Freedom Wars Remastered – recenzja gry. Klasyk z PlayStation Vity powrócił

Freedom Wars Remastered – recenzja i opinia o grze [PS5, PS4, Switch, PC]. Klasyk z PlayStation Vity powrócił

Wojciech Gruszczyk | Wczoraj, 16:00

Po 10 latach od premiery wyłącznie na przenośnej konsoli PlayStation, na rynek powraca produkcja, która miała w sobie olbrzymi potencjał. Czy jednak gra przetrwała próbę czasu i warto zainteresować się odświeżonym wydaniem? Przeczytajcie naszą recenzję Freedom Wars Remastered.

PlayStation Vita otrzymało kilka niezwykle udanych propozycji, ale Sony zdecydowanie za szybko porzuciło konsolę, by ta mogła powtórzyć sukces najlepszych przenośnych platform. Freedom Wars nie bez powodu jest uważany za jeden ze skarbów urządzenia, więc zapowiedź odświeżonego wydania była dużym zaskoczeniem. Za grę nie odpowiada producent PlayStation, a firma dogadała się z Bandai Namco Entertainment, by to studio Dimps (seria Dragon Ball: Xenoverse) stworzyło remaster.

Dalsza część tekstu pod wideo

Sony nie było zainteresowane wskrzeszeniem serii, ale najwidoczniej umowa pomiędzy Bandai Namco a PlayStation jest na tyle rozbudowana, że Dimps nie tylko otrzymało możliwość zrealizowania upiększonej wersji klasyka z Vity, lecz deweloperzy w przyszłości mogą rozbudować uniwersum. Czy jednak Freedom Wars 2 może powstać? Wielu twórców oryginału znajduje się teraz w zespole Dimps i mają ochotę na rozwój serii, ale wszystko zależy od sukcesu lub porażki Freedom Wars Remastered. Po spędzeniu z tym tytułem kilkunastu godzin mogę napisać jedno: to bardzo ciekawe doświadczenie.

Na czym polega magia Freedom Wars?

undefined

Od premiery Freedom Wars minęła już ponad dekada, więc na pewno tytułem wstępu warto zarysować założenia opracowanego uniwersum, bo to właśnie świat oraz historia są jednymi z głównych atutów recenzowanej gry.

Twórcy odświeżonego wydania w tym miejscu nie zdecydowali się na żadne zmiany, więc Freedom Wars Remastered zaprasza graczy do dystopijnej przyszłości, a dokładnie do czasów, gdy niedobitki ludzi walczą z wielkimi maszynami. Jak sobie poradzić z przerażającymi przeciwnikami? Dzieląc społeczeństwo na tych, którzy zajmują się wielkim więzieniem-państwem-miastem (Panopticon) oraz tych zmuszanych do walki z oprawcami.

 Obywatele (Citizen) mają za zadanie zajmować się Panopticonem i mogą rozwijać miejscówkę, która służy graczowi jako HUB, a Grzesznicy (Sinner) są więźniami, skazanymi od urodzenia na 1 000 000 lat odsiadki. Karą za zbrodnię życia jest walka – głównym bohaterem Freedom Wars Remastered jest oczywiście wojownik, który musi poradzić sobie ze swoim trudnym losem. Każda nasza „pozytywna” aktywność, czyli wyruszanie na misję, zmniejsza naszą karę, ale nawet niepotrzebne rozmowy ze współwięźniami lub bieganie po lokacji sprawia, że kara zostaje wydłużona. Hierarchia wśród Sinnerów jest prosta: im więcej wykonujemy podstawowych zadań, tym otrzymujemy większy poziom CODE, który pozwala nam wyruszać na poważniejsze misje i otrzymujemy dostęp do lepszego sprzętu.

undefined

Istotnym elementem świata przedstawionego jest jeszcze Accessories – Grzesznicy mogą korzystać z pomocy cyborga zwanego właśnie Akcesorium, który pozwala mu opuszczać więzienie, za jego sprawą otrzymuje wiadomości oraz kolejne misje, a także zgarnia na głowę kolejne kary. Maszyna towarzyszy nam od początku przygody i w tym miejscu pojawia się pewna nowość względem oryginału – twórcy zadbali o nowe angielskie głosy i zdecydowano się także na udźwiękowienie maszyn. Głos jest jednak dziwny i nie wypada najlepiej względem pozostałej obsady. Mogę przypuszczać, że trochę nienaturalna mowa została przygotowana specjalnie, by zadbać o odpowiednią atmosferę, jednak nie mogę napisać, by ten pomysł został w świetny sposób zrealizowany.

Autorzy remastera nie zdecydowali się na przebudowę historii, co nie do końca moim zdaniem było dobrym pomysłem – już oryginalne Freedom Wars było dla mnie czasami przegadane. Nie inaczej jest w tym odświeżeniu, bo choć bieganie na kolejne misje zapewnia dobre wrażenia, to jednak chodzenie po kilku lokacjach, oglądanie zdecydowanie za częstych ekranów wczytywania i uczestniczenie w nie do końca ciekawych dialogach nie wypada najlepiej. Nawet w odpicowanej wersji nie zdecydowano się na polskie napisy, więc ostatecznie część graczy może być znudzona długimi rozmowami, które wybijają z rytmu i są wyłącznie niepotrzebnym dodatkiem do głównej rozgrywki.

Jest walka, jest zabawa!

undefined

Gdy Grzesznicy nie muszą siedzieć na dupie w czterech ścianach lub biegać po małych lokacjach, wyruszają na misje, by walczyć z kolejnymi przeciwnikami, odbijać uwięzionych mieszkańców świata lub rywalizować z innymi grupami – i w tym miejscu recenzowany Freedom Wars Remastered pokazuje najlepszy charakter.

Od pierwszego chwycenia w dłonie fani Vity poczują, że deweloperzy dostosowali sterowanie pod nowe kontrolery, ale pod względem samych pojedynków i celów misji: Freedom Wars Remastered to Freedom Wars. Jest to dobra i zła wiadomość, bo z jednej strony walki ponownie potrafią zachęcić do zabawy, a szybki charakter wielu misji (struktura została stworzona pod błyskawiczne wykonywanie celów na konsoli przenośnej) zachęca do rozgrywki, jednak na dłuższą metę zabawa potrafi nudzić. 

Gameplay w Freedom Wars Remastered jest w zasadzie bardzo prosty: otrzymujemy cel, wybieramy sprzęt, zbieramy ekipę i trafiamy do korytarzowej lokacji, po której biegamy, by ostatecznie wyeliminować wyznaczone cele oraz uratować ludzi. Po 3-4 godzinach takiej rozgrywki, w dodatku wymęczonej przez niepotrzebne rozmowy w bazie wypadowej, pojawia się znużenie – znacznie lepiej wypada rozgrywka, gdy miałem akurat 30 minut wolnego, mogłem chwycić PlayStation Portal i wyruszyłem na 2-3 zadania. Podobne wrażenia pojawią się oczywiście w przypadku gry na Nintendo Switchu, ale z doświadczenia wiem, że na PS5 i pewnie na PS4 powtarzalność questów jest czasami męcząca. 

undefined

Freedom Wars Remastered może nie robić już dzisiaj wrażenia, ponieważ systematycznie oglądamy znacznie ładniejsze gry, ale warto zwrócić uwagę na jeden ciekawy szczegół – oryginał działał w zawrotnych 544p. PlayStation Vita miała swoje ograniczenia, więc teraz dosłownie każda scena wygląda lepiej (wyraźniej), a deweloperzy poprawili tekstury oraz dopracowali wstawki filmowe. Dla porównania edycja na PlayStation 5 działa w 2160p przy 60 klatkach i płynność oczywiście również została dopracowana.

Operacje na papierze są dość różnorodne – w końcu musimy ratować cywili, walczymy z większymi przeciwnikami lub z innymi grupami ocalałych. Wśród ciekawych nowości Freedom Wars Remastered w grze pojawił się zupełnie nowy tryb „Deadly Sinner”, który tak naprawdę zapewnia dostęp do znacznie trudniejszych operacji. 

Nadal niezwykle przyjemne (choć jednocześnie trochę nieprzewidywalne) jest wykorzystywanie systemu Thorn – Sinnerzy mogą korzystać ze specjalnej linki przypominającej sieć Spider-Mana, za sprawą której szybko przemieszczają się po terenie lub atakują przeciwników. To właśnie Thorn pomaga nam przewrócić wroga, by następnie zadać mu kilka mocnych ataków lub wskakujemy na maszynę i następnie rozpoczynamy sekwencję ciosów. Jeśli graliście w oryginał to doskonale wiecie, że ten system może sprawić sporo frajdy, ponieważ chwycenie przeciwnika za przykładowo nogę i klikanie jednego przycisku, by go następnie wywrócić jest przyjemne, ale nie zawsze jest to aż tak skuteczne – w dodatku Thorn trochę zabija kreatywność, bo właśnie najskuteczniejszą taktyką jest właśnie chwytanie przeciwnika za nogę, by później kontynuować atak. Warto w tym miejscu wspomnieć, że odświeżone wydanie zapewnia ulepszenie związane z tą mechaniką, ponieważ tym razem możemy anulować akcję, co zapewnia większą kontrolę nad starciem i podczas rozgrywki nie pojawia się negatywne uczucie blokady. 

Jest ładniej i szybciej

undefined

Opracowanie Freedom Wars Remastered przez studio Dimps sprawiło, że produkcja trafiła nie tylko na PlayStation 5, PlayStation 4 oraz komputery osobiste, a także na Nintendo Switcha. Nie mogę potwierdzić, jak działa i wygląda tytuł na hybrydowej platformie, ale recenzowana gra prezentuje się przyzwoicie na najmocniejszym sprzęcie w katalogu Sony.

Nie będzie raczej dla nikogo dużym zaskoczeniem, że Freedom Wars Remastered na PS5 Pro działa w stałych 60 klatkach na sekundę, a ponadto twórcy zadbali o tekstury w wysokiej rozdzielczości. Trudno tutaj jednak mówić o nowej i oczekiwanej jakości, ponieważ deweloperzy nie spędzili wielu godzin na przebudowaniu projektów postaci, wrogów czy też nawet lokacji, więc całość prezentuje się dość sterylnie – w zasadzie jak wiele prostych remasterów. Nie jest to oczywiście duży problem dla graczy, którzy widzą, co tak naprawdę kupują, ale dopracowanie grafiki mogłoby znacząco wpłynąć na odbiór przygody.

Dimps wyraźnie nie chciało zniszczyć pierwotnego doświadczenia, więc obok nagrania nowych dźwięków bohaterów czy też poprawienia sterowania, zespół nie zdecydował się na wiele znaczących zmian w podstawach. Twórcy nawet nie odświeżyli koncepcji rywalizacji Panopticonów – system działa podobnie do tego znanego z Helldivers 2, gdzie gracze walczą na różnych frontach. W Freedom Wars Remastered jesteśmy przedstawicielem jednego z więzień i zdobywamy dla zespołu punkty, by podnosić jego status. W grze ponownie nie brakuje kooperacji, ale niestety w trakcie przedpremierowych testów nie mogłem znaleźć wielu chętnych do gry – twórcy jednak zadbali o odświeżenie matchmakingu. Mogę jednak wspomnieć, że w systemie pojawiła się możliwość tworzenia „zwykłych” starć, a nawet mamy opcję personalizacji ustawień bitew – dzięki temu możemy przykładowo zaprosić do gry tylko graczy z naszego regionu, wybrać typ operacji oraz ranking.

undefined

Jeden z istotnych usprawnień oryginału dostrzegłem w samym ulepszeniu i tworzeniu broni – teraz moduły są traktowane jak oddzielne przedmioty, więc gracz może je dowolnie odłączać lub przyłączać do orężu. To jednak nie koniec zmian, ponieważ deweloperzy za sprawą nowego systemu pozwalają ulepszać moduły. Usprawnienie sprzętu we Freedom Wars Remastered działa po prostu lepiej – gracz ma znacznie większą kontrolę nad zabawkami. W grze znalazły się jeszcze dodatkowe poziomy trudności, ale szczerze mówiąc nie odczuwałem problemów nawet w poważniejszych pojedynkach – mam wrażenie, że w tym wypadku poprawki w samym systemie wytwarzania oręża okazały się strzałem w dziesiątkę. W trakcie rozgrywki czujemy, że nasza postać staje się mocniejsza, co zachęca do wybierania się na poważniejsze misje. 

Freedom Wars Remastered ma jednak swoje uroki. Jeśli wciągniecie się w ten świat pełny mroku, to na pewno docenicie wszystkie napotkane postacie – pewnie za pierwszym razem nie będziecie specjalnie narzekać na długie rozmowy, dzięki którym poznacie dodatkowe szczegóły uniwersum. Przyjemnie zdobywa się kolejne bronie, odblokowuje następne poziomy CODE, dzięki którym możemy przystępować do poważniejszych zadań, ale tak naprawdę nie każdy będzie zainteresowany takim doświadczeniem. Twórcy nie zdecydowali się na większe zmiany, by to właśnie za ich sprawą usunąć niepotrzebne, męczące elementy oryginału i móc tym samym powalczyć o serca większej grupy graczy. Grając w Freedom Wars Remastered miałem wrażenie, że to prosty remaster, który miał przypomnieć fanom o IP, by przy odrobinie szczęścia móc rozbudować serię o kolejną część.

Czy warto zagrać w Freedom Wars Remastered?

Recenzowany Freedom Wars Remastered trafi na rynek dokładnie 10 lat i 198 dni po premierze oryginału i od tego czasu w branży gier wydarzyło się naprawdę wiele. Nie wspominam jedynie o samej technologii, ale znacząco zmieniły się trendy.

Freedom Wars Remastered nie jest idealnym przedstawicielem gatunku, bo czasami niektóre powroty do bazy wypadowej są przegadane i niepotrzebnie zaburzają immersję samych pojedynków, ale projekt świata i drzemiący w nim potencjał jest naprawdę spory. Twórcy nie zmienili wielu podstaw, więc sama budowa rozgrywki zapewnia znacznie lepsze wrażenia podczas podchodzenia do gry na krótkie sesje – to zdecydowanie promuje zabawę na przenośnych urządzeniach.

W ostateczności Freedom Wars Remastered nie będzie opcją dla każdego, ale jeśli dobrze bawiliście się w oryginale, to tutaj otrzymacie te same wrażenia. Jest ładniej, są pewne większe lub mniejsze zmiany w rozgrywce, ale ogólnie nadal będziecie więźniem systemu, który wymusza na Grzesznikach wyruszanie na coraz to poważniejsze misje.

Ocena - recenzja gry Freedom Wars Remastered

Atuty

  • Świetne założenia uniwersum. Ta koncepcja wciąż robi wrażenie,
  • Walka z wielkimi przeciwnikami za pomocą systemu Thorn nadal zapewnia dobrą zabawę,
  • Jest ładniej i szybciej – przynajmniej na PlayStation 5 i pewnie na PC.

Wady

  • Założenia i powtarzalność misji mogą trochę nużyć,
  • Brak większych zmian w grafice. To prosty remaster, a gra zasługuje na więcej?
  • Czasami gra jest wciąż niepotrzebnie przegadana.

Prosty remaster klasyka z Vity. Trudno mówić o zachwytach, ale też wiedząc, co oferował oryginał, nie można szczególnie krytykować założeń.
Graliśmy na: PS5

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper