![Langer (2025) – recenzja 4 odcinków serialu [SkyShowtime]. Polski Hannibal Lecter?](https://pliki.ppe.pl/storage/6ceb88b4964b7fc8c051/6ceb88b4964b7fc8c051.jpg)
Langer (2025) – recenzja, opinia o 4 odcinkach serialu [SkyShowtime]. Polski Hannibal Lecter?
Piotr Langer jest filantropem, bonwiwantem, playboyem i człowiekiem bezgranicznie pochłoniętym pomocą innym ludziom, osobom z problemami, walczącymi z uzależnieniami. Złoty człowiek, można by powiedzieć, gdyby nie jeden dodatkowy detal. Otóż Piotr lubi... bezlitośnie mordować kobiety, którym pomaga wyjść z nałogu, a jak go najdzie, to jeszcze po fakcie z nimi spółkować. Już jednak nie taki złoty, prawda?
Dzisiejszy serial można nazwać spin-offem „Chyłki”, choć zasadniczo jest to po prostu kolejna produkcja dziejąca się w tym świecie, wykreowanym przez naszego chyba obecnie najbardziej płodnego pisarza, Remigiusza Mroza. I jasne, Piotrek w wykonaniu Jakuba Gierszała pojawia się w lwiej części odcinków Chyłki, więc dla kontekstu warto by pewnie coś o tamtym serialu, tudzież książkach poświęconych genialnej prawniczce wiedzieć, choć trzeba przyznać, że serial całkiem nieźle tłumaczy wszystko sam. Przeważnie. W pierwszej chwili kompletnie zbiło mnie to z tropu, że jedna z głównych bohaterek natychmiast była pewna, że za obecną falą morderstw stoi nasz tytułowy bohater, bo powiedział na gali swojej fundacji jedno, z pozoru przypadkowe hasło. Jeśli nie zna się kontekstu, to moment ten wygląda trochę absurdalnie.
Mnie tego kontekstu brakuje, ponieważ nie jestem fanem twórczości pana Mroza. Uważam, że tak jak same „hooki” potrafi wymyślać całkiem niezłe, tak rozwijanie ich w zajmującą fabułę nie idzie mu najlepiej. Jego książki są też, w moim odczuciu, za bardzo „łyse” - akcja, akcja, kombinacja, zwrot akcji, więcej akcji. Do tego minimalna introspekcja i praktycznie zero jakichś bardziej ambitnych opisów i mamy produkt, którego strony przerzucają się niemal same, jasne, ale jego ostateczna jakość to najwyżej hamburger z McDonald's – zjadliwe, znajome, bez polotu, zapominam o nim pół minuty po zjedzeniu. I coś mi mówi, że „Langer” nie będzie pod tym względem inny.




Langer (2025) – recenzja, opinia o 4 odcinkach serialu [SkyShowtime]. Dzieje się, jak to u Mroza

Trójka głównych bohaterów, których losy śledzić będziemy na przestrzeni wszystkich sześciu odcinków, to wspomniany już Langer, pani prokurator, Karolina „Siarka” Siarkowska (Magdalena Boczarska) oraz projektantka wnętrz, Nina Pokora (Julia Pietrucha). Z pozoru sytuacja wygląda tak, że Langer beztrosko morduje sobie kolejne dziewczyny w swojej mrocznej, skrytej za niepokojąco wyglądającym obrazem izbie tortur, Setka z niewyjaśnionych powodów zdaje się mieć obsesję na jego punkcie, przypominając mu każde jedno morderstwo, z którym się zetknie, co nie podoba się jej partnerowi, Olgierdowi „Paderbornowi” Paderewskiemu (Piotr Adamczyk), a Nina po prostu nawiązuje z nim znajomość, bo... nie wiadomo. Jest młody, przystojny, bogaty, tajemniczy – czy potrzebne są jakieś inne powody?
Rzecz w tym, że oglądamy serial na podstawie Mroza, co oznacza, że zwroty akcji zaczynają pojawiać się już na samym początku opowieści, a bliżej końca będzie ich zapewne przynajmniej kilka na odcinek, z furtką po finale otwartą na tyle szeroko, aby nikt nie miał wątpliwości, że już wkrótce zapowiedziana zostanie kolejna książka, a po niej sezon. I tak bez końca. Te wczesne twisty, jak na końcu pierwszego odcinka, są jeszcze całkiem przewidywalne, żeby nie powiedzieć „oczywiste” i przyznam, że gdybym miał pisać ten tekst po obejrzeniu wyłącznie pierwszych dwóch epizodów, to pewnie natychmiast skreśliłbym całość i kompletnie odradzał Ci seans. Przyznam jednak, że w swojej środkowej części, fabuła nabiera odrobinę rumieńców. Nie żebym od razu nazwał ją dobrą (zobaczymy jak to się skończy), ale przynajmniej poczułem się zaintrygowany przez scenariusz. Nie mam pojęcia, dlaczego część z postaci zachowuje się tak, jak się zachowuję – ich działania nie zgadzają mi się z tym, co wydaje mi się, że o nich wiem – więc automatycznie chcę zrozumieć, jak jest naprawdę. Jest repetytywnie i naiwnie, ale można się w tę farsę wciągnąć.
Langer (2025) – recenzja, opinia o 4 odcinkach serialu [SkyShowtime]. Kim właściwie jest Piotr Langer?

Na poziomie aktorskim mam z serialem Łukasza Palkowskiego największy problem. Tak jak Boczarska czy Adamczyk po prostu robią sobie swoje i są w tym solidni – podobnie jak znakomita większość pobocznej obsady – tak problemem jest dla mnie na ten moment Kuba Gierszał i do pewnego stopnia Julia Pietrucha. Doskonale zdaję sobie sprawę, że Jakub jest jednym z najlepszych aktorów swojego pokolenia i praktycznie zawsze jego kreacje robią na widzach wrażenie, lecz tutaj tego nie poczułem. Langer w jego wykonaniu jest tak zimny, sztywny, pozbawiony jakichkolwiek uczuć, że nie umiem poczuć w stosunku do niego... czegokolwiek. To nie tak, że gardzę nim, bo jest mordercą, fascynuje mnie ten jego mrok i zdeprawowanie albo może wręcz lubię go, bo jest tak porąbany, że bardziej się nie da. Facet jest jak robot, jak najbardziej przerysowany psychopatyczny morderca wszechświata. Nosi swoim ofiarom kwiaty, słucha kompletnie nie pasującej do tego, co robi muzyki, zajada się stekami i czekoladkami, rzuca jakieś smętne monologi, pokazuje swoje narzędzia tortur... po czym kończy sprawę jednym, gładkim uderzeniem wielkiego młota w głowę. I po co to wszystko było? Nie wiem. Nie wiem też dlaczego wycina swoim ofiarom organy. Mam nadzieję, że istnieje jakiś powód i jeszcze się o tym przekonamy. Partnerująca mu regularnie na ekranie Julia Pietrucha stara się być równie zimna i tajemnicza jak on, ale jej dialogi często brzmią mi fałszywie, jakby pochodziły z jakiegoś pierwszego, próbnego ujęcia – dziwnie zaakcentowane, sztucznie podane. Z drugiej strony, widzimy ją też w momentach wielkich emocji, gdzie radzi sobie z materiałem zupełnie przyzwoicie, więc nie wiem, o co tu do końca chodzi. Może taki po prostu był na nią zamysł?
Łukasz Muszyński z Filmwebu mówi, że on widzi „Langera” jako pastisz, że to niemożliwe, aby Palkowski i jego scenarzyści, Katarzyna Górtat i Piotr Rzepka zrobili te dialogi i te wydarzenia na poważnie, że puszczają do widza oko, bawią się materiałem źródłowym. Cóż, jeśli naprawdę tak to wyglądało na planie, to ja tego nie zauważyłem, nie przekazali nam tego wystarczająco dobrze. Na moje oko, „Langer” traktuje siebie śmiertelnie poważnie, a raczej nie powinien, biorąc pod uwagę, jak absurdalne (i makabryczne, jasne) jest często to, co oglądamy. Nie jestem jednak pewien, czy tak brutalny temat – a w kolejnych odcinkach dochodzą nowe, bardzo mroczne wątki – dałoby się zrobić z przymrużeniem oka. Tu trzeba by po prostu napisać to raz jeszcze, ale lepiej.
Zwłaszcza, że czysto technicznie serial już teraz wygląda i brzmi bardzo dobrze. Zdjęcia Mariana Prokopa są mroczne i stylowe – nierzadko budując kadr za pomocą światła i cienia, bawiąc się kolorami czy ruchem kamery, co w połączeniu z ciekawym, głównym motywem muzycznym Bartosza Chajdeckiego potrafi zrobić klimat. Miejscami robi się wręcz nieprzyjemnie, a to dokładnie o to chodziło twórcom – Piotr Langer ma nie mieć żadnych cech, za które można by go polubić, ma być kompletnie niereformowalny, nieprzyjemny i odpychający. Po dwóch odcinkach nie byłem pewien, czy przypadkiem nie wzięli sobie tej mantry za bardzo do siebie, ale po kolejnych dwóch nawet mam ochotę sprawdzić, jak to się wszystko skończy. Specyficzna to produkcja i na ten moment trudno mi jest ją uczciwie polecić, ale dużo może się jeszcze zmienić po ostatnich dwóch odcinkach, więc z wydaniem wyroku jeszcze się wstrzymam.
Przeczytaj również






Komentarze (7)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych