![Fachowiec (2025) - recenzja filmu [Warner Bros]. Jason nadal nieśmiertelny, ale ile można odgrzewać to samo](https://pliki.ppe.pl/storage/90343a77c24fa0a22f14/90343a77c24fa0a22f14.jpg)
Fachowiec (2025) - recenzja filmu [Warner Bros]. Jason nadal nieśmiertelny, ale ile można odgrzewać to samo
Jako wielki fan Jasona Stathama, zawsze doceniam jego kino akcji, nawet jeśli bywa ono czasem infantylne, proste i wręcz absurdalne. Dla mnie ma swoje zalety. Niestety, "Fachowiec" (oryg. "A Working Man") rozczarowuje niemal w każdym aspekcie. Dlaczego? Chętnie opowiem o tym w poniższej recenzji.
"Fachowiec" to najnowszy film akcji z Jasonem Stathamem w roli głównej, który ponownie łączy siły z reżyserem Davidem Ayerem po ich poprzednim wspólnym projekcie, "Pszczelarz" z początku 2024 roku. Film oparty jest na powieści "Levon's Trade" autorstwa Chucka Dixona, a scenariusz współtworzyli Ayer i Sylvester Stallone. Wkład tego drugiego widać dosłownie gołym okiem.
Opowieść w żaden sposób nie zaskakuje. Levon Cade (Jason Statham) to były żołnierz sił specjalnych, który porzucił karierę w tajnych operacjach na rzecz spokojnego życia jako pracownik budowlany, spędzając czas ze swoją uroczą córką (oczywiście jest też klasyka, mama zmarła, a on sam boryka się z różnymi problemami psychicznymi). Spokój głównego bohatera zostaje zakłócony, gdy córka jego szefa, Jenny (w tej roli charyzmatyczna Arianna Rivas), zostaje porwana przez handlarzy ludźmi. Levon, wykorzystując swoje dawne umiejętności byłego komandosa, wyrusza na misję ratunkową, odkrywając przy tym szeroko zakrojoną sieć korupcji i przestępczości. Sami przyznacie, że bardziej sztampowej historii nie dało się wykombinować.




Film jest pozbawiony jakichkolwiek twistów fabularnych

Już na tym etapie wiedziałem, że gdy Jenny została porwana, to Levon wyruszy z misją ratunkową. Nie muszę Wam zdradzać zakończenia, bo i tak już je pewnie odkryliście. W przypadku filmów tego typu zwykle największą wartością są po prostu dynamiczne sceny akcji. Idziecie na kino klasy B, gdzie oczekujecie nieprzerwanej jatki, juchy lecącej z każdej strony i dziesiątek trupów na ekranie. Cóż, w zasadzie wszystko to dostajemy. Jason już po kilku minutach zmaga się z jakimś ruskim gangiem, który przyjechał sponiewierać jednego z pracowników budowy. David Ayer trochę niepotrzebne wrzuca filozoficzne rozważania dotyczące podejścia do rodziny i przeszłości. Tu i ówdzie pokuszono się także o jakiś mało wyszukany żarcik. Ciekawostką jest fakt, że w filmie pojawia się także polski aktor - Piotr Witkowski, z którym Jason spektakularnie się rozprawia.
O ile sceny walki mógłbym jeszcze przeżyć, chociaż ich realizacja pozostawia wiele do życzenia (szczególnie zbliżenia kamery i częste, przycięte ujęcia męczą wzrok), o tyle dialogi są już dla mnie nieakceptowalne. W pamięci zapadła mi choćby wymiana zdań z jednym ze zwyroli, zdeprawowanym klientem, który dostaje "ludzką przesyłkę" od kuriera. Dostawca oznajmia:
- możemy już iść
- dlaczego? - pyta zwyrol
- teraz, albo nigdy
- to teraz
Uwierzcie mi, tak wygląda zdecydowana większość rozmów w tym filmie i jedynie Jason Statham gada trochę więcej, ale też niespecjalnie się wysilając. Oczywiście przez cały film chodzi ze skwaszoną, wściekłą miną i eliminuje kolejnych bandziorów, prowadząc swoistą krucjatę przeciwko ruskiej mafii.

Mogę powiedzieć, że pewnym światełkiem w tunelu jest córeczka głównego bohatera, Merry Cade grana przez utalentowaną Isle Gia. Dziewczynka w uroczy sposób zbudowała relację z Levonem, pokazując w tym wszystkim ludzką twarz przepełnioną autentyczną troską i uwielbieniem. Ale to wrażenie szybko przykrywają jakieś kosmiczne absurdy. W jednej ze scen widzimy, jak płonie dom ojca głównego bohatera. Ten oczywiście wskakuje do palącej się chaty, by uratować staruszka. Wyprowadza go na podwórko, zostawia na chodniku i słyszy, jak z taty ust płyną oskarżenia "to Twoja wina, znowu przemocą wszystko zniszczyłeś!". Na co dziewczynka wtrąca z delikatnym przekąsem: "ale chociaż ocalił Ci życie". Autentycznie dialogi z tego filmu będą się przewijać w moich sennych koszmarach. Gdy myślę o innych elementach tego filmu, to nie przychodzi mi do głowy kompletnie nic, co mógłbym szczerze pochwalić.
Scenografia również nie zachwyca. Dookoła jest brudno, syfiasto i ponuro, a Chicago pokazano z perspektywy najbardziej obskurnych ulic czy klubów. Główny bohater traci wszystkie oszczędności życia, walcząc z prawnikami, gdyż ma zdiagnozowane problemy psychiczne i chcą mu odebrać możliwość spotykania się z córką. Bez pieniędzy trafia do jakiejś totalnej meliny z obdrapanymi ścianami. Potem widzimy, jak namierza bandziorów, eliminując ich na przeróżne sposoby i przychodzi mu to z dziecinną wręcz łatwością. Przeszkadzało mi w tym filmie także to, że nie ma jasno określonego głównego antagonisty. Statham idzie przed siebie i kasuje kolejnych gangusów, w zasadzie bez żadnego uzasadnienia. Fabuła tłumaczy to tym, że facet kocha przemoc i to właśnie przemocą załatwiał wszystkie interesy przez całe życie. Do Jasona może i pasuje taki motyw, ale nie poprawia to i tak beznadziejnej otoczki całego widowiska.
Podsumowanie - dla kogo jest ten film? Absolutnie dla nikogo
Muszę przyznać, że dawno już nie wyszedłem z kina tak rozczarowany. Pszczelarza oceniłem na 7, być może z perspektywy czasu uważam, że trochę zbyt wysoko, ale w mojej ocenie był o niebo lepszym filmem od "Fachowca". Sceny walki występują praktycznie przez okrągłe 116 minut trwania tego "arcydzieła". Jason jest brutalny, bezwzględny, bezpośredni i zmotywowany. Porwana Jenny też okazuje się całkiem zaradna, ale nie chcę tutaj zdradzać zbyt wiele. Czy polecam wyjście do kina? Nawet bez żadnych oczekiwań? Nie. To jest po prostu bardzo słaby film, bez absolutnie żadnych, jakichkolwiek nawet wartości. Nie ratuje go też udział Davida Harboura znanego ze Stranger Things, którego rola sprowadza się do bycia niewidomym mentorem Levona, do którego ten idzie najpierw po radę, a potem po zaopatrzenie, dzięki któremu staje się jednoosobowym czołgiem. Liczyłem na DUŻO więcej. Dostałem okrutny crap, który nie broni się też w żaden sposób pod względem oprawy audio. Film trafi do kin 28 marca.
Atuty
- Jason Statham nadal jest nieśmiertelny i ma to swój urok
- Niektóre sceny walk są dobrze nakręcone i całkiem dynamiczne
Wady
- Okrutnie płytka, przewidywalna i sztampowa fabuła
- Beznadziejne dialogi
- Na siłę wpleciony humor, którego nie powinno tu być
- Koszmarne sylwetki przeciwników
- Brak tego "jednego złego"
- Bardzo przeciętna scenografia
- Niedopowiedzenia i dziury w scenariuszu, kilka wątków nie zostało wyjaśnionych
- Ilość absurdów jest wręcz niedorzeczna, co trochę psuje odbiór całości - mimo, że to ma być przecież "przyjemny i zjadliwy" film akcji
To najgorszy film z Jasonem Stathamem, jaki w życiu widziałem i jednocześnie ogromne rozczarowanie. Nie dostrzegam tutaj zbyt wielu zalet, nawet za bardzo nie wiem, dlaczego mógłbym komukolwiek polecić ten materiał. To typowy, szalenie przeciętny akcyjniak z przewidywalną do bólu fabułą, koszmarnymi przeciwnikami i beznadziejnymi dialogami (czasem aż chciałem schować się pod fotel). Nie polecam nawet wtedy, jeżeli lubicie Jasona Stathama, a wystawiam 2, bo niektóre akcje, brutalność i dynamika walk są całkiem nieźle zrealizowane.
Przeczytaj również






Komentarze (38)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych