Dalej jazda (2024) - recenzja filmu [Monolith]. Zabierz mnie do Trzech Koron...

Dalej jazda (2024) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Zabierz mnie do Trzech Koron...

Piotrek Kamiński | 21.12.2024, 20:00

Pani Ela nie rozpoznaje już czasami nawet własnego syna. Jej mąż, Józef, stara się dbać o nią najlepiej jak potrafi, ale wie, że nie zostało im dużo czasu. Żona powtarza w kółko, że chce aby zabrać ją do Trzech Koron i choć ich syn nie chce o tym słyszeć, starzy wyjeżdżają w ostatnią, wielką podróż życia.

Po seansie postanowiłem opisać sobie ten film jako "komedię geriatryczną". I to z więcej niż jednego powodu. Bo jasne, głównymi bohaterami są ludzie wysikujący pięć kropelek na minutę, ale i humor proponowany przez reżysera, Mariusza Kuczewskiego, należy do raczej... Wiekowych. Miejscami efekt jest całkiem sympatyczny, ale częściej powiedziałbym jednak, że jako komedia, "Dalej jazda" sprawdza się raczej kiepsko. Z trzeciej strony, jest to film geriatryczny, bo po prostu opowiadający o starych ludziach, ale to właśnie w tym, jak o nich opowiada kryje się jego siła. Bo to kawałek uroczego filmu jest. Tylko nieśmieszny.

Dalsza część tekstu pod wideo

Niemalże całość fabuły opiera się na tej wspomnianej już, bardzo prostej koncepcji - Ela (Małgorzata Rożniatowska) traci pamięć i chce żeby zabrać ją do Trzech Koron. Problemem, który sprawia, że ostatecznie mamy co oglądać jest fakt, że zarówno ona, jak i Józek (Marian Opania) są już skrajnie starzy, więc nie wystarczy wsiąść za kółko i pojechać. Trzeba najpierw skądś wytrząsnąć samochód, później wsiąść do niego i nie zabić się przez dobrych kilkaset kilometrów. Nie takie proste. A do tego dochodzi jeszcze syn, Andrzej (Mariusz Drężek), którego małżeństwo chwieje się w posadach, bo żona, Barbara (Anita Sokołowska) jest nim wyraźnie znudzona. A jakby tego było mało, to ich córka (Julia Wieniawa) zaciążyła z jakąś ciapą, niejakim Sebusiem (Bartłomiej Firlet).

Dalej jazda (2024) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Grubo ciosany humor

Państwo starzy

Klocków do rzeźbienia zajmującego filmu, jest jak widać aż nadto. W praktyce jednak Kuczewski nie potrafi zrobić z nimi niczego szczerze zabawnego. Żarty są niemożliwie wręcz przewidywalne, rzadko kiedy potrafiąc wywołać choćby uśmiech u widza. Pragnący za wszelką cenę chronić rodziców Andrzej jest bardziej irytujący niż uroczy, Wieniawa w filmie jest tylko po to, żeby zaakcentować finałowy przekaz, ale o tym za chwilę. Zapominająca kim jest Ela też nie bawi ani trochę, nawet w tych scenach, w których teoretycznie miała wypaść zabawnie. Tak naprawdę jedyną, tajną bronią twórców aktor, o którym jeszcze nie wspomniałem - pan Wiktor Zborowski. Jego relacja z Józkiem to coś pięknego, zarówno pod względem komediowym, jak i czysto krzepiącym. Porządnie nakreśloną przyjaźń męsko-męską zawsze chętnie przyjmę. Podoba mi się, że z początku wygląda na to, że panowie raczej za sobą nie przepadają, lecz nie, to po prostu ich stara natura sprawia, że obaj są niesamowitymi gburami. Tak po polsku!

W gruncie rzeczy jednak nie jest to film stricte komediowy. Może chciałby nim być, ale zdecydowanie nie wyszło. Lecz jest to również film o pokoleniach, o rodzinie, o przemijaniu i potrzebie korzystania z tych okruchów życia, które jeszcze nam pozostały. I pod tym względem jest to niesamowicie wręcz mocna, nawet jeśli raczej sprawdzona produkcja. Małżeństwo Eli i Józka jest pięknie rozczulające, dosłownie bije od nich wieloletnią miłością i to już dla samych ich wspólnych scen warto "Dalej jazda" obejrzeć. Widz kibicuje im praktycznie od początku do końca, nawet jeśli tajemnica Trzech Koron dosyć szybko staje się więcej niż oczywista i raczej nieciekawa. I tak chcemy żeby im się powiodło.

Dalej jazda (2024) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Więcej zabawnych starych, mniej nudnych "dzieciaków"

baby shower

To powtarzane jak mantra "zabierz mnie do Trzech Koron" nie jest, niestety, jedynym problemem filmu. Wspomniany już wątek problemów małżeńskich Andrzeja i Basi, późniejsza wizyta w domu spokojnej starości - wszystkie te pomniejsze historie zabierają całkiem sporo czasu, ale same w sobie są raczej mało ciekawe, żeby nie powiedzieć, że po prostu nudne. Myślę, że gdyby wyciąć jak najwięcej "młodszych" postaci i skupić się wyłącznie na Eli, Józku i Antku (postać Zborowskiego), mógł z tego wyjść kawał dobrego kina - urocze przygody wciąż zakochanych w sobie na zabój dziadków, nieporadne kombinacje starych przyjaciół i wspólna podróż przez większość kraju. Obejrzał bym taką wersję z miłą chęcią, obowiązkowo z tą obsadą, bo pan Marian ma wciąż jeszcze tyle werwy, że z kochanego na złośliwego potrafi przeskakiwać w locie, ujęcie po ujęciu. 

Czy "Dalej jazda" to film warty uwagi? Trudne pytanie. Powiedziałbym, że zdecydowanie warto dać mu szansę, kiedy będzie już leciał w telewizji, najlepiej na jakimś rodzinnym obiedzie w niedzielę. Jestem też w miarę przekonany, że moi rodzice śmialiby się na nim znacznie częściej niż ja, więc jeśli ktoś ma ochotę zabrać swoich rodzicieli albo dziadków do kina na coś lekkiego i przyjemnego, to też uważam, że raczej warto. A co z bardziej... "Obecnymi" widzami? Czy facet między czterdziestką, a pięćdziesiątką ma czego szukać na seansie nowego filmu Mariusza Kuczewskiego? Nie wydaje mi się. Dobrych gagów jest tu jak na lekarstwo, fabuła długo wierci się w miejscu, a jej finałowy zwrot jest tak przewidywalny, że zupełnie nie bawi, kiedy wreszcie do niego docieramy. To ostatecznie całkiem ładny, deczko banalny film i wzruszyłem się na nim więcej niż raz, ale aby przekonać się kiedy dokładnie, zalecam jednak poczekać na premierę na małym ekranie.

Film wchodzi do kin trzeciego stycznia.

Atuty

  • Piękna relacja Eli i Józka;
  • Świetnie niedopasowani sąsiedzi Antek i Józek;
  • Pojedyncze niezłe gagi;
  • Kilka ładnych obrazków;
  • Tematycznie składny i poruszający.

Wady

  • Cały wątek syna i jego rodziny można by wywalić i film tylko by na tym zyskał;
  • Bardzo nierówne tempo;
  • Miejscami dziwne aktorstwo, zwłaszcza u pani Rożniatowskiej;
  • Większość gagów przewidywalna i mało zabawna.

"Dalej jazda" mógł być kawałkiem naprawdę solidnej komedii, ale reżyser rzadko kiedy wykorzystuje olbrzymi talent swojej obsady. Pod względem emocjonalnym działa lepiej, choć temat różnych chorób, z którymi borykają się główni bohaterowie jest płytki jak kałuża po przelotnym deszczyku. Urocze te dziadki, ale to trochę za mało.

5,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper