![Styx (2024) - recenzja serialu [SkyShowtime] Zły glina, martwy glina](https://pliki.ppe.pl/storage/b25b20f6c734778e8a2a/b25b20f6c734778e8a2a.jpg)
Styx (2024) - recenzja serialu [SkyShowtime] Zły glina, martwy glina
Czasami bywa tak, że w gąszczu nowości, dodawanych co tydzień na serwisy streamingowe pojawi się produkcja, która przykuje uwagę oryginalnym motywem, a nawet intrygującym zdjęciem promującym. Tak było w przypadku serialu “Styx”, który niedawno pojawił się na SkyShowtime. Pozornie jest to bowiem jeden z wielu europejskich kryminałów, od początku wyróżniający się jednak ciekawym podejściem do gatunkowych schematów.
Paradoksem, związanym z wielką popularnością kryminałów z przeróżnych części świata jest to, że ich czytelnik z jednej strony może dzięki nim poznać realia, być może zupełnie obcego sobie kraju (skandynawskiego, niderlandzkiego itp.), a z drugiej dobrze wie, że i tak trafi w nich na sztampowych bohaterów. Każdy heros neo-noirowej literatury to bowiem na dobrą sprawę ten sam typ charakteru: postawny mężczyzna po, lub właśnie w trakcie, rozwodu, topiący swe smutki w alkoholu. Od czasu do czasu dorabiający sobie na boku, dzięki konszachtom z małymi grupami przestępczymi. Ewentualnie od dłuższego czasu znajdujący się kryzysie, będąc zmuszonym do życia na prowincji, której nienawidzi. Podobnie jest w przypadku niderlandzkiego pisarza Bavo Dhooge’a. W ojczyźnie pieszczotliwie nazywanego “S-Expressem”, ze względu na niezwykłą wręcz prędkość w dostarczaniu nowych powieści, których tytuł za każdym razem zaczyna się właśnie na literę S. Tak jak serial “Styx”, zrealizowany na podstawie jego poczytnej serii, w której klasyczny kryminalny schemat zostaje przełamany pewnym elementem rodem z horroru.
Zaczyna się wszystko w gabinecie psychologa, bo gdzieżby indziej? Nasz bohater, Raphaël Styx (Sebastien Dewaele) jest właśnie w trakcie terapii małżeńskiej, która wyraźnie nie idzie w dobrą stronę. Żona narzeka na jego ciągłą nieobecność i zbyt chętne zaglądanie do kieliszka, a fakt iż zdążyła już kogoś poznać nie wróży temu związkowi nic dobrego. W pracy prócz zbijania bąków nasz bohater zajmuje się również czyhaniem na wieści o ewentualnej interwencji, tak by móc zawczasu powiadomić o niej swego znajomego, typowego pionka w przestępczym świecie. Tymczasem jedna noc kompletnie zmienia jego życie! Na podmiejskim molo Styx jest świadkiem morderstwa, którego dokonuje sprawca ukrywający swoją twarz za karnawałową maską. Niestety refleks go zawodzi, gdyż nie tylko go nie łapie, ale też zostaje przez niego postrzelony w samo serce i wrzucony do morza. O dziwo rano budzi się jednak na plaży, niemal kompletnie odmieniony. Niby żywy, ale tak naprawdę już martwy wewnętrznie…





Styx (2024) - recenzja serialu [SkyShowtime] Wielobarwny świat lokalnej przestępczości
“Styx” to zaledwie ośmioodcinkowa seria, bardzo szybko odsłaniająca przed widzem niemal wszystkie karty, dlatego też możemy od razu wyjawić główny twist fabularny, który zresztą powinien już być oczywisty. Mamy do czynienia z kolejnym podejściem do opowiadania o zombie, tutaj noszącymi jednak wiele cech, których nie uświadczymy w klasycznych produkcjach o umarlakach. Styx nie przemienia się po prostu w żądną ludzkiego mięsa bestię, a jest w stanie w dużej mierze kontrolować swój głód, dzięki czemu przez pewien czas potrafi w miarę normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Napędza go z jednej strony chęć dorwania osoby, która odpowiada za jego obecny stan, a z drugiej ostatnia, desperacka próba naprawienia swego małżeństwa. W tej pierwszej misji pomaga mu od początku doktor Stijn Vrancken, a jego podwójną rolę w całej historii twórcy również ujawniają bardzo szybko. Dookoła mamy zaś również wielobarwny świat lokalnej przestępczości, którego królem jest Gino Tersago, mający z pewnością więcej niż jedną cechę wspólną z naszym bohaterem.
To co wybrzmiewa w serialu najmocniej to wyjątkowo pogmatwane relacje pomiędzy żoną, dziećmi, a także ojcem Styxa, które zostały rozpisane umiejętnie i pozwalają z czasem coraz bardziej polubić głównego bohatera. Ten dopiero po śmierci bowiem przekonuje się, że w głębszym sensie już od dawna pozostawał martwy, nie dostrzegając skutków wieloletnich zaniedbań w zwykłych międzyludzkich kontaktach. Całkiem zgrabnie wypada tu wątek nastoletniego syna naszego upadłego gliny, aspirującego gotha, który chcąc się przypodobać dziewczynie bierze udział w coraz to poważniejszych przestępstwach. Dobrze współgrają z tym wątkiem zdjęcia, podkreślające to, że akcja toczy się we wcale nie dużym europejskim mieście, a dzięki twórcom serialu możemy poznać wiele jego zakamarków.

Styx (2024) - opinia o serialu [SkyShowtime] Rozczarowujący wątek kryminalny
Niestety tego samego nie da się powiedzieć o wątku kryminalnym, który jest zwyczajnie nudny. Wspomniany już doktor Vracken to postać kompletnie pozbawiona charyzmy, a co gorsza motywy jego działania są mgliste, przez co nie sposób w nim widzieć nikogo ponad - wyjętą z mocno staroświeckich gotyckich powieści - postać szalonego naukowca. Niewiele lepiej wypada przywódca przestępczego półświatka Gino Tersago, odtwarzany z tą irytującą manierą ledgerowskiego Jokera z przeceny, a sam wątek wielkiego szmuglu bardzo szybko nuży. W serialu udało się zainscenizować wiele interesujących i wciągających scen, jednak zabrakło solidnej fabuły, mogącej je połączyć. Dzięki której zresztą powieści Dhooge’a cieszą się tak dużą popularnością na całym świecie, będąc całkiem oryginalną wariacją na temat opowiadania o seryjnych mordercach. Stawiając w centrum bohatera, który za sprawą specyficznego stanu w jakim się znalazł może zrobić więcej niż zwykły śmiertelnik.
Niezwykle interesujące połączenie gatunkowe dawało nadzieje na dużo ciekawszą produkcję, w której niestety zawodzi to co w kryminałach najważniejsze. Kwestią otwartą pozostaje to czy mamy tu do czynienia z nieudaną ekranizacją czy też owe problemy są już niejako wpisane w literacki oryginał. “Styxa” można jednak polecić miłośnikom seriali o zombie, chcących zobaczyć coś oryginalnego lub tym, którzy po prostu lubią chłonąć opowieści z miejsc, których zwykle nie oglądamy na ekranach, choć w tym wypadku polecić należałoby raczej dużo lepszą, tegoroczną “Operację Maldoror”.
Atuty
- Interesujące gatunkowe połączenie
- oryginalne miejsce rozgrywania akcji
- bohatera z czasem można polubić
- kilka klimatycznych scen
Wady
- kiepska intryga kryminalna
- słabe postacie głównych protagonistów
- niewykorzystany spory potencjał
“Styx” to produkcja, która obiecuje więcej niż to czym ostatecznie jest. Mroczna historia okazuje się co najwyżej przeciętnym kryminałem z niejednoznacznym i mimo wszystko ciekawym bohaterem.
Przeczytaj również






Komentarze (1)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych