Poker face (2023) - recenzja 2. sezonu serialu [SkyShowtime]. Bullshit!

Poker face (2023) - recenzja, opinia o 2. sezonie serialu [SkyShowtime]. Bullshit!

Piotrek Kamiński | 10.07, 21:00

Charlie wciąż ścigana jest przez Beatrix Hasp. Nie zmieniło to jednak jej przyzwyczajeń. Wciąż jeździ po kraju, zawsze pozostając jeden krok przed pościgiem. Lecz kiedy zaskoczy ją nagła zmiana statusu quo, całe jej podejście do życia będzie musiało ulec zmianie - na dobre i na złe.

Pierwszy sezon "Poker face" spadł na mnie jak grom z jasnego nieba. Ryan Johnson, któremu wciąż jeszcze wtedy nie wybaczyłem za ósme gwiezdne wojny (które generalnie mogłyby być najlepszym, co przydarzyło się marce of Filoniego, gdyby jakaś mądra głowa nie powiedziała "stop" w połowie drogi), powraca z kolejnym kryminałem, po bardzo udanych "Na noże" i "Glass onion". I co nam daje? Nową wersję "Columbo", trzymającą się jego fabularnej struktury, pożyczającą zachowania i naleciałości głównego bohatera, przy tym udającą faktyczny dramat telewizyjny, mimo że tak naprawdę ciągłość fabularna zachowują może ze trzy z dziesięciu odcinków. Mimo wszystko... Dobre to było. Bawiłem się jak kiedy w szkole podstawowej siadaliśmy z mamą do telewizora, żeby wymyślić, co takiego naprowadzi postać Petera Falka na trop tym razem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Rzecz w tym, że telewizja od tamtych lat (a "Columbo" to rok 1968) ewoluowała. I to całkiem mocno. Kolejne odcinki "Poker face" oglądało się całkiem przyjemnie, a każdy z nich koncentrował się na innym aspekcie "amerykańskiej codzienności". To idealny serial do oglądania tydzień po tygodniu, bo poszczególne odcinki, jak jeden mąż, trzymały się tej samej formuły. Miało to swój urok, bo już od dawna wiadomo, że najlepiej bawimy się tymi zabawkami, które już znamy, ale jeśli drugi sezon nie chciał zostać uznany za chamskie powielenie oryginału, to trzeba było wprowadzić w DNA serialu kilka świeżych koncepcji. Czy się udało? Cóż... Połowicznie.

Poker face (2023) - recenzja, opinia o serialu [SkyShowtime]. Nie oczekuj niczego ambitnego po szerszej historii serialu

Charlie i trzy Cynthie
resize icon

Fabuła drugiego sezonu jest... Obecna. Finał uprzedniego sezonu zawiązał konflikt, później trzeci odcinek drugiego rozwija temat, a są ostatnie go kończą. Skłamałbym jednak pisząc, że jest to motor napędowy całego sezonu. Trzy z dwunastu odcinków to raczej niewiele. Pomogłoby - być może - lepiej przedstawione relacje między postaciami. Mamy w końcu samą panią Hasp (Rhea Perlman), naszą główną bohaterkę, Charlie (Natasha Lyonne) i agenta FBI Lucę Clarks (Simon Helberg). Tymczasem o każdym z nich dowiadujemy się wyłącznie oddzielnie, w kompletnej separacji od Charlie (wiem jak to brzmi, ale rozumiesz o co mi chodzi). I niby wszyscy są na swój sposób zabawni i sympatyczni, ale brakuje tej tkanki łącznej, która jakkolwiek łączyłaby ich emocjonalnie. W praktyce, większość odcinków to samodzielne historie - co byłoby idealne, gdyby serial leciał tydzień po tygodniu w telewizji, żeby mamy tego świata mogły powoli poznawać perypetie Charlie. I niby tak sporą część widzów pozna serial - raz na tydzień logując się na swoje konto SkyShowtime. Czemu więc narzekam. Ponieważ Ryan Johnson bardzo skutecznie wywołuje w swoich widzach uczucie tęsknoty za czasami minionymi. Wychodzi więc na to, że krytykując go, w gruncie rzeczy go chalę. Typowo johnsonowe wyciągnięcie dywanu spod stóp widza.

Przyznam, że zabierając się za kilka pierwszych odcinków nowego sezonu "Poker face", nie byłem wcale przekonany do tego, co widzę. Tak jak pierwszy odcinek był jeszcze całkiem zabawny pod względem tego, że pięć sióstr zostało zagranych przez tę samą Cynthię Erivo (choć, jak teraz się nad tym zastanawiam, nie rozumiem skąd zdziwienie tej głównej, kiedy zobaczyła czwartą [!] wyglądającą z grubsza tak samo członkinię swojej rodziny), tak kolejny był po prostu kolejną porcją tego, co już znaliśmy. Już w następnym odcinku powraca jednak szersza fabuła. Ładujemy baterie, gotowi na scenariuszowe szaleństwo, po czym... Dwa kolejne odcinki są standardowe (dla tej marki) do bólu. Na szczęście dalej przemieszanie nowego ze znajomo brzmiącym jest już znacznie bardziej zadowalające. 

Poker face (2023) - recenzja, opinia o serialu [SkyShowtime]. Garść nowości w klasycznej strukturze fabuły

Podejrzany
resize icon

Johnson i ekipa reżyserów i scenarzystów, którzy realizują jego wizję - a mamy tu ludzi odpowiedzialnych za "Harry'ego", "Sympatyka", "Parks and Recreation" I "Dolinę Krzemową", by wymienić tylko kilku - wprowadzili tu i tam kilka nowych koncepcji do swoich odcinków. I tak na przykład mamy odcinek, w którym Charlie więc dokładnie kto jest mordercą od połowy odcinka, jeden skoncentrowany na dzieciach, a także taki, w którym ofiary, technicznie rzecz biorąc, nie ma. I to właśnie te odcinki, w połączeniu z tymi paroma, które faktycznie pchają szerszą fabułę serialu, tworzą ten sezon. Co to oznacza w praniu? Że jakaś połowa odcinków jest naprawdę dobra, podczas gdy pozostałe są... Ok - więcej tego samego, co w tym wypadku oznacza po prostu solidną rozrywkę.

Oczywisty szkielet większości odcinków nie jest jedynym problemem serialu. Miejscami widzimy też gołym okiem metaforyczne nici, którymi szyte są poszczególne scenariusze. Pół biedy, jeśli po prostu w pierwszych minutach odcinka - które niemal zawsze pokazują, jak doszło do morderstwa - zauważymy detal, który później pozwoli Charlie rozwiązać zagadkę. Oznacza to tylko tyle, że uważnie oglądamy serial. Gorzej natomiast, kiedy bohaterowie, czy to sprawcy czy ofiary zbrodni, zachowują się zwyczajnie głupio - tak, aby dalszą część planu scenarzysty danego odcinka mogła się wydarzyć. I tego typu sytuacji też, niestety, w serialu nie brakuje. Nie jestem pewien, czy rzuciło mi się to w oczy w każdym odcinku, ale i tak na tyle często, aby zostawić mentalną notatkę.

"Poker face" od początku imponował czterema elementami. Po pierwsze, główna bohaterka to zasadniczo bardziej odjechany, żeński Columbo - do którego tym razem dostajemy bezpośrednie odniesienie. Po drugie, scenariusze poszczególnych odcinków zawsze koncentrują się na ikonicznych elementach amerykańskiego życia. Po trzecie, morderstwa są zawsze sympatycznie ugruntowane, tak że widz doskonale rozumie często tragiczną motywację mordercy i tragedię ofiary. I w reszcie, po czwarte, zatrzęsienie wysokiej klasy gościnnych występów nigdy nie przestaje pozytywnie zaskakiwać, czy jest to John Ratzenberger w drugim odcinku pierwszego sezonu czy Haley Joel Osment w przedostatnim obecnego. I pod tymi względami, "Poker Face" jest wciąż kawałkiem bardzo dobrze zrealizowanej telewizji. Jasne, (umowna) świeżość pierwszego sezonu zniknęła, ale jest tu ma tyle dużo nowych, udanych pomysłów, wzmacnianych przez mocną obsadę i wciąż całkiem nostalgiczny klimat, że ze spokojnym sumieniem mogę polecić tych nowych 12 odcinków każdemu, kto dobrze bawił się z pierwszymi dziesięcioma.

Premiera sezonu już za tydzień, 17.07, w SkyShowtime.

Atuty

  • Nowe pomysły, odświeżające skostniałą formułę scenariusza;
  • Masa intrygująco zagranych postaci;
  • Powolny, acz stabilny rozwój Charlie miło się obserwuje;
  • Od czasu do czasu potrafi zaskoczyć;
  • Wciąż napędza pompę nostalgii kolejnymi odcinkami, dziejącymi się w bardzo typowo amerykańskich miejscach.

Wady

  • Dobra połowa sezonu to po prostu więcej tego samego, co zawsze;
  • Scenariusze często uciekają się do mocno naciąganych rozwiązań, aby uwarunkować jakoś dalszy rozwój fabuły;
  • Szersza fabuła niby jest, ale nie zrobiono z nią niczego przesadnie ambitnego;
  • Pamięta ktoś o kimś takim, jak Cliff?

Charlie Cale wraca z solidną mieszanką starego z nowym. Jeśli pierwszy sezon cię nie przekonał, to nie masz tu czego szukać, ale fani oryginału na pewno będą zawodoleni. Jest tu na tyle dużo nowych pomysłów, aby trudno było poczuć znużenie przed końcem.

7,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper