboCop: Rogue City - Unfinished Buissness jest dziełem zrodzonym z pasji, z wierności materiałowi źródłowemu. „There will be trouble” (z ang. będą kłopoty), czyli słynny tekst Robo, wybrzmiewa w polskiej grze nostalgicznie i autentycznie. Czułem się momentami, jakbym oglądał „starego” RoboCopa na kasecie VHS. Twórcy, jak już napisałem we wstępie, postawili na własną narrację. Nie stronią od nawiązań do filmów, lecz również chcą, aby ich gra była czymś więcej, niż kopią klasyki.

RoboCop: Rogue City - Unfinished Business - wiele spraw do dokończenia

undefined

W recenzowanym RoboCop:Rogue City - Unfinished Business historia rozpoczyna się od oglądania przez wizjer RoboCopa skutków masakry na Zachodnim Posterunku Policji w Detroit. Cało z opresji wychodzi sierż. Reed, dla którego cała ta makabryczna sprawa ma wymiar już nie służbowy, a osobisty. Trop sprawców prowadzi do OmniTower, masywnego wieżowca znajdującego się poza jurysdykcją Policji w Detroit okupowanego przez armię najemników, rzekomo odpowiedzialnych za atak na policyjną placówkę. Do akcji wkracza RoboCop, tym razem jednak zdany wyłącznie na swój wizjer, pancerz i kultową broń, Auto 9. Robo, nie będzie jednak sam, bo wkrótce po epickim wtargnięciu do wieżowca kontaktuje się z nim anonimowa hakerka. W RoboCop: Rogue City - Unfinished Business spodobał mi się model tej relacji. Obie strony mają wspólny cel i jednocześnie unikają tematów dotyczących przeszłości. Wraz z postępem gry relacja zaczyna się pogłębiać, co jest zasługą pisarzy z Teyonu i bardzo dobrej gry aktorskiej. W roli głównej ponownie widzimy i słyszymy Petera Wellera.

Im więcej pięter (i najemników) pokonuje RoboCop, tym historia bardziej się komplikuje. Scenarzyści nie tylko proponują opowieść o głównej dyrektywie stalowego bohatera, czyli o wymierzaniu sprawiedliwości, lecz wracają do czasów służby Alexa Murphy'ego, zanim naukowcy OmniCorp (OCP) złączyli jego ciało z maszyną. Wydarzenia te łączą się z obecnością głównego antagonisty, a RoboCop musi powstrzymać dawnego towarzysza broni, zanim będzie za późno. OmniTower to nie tylko twierdza zmilitaryzowanych zbirów, lecz dom dla licznych mieszkańców Detroit skuszonych fałszywą obietnicą OCP o życiu na wysokim poziomie. Prawda okazuje się bolesna, bo jako RoboCop przemierzamy kilka obszarów mieszkalnych, jak np. NoTown, w których wykonamy zadania poboczne, często pomysłowe z ciekawymi konkluzjami i przekonamy się, że tutejszy lud żyje w okropnych warunkach.

Zapamiętałem sytuację, w której musiałem odnaleźć limitowany komiks, rzekomo skradziony, lecz bo zbadaniu sprawy okazało się, że „poszkodowany” przehandlował rzeczony zeszyt i domagał się jego zwrotu kosztem mojego czasu. Wtedy z satysfakcją wystawiłem mandat. Innym razem musiałem pomóc pewnej pani w rozbrojeniu bomby, czy tylko pouczyć, bo mandatu oszczędziłem, nielegalnego handlarza, całkiem skutecznie tłumaczącego się działaniem dla dobra ogółu. Zabawnym było wysłuchiwanie próśb o inwigilację sąsiadów, czy młodej damy proszącej o areszt, bo karty wywróżyły, że popełni ona przestępstwo w niedalekiej przyszłości. RoboCop: Rogue City - Unfinished Business bardzo często każe nam podejmować różne decyzje adekwatnie do sytuacji. Linearna konstrukcja gry nie przeszkodziła jej autorom w umiejętnym doborze zadań głównych i pobocznych. W RoboCop: Unfinished Business jest wiele spraw do dokończenia.

RoboCop: Rogue City - Unfinished Business - strefa wojny

undefined

W niniejszej recenzji czas skupić się na najważniejszym: rozgrywce. W RoboCop: Rogue City - Unfinished Business nie ma brania jeńców ani zakuwania w kajdany. Robo wchodzi i robi czystkę w klasycznym wydaniu. Od czasu Resident Evil 4 (2024) nie pamiętam innej gry, w której headshoty sadziłem z równie czystą przyjemnością. Ten samodzielny dodatek został również usprawniony w zakresie detekcji obrażeń. Bardzo rzadko zdarzyło się bowiem, aby przeciwnik nie wykonał żadnej reakcji będąc pod mocnym ostrzałem. Twórcy zrobili postępy względem RoboCop: Rogue City. Korektę zaliczyła także sztuczna inteligencja napastników, teraz częściej zachodzących mnie z flanki, celnie obrzucających granatami, przechodzącymi z osłony do osłony. Czułem wyraźnie większe wyzwanie płynące z walki niż w Rogue City, grze momentami zamieniającej się w shootera na szynach. RoboCop: Unfinished Business wrzuca Robo w strefę wojny. Gracz ma do czynienia z lepiej uzbrojonymi wrogami. Poza zwykłymi bandziorami pojawiają się jednostki opancerzone oraz drony, latające pod turlające się po podłożu i uprzedzam, są one bardzo szybkie. Często czułem się przygwożdżony i zmuszony do chwilowego odwrotu, a zestawów naprawczych używa się tutaj nagminnie. Odważnym zalecam wymagający poziom trudności, a przekonają się, jak kruchy może być RoboCop. Gra nie stroni od sekwencji, w których uciekamy przed rażącą siłą ognia zamontowanych dział strażniczych.

Aby wyrównać szanse, twórcy wprowadzili ciekawe nowości. Pierwszą z nich jest możliwość potraktowania oprychów rykoszetem. Wystarczy trafić w odpowiedni fragment ściany podkreślony przez wizjer RoboCopa, aby wyeliminować kilka celów jednocześnie. System pozwala również na efektowne finiszery z użyciem generatorów. Wystarczy złapać delikwenta, aby zatrybiła gustowna animacja, w której Robo ciska nieszczęśnikiem o taki właśnie generator pod napięciem. W trakcie większych zadym to bardzo użyteczne rozwiązanie. Zostają jeszcze wypełnione benzyną beczki i butle z gazem. Przede wszystkim jednak polegać będziemy na celności i uzbrojeniu. Nie będę oryginalny pisząc, że przez 90% czasu przygody polegałem na Auto 9, którą możemy usprawniać dzięki odpowiednim modułom zdobywanym w trakcie eksploracji. Arsenał giwer jest pokaźny i obejmuje lekkie i ciężkie karabiny maszynowe, strzelby, broń snajperską czy wyrzutnie granatów. Bardzo dobrze wypada feeling strzelania i udźwiękowienie wystrzałów. Po prostu czuć moc danej broni, a show i tak kradnie słynna „dziewiątka” - służbowa spluwa Robo. Tak samo odczuwalna jest masa głównego bohatera. Poruszamy się mobilnym czołgiem, a dzięki możliwości upgrade'u RoboCop z czasem zyskuje na szybkości i sile, i wiadomo, że daleko mu do Slayera z Doom: The Dark Ages, lecz to dwa odmienne style rozgrywki. Odniosę się jeszcze do kwestii samej eksploracji, bo do zwiedzania jest wiele pomieszczeń, w tym również ukrytych, do których dostęp otrzymujemy dzięki uwalnianiu kolejnych zakładników i realizacji pobocznych zleceń. Przystępny jest HUD, wraz z retro-wizjerem RoboCopa i często używać będziemy słynnego szpikulca, aby obejść systemowe zabezpieczenia w OmniTower. Nie zapomnijcie również, że można cisnąć wszelakimi przedmiotami w kierunku wrogów. Dla każdego coś miłego. Modyfikacjom uległ też tryb detektywa przypominający teraz skanowanie pobliskiego terenu z serii Batman: Arkham.

RoboCop: Rogue City - Unfinished Business - solidna maszyna


undefined

Recenzowana gra to solidna, rzemieślnicza robota. Zdarzają się tutaj oczywiście błędy, ale nie w skali poprzedniej produkcji Teyonu. Tytuł ogrywałem na bazowym modelu PlayStation 5, więc nie mam punktu odniesienia do działania RoboCop: Unfinished Business na PS5 Pro. Postanowiłem ukończyć przygodę w trybie wydajności i zauważyłem coś interesującego. Gra nie ma żadnych problemów w trakcie intensywnych starć, gdy na ekranie sporo się dzieje, lecz potrafi „przyciąć” w chwilach wytchnienia, gdy po prostu eksplorujemy obszar. Nie wiem, czy ma to bezpośredni związek ze streamingiem lub buforowaniem lokacji, ale taka tendencja się powtarza, przynajmniej w trybie promującym większą ilość klatek na sekundę. Oprawa graficzna zaliczyła względnie umiarkowany progres, choć nierówności zostały lepiej zamaskowane, a teren, pomimo akcji w wieżowcu potrafi być zróżnicowany. Bardzo dobrze wypadło za to oświetlenie. W kwestii modeli postaci natomiast gołym okiem widać, że moc obliczeniowa poszła w RoboCopa, a reszta bohaterów drugoplanowych i NPC odstają jakością. Pamiętajmy również, że RoboCop: Rogue City - Unfinished Business jest grą z kategorii AA, więc siłą rzeczy deweloperzy musieli pójść na pewne ustępstwa. Dzięki wybornemu gunplay'owi nowy RoboCop jest tytułem bardzo regrywalnym i po ukończeniu przygody wraca chęć do spróbowania sił na wyższym levelu wyzwania.

RoboCop: Rogue City - Unfinished Business trzyma się założeń oryginału i stanowi dobre uzupełnienie tamtej opowieści o nowe wątki i garstkę przydatnych mechanik. Nie wnosi świeżości na miarę seqeula, bo sequelem nie jest. Gra broni się klimatem uniwersum, solidnie napisanymi dialogami i ciekawą fabułą. Twórcy promują intensywną wymianę ognia i tym razem stawiają gracza przed wyzwanie trudniejszym niż w poprzedniej przygodzie na ulicach Detroit. Oczywiście, to nadal gra ze średniej półki, nie mająca większych szans z molochami stawianymi za grube miliony (patrz Doom: TDA), lecz przemawiająca do pasjonatów uniwersum, na którego kanwie powstała. Jeśli trzydzieści lat temu pokochaliście RoboCopa, to pokochacie i teraz. To jest tytuł specjalnie dla Was. Kibicuję deweloperom w następnych projektach i mam nadzieję, że to nie ich ostatnia gra o roboglinie z niedalekiej przyszłości miasta Detroit. RoboCop: Rogue City - Unfinished Business to dobra strzelanina dla wszystkich i uczta dla loremasterów RoboCopa. Musiałem więc jakoś zbalansować ocenę końcową, choć łatwo nie było. Grę niezmiennie polecam wszystkim, którym nazwa RoboCop nie jest obca.

Ocena - recenzja gry RoboCop: Rogue City – Unfinished Business

Atuty

  • Historia
  • Gra aktorska
  • Dźwięk
  • Gameplay

Wady

  • Problemy wydajności
  • Drobne błędy w polskim tłumaczeniu
  • Modele niektórych postaci
  • Momentami zawodzi detekcja obrażeń

RoboCop: Rogue City - Unfinished Business to solidne uzupełnienie produkcji z 2023 roku. Polski Teyon z godną podziwu swobodą tworzy autorską opowieść zachowując filmowy sznyt RoboCopa. Obowiązkowe doświadczenie dla fanów uniwersum.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper