Party Animals – recenzja i opinia o grze [Xbox, PC]. Młodszy i ładniejszy brat Gang Beasts
Rzecz się dzieje na pędzącym po szynach pociągu. Dwa zespoły walczą o jak najszybsze dotarcie do mety, starając się raz za razem wrzucać węgiel do pieca lokomotywy, a niektórzy z drużyny próbują pokrzyżować plany przeciwnikom, nieudolnie przeskakując pomiędzy pociągami i dążąc do ich zrzucenia. Cel jest jednak jeden – wprawić piec lokomotywy do stanu wrzenia i jak najszybciej przekroczyć linię mety. Zapraszam do recenzji Party Animals.
Wzmianki na temat uroczej rywalizacji z postaciami cechującymi się ogromną nieporadnością i przyjemną aparycją ujrzały światło dzienne już w 2021 roku, kiedy Microsoft zaprezentował po raz pierwszy w trakcie swojego pokazu najnowszy projekt ekipy Recreate Games. Szybko okazało się, że nawet stworzenie tak pozytywnej gry towarzyskiej niesie ze sobą spore koszty, a studio znalazło się w piekle produkcyjnych, próbując uzyskać jak najlepsze efekty – swego czasu mówiło się nawet o niemal całkowitym zresetowaniu Party Animals i próbach nadrobienia straconego czasu. Po kilku miesiącach zapadła ostateczna decyzja – gra we wrześniu zadebiutowała na rynku i wzmocniła katalog Xbox Game Pass potwierdzając, że spora frekwencja podczas testów była jedynie przedsmakiem zainteresowania.
Nieporadne miśki w samym sercu intensywnej zabawy
Party Animals to produkcja towarzyska nastawiona na bezpośrednią rywalizację, która od pierwszej chwili urzeka niezwykle uroczą oprawą przywodzącą na myśl potyczki pluszaków. Jasne kolory, przyjemny dla oka projekt i słodkie buźki bohaterów, spośród których wybieramy – a do dyspozycji mamy między innymi psy, dinozaura, królika, renifera, rekina, kota, kaczkę, świnkę czy wydrę – od razu kojarzą się z produkcją o lekkim klimacie. I taka jest właśnie ta gra – choć w ramach trzech trybów toczy się zażarta walka o każdy punkt, charakterystyczna, bardzo ociężała fizyka postaci o piorunującym prawym sierpowym, przywodząca na myśl Human Fall Flat sprawia, że projekt Recreate Games zyskuje na odbiorze. Zanim jednak w recenzji skupię się na poszczególnych aspektach rozgrywki, dodam, że tytuł ma nieco pazura, bo postacie nie są bezbronne. Podczas starć w lokacjach możemy natrafić na różne przedmioty (między innymi nunchaku, kusze, sporej wielkości lizaki, paralizatory, kij bejsbolowy), po które śmiało sięgamy – oczywiście jeżeli wcześniej nie wyprzedzi nas rywal. Jak mawiał klasyk, cel uświęca środki, dlatego nie warto dać się pozorom i trzeba zdecydowanie ruszać po swoje. Dodatkowy przedmiot w łapce da nam niezłą przewagę, ale trzeba uważać, w jaki sposób go dzierżymy.
Rozgrywka Party Animals jest przeznaczona dla ośmiu zawodników – w niektórych konkurencjach stajemy do bezpośredniej rywalizacji z graczami (1 vs. 1), w innych natomiast zostajemy podzieleni na zespoły lub w pary i po zdobyciu wystarczającej liczby punktów możemy liczyć na wygraną. Trzy główne tryby rozgrywki to Last Stand, Team Score oraz Arcade, do którego, z uwagi na mniejszą liczbę mapek, najrzadziej otrzymujemy dostęp. Na czym jednak polegają wskazane warianty? W recenzowanym Party Animals przystępujemy do szalonej zabawy w Last Stand, gdzie przede wszystkim chodzi o pozostanie jedynym żywym na placu boju. Na 9 mapach jest sporo okazji do rywalizacji. Szczególnie do gustu przypadły mi konkurencje, gdzie znajdujemy się wśród ruin antycznych budowli, spod których systematycznie wydziela się zielony, duszący dym, a przeciwnicy za wszelką cenę starają się nas zrzucić. Sporo frajdy sprawia także konkurencja na stopniowo niszczącym się moście czy na lecącym samolocie, którego skrzydła w miarę wysokości coraz mocniej zamarzają. W Wind Tunnel musimy unikać ogromnych podmuchów wiatru i ukrywać się za stawianymi bramkami, których włączniki z czasem się psują, a my tracimy możliwość schronienia.
Last Stand jest trybem, w którym wszystkie chwyty są dozwolone i jeżeli jesteście dobrze obeznani w wyczuciu fizyki postaci i szybko złapiecie jakiś przedmiot, to możecie zyskać sporą przewagę – tutaj niestety sporo frustracji odczują początkujący gracze, którym później pozostaje tylko przyglądać się następnym poczynaniom i podrzucać różne przeszkody. W recenzowanej grze nie chodzi jednak tylko o umiejętności i wyczucie, a o królujący przypadek, chaos spowodowany upadającymi rywalami i... wymierzanym ze spowolnieniem prawym sierpowym. W wariancie Arcade, który wydaje się pokłosiem omawianego wcześniej trybu i zajmuje stosunkowo najmniej uwagi, ze względu na mniejszą liczbę map, przede wszystkim chodzi o naparzanie i pozbycie się wszystkich.
Party Animals sporym poczuciem humoru stoi
Kolejnym trybem jest Team Score, gdzie, jak sama nazwa wskazuje, w głównej mierze stajemy do drużynowej rywalizacji. Połowa spośród ośmiu lokacji koncentruje się na wariacjach na temat różnych sportów – futbolu amerykańskiego, piłki nożnej, hokeja, koszykówki – natomiast reszta to konkurencje, w których liczy się choć drobna współpraca. Tym samym w jednej z konkurencji jesteśmy rozlokowani po dwóch stronach rzeki i przerzucamy się bombami (lub kolegami z drużyny), by pozbyć się wrogów, możemy również znaleźć się we wspomnianych we wstępie pociągach, gdzie liczy się jak najszybsze dołożenie do pieca i rozgrzanie lokomotywy, staramy się bezpiecznie przetransportować latający balonik do swojej strefy czy nasza uwaga koncentruje się na wrzuceniu do zsypu żelek o różnych rozmiarach. Deweloperzy odpowiedzialni za Party Animals chcieli wprowadzić kilka urozmaiceń do prostych konkurencji, dlatego też zastosowali różne ukształtowania terenu, położyli nacisk na jeszcze większą niezdarność podczas zmagań na lodzie czy zapewnili różny ciężar przenoszonych żelek, co w gruncie rzeczy nieco ubarwia rywalizację, lecz niezbyt drastycznie. Liczy się po prostu zabawa i lekka atmosfera, a nawiązania popkulturowe to dodatkowe smaczki, na jakie możemy natrafić.
Cechą kluczową recenzowanego Party Animals jest specyficzna, bardzo ociężała fizyka postaci, których ruchy nierzadko są nieco trudne do opanowania, a w trakcie intensywnych starć wprowadzają sporo chaosu i zamieszania. Już na pierwszy rzut oka widać, że zespół Recreate Games wzorował się na debiutującym na pierwszych platformach w 2017 roku Gang Beasts – nietypowej bijatyce, gdzie postacie również nie należały do najsprawniejszych, za to wprowadzony system kapitalnie wpływał na gameplay. Co tu dużo mówić, studio naprawdę czerpało z poprzednika, a niektóre mapki, jakie w nowej grze są niemal odwzorowane lub niezwykle podobne do tytułu Boneloaf, wydają się potwierdzać moje zdanie. Nie możemy jednak ukrywać, że produkcja odznacza się naprawdę uroczym stylem nadającym jej znacznie innego charakteru – ta cecha czyni Party Animals znakomitą, niezobowiązującą opcją na „imprezę” w gronie znajomych.
Bo trzeba przyznać, że recenzowane Party Animals nie tylko sieciowymi zmaganiami stoi. Choć na pierwszy rzut oka rozgrywka kanapowa została nieco ukryta, to jesteśmy w stanie rozpocząć ją wspólnie z trzema osobami w bliskim gronie. I tutaj otwiera się przed nami wachlarz tych samych wariantów i potyczek, tyle ze znajomymi, co dodaje grze sporego powabu, a przede wszystkim nie odczuliśmy niedogodności związanych z rozgrywką na podzielonym ekranie, bo Xbox Series X radził sobie bardzo dobrze. Muszę przyznać, że nieoczekiwanie sporo satysfakcji dawało mi wysłanie w powietrze postaci mojej dobrej koleżanki czy znokautowanie avatara wybranego przez znajomego, który dotychczas miał nad resztą sporo przewagi ;) Zarówno podczas sieciowych, jak i kanapowych zmagań bawiłam się naprawdę dobrze, a panujący chaos sprawiał dużo frajdy, choć z czasem konwencja nieco już męczyła. Przegrana w Party Animals niezbyt frustruje, za to większą przeciwnością są spore czasy oczekiwania i momenty, kiedy już jesteśmy zmieceni ze sceny i obserwujemy postępy innych – co prawda deweloperzy chcą uprzyjemnić nam gorycz porażki, dając możliwość rzucania kolejnych przeszkód na mapę, które zaskakująco mogą odmienić stan rozgrywki, lecz to bardzo drobne pocieszenie.
Idealna propozycja do Game Passa
Jeżeli należycie do grona graczy preferujących różnego rodzaju party-games, to nie muszę Wam nawet wspominać o popularności, jaką cieszą się tego typu tytuły – przed chińską ekipą jednak jeszcze nieco pracy. Przede wszystkim dobrze byłoby wprowadzić zmiany, które umożliwiłyby szybsze przystępowanie do zabawy. Nie ulega jednak wątpliwości, że idąc śladem chociażby ciągle rozwijanego Fall Guys, które systematycznie otrzymuje nową zawartość i sezony, Party Animals będzie musiało dostarczać nowych atrakcji oraz okazji do przystąpienia do zabawy – i zbierania waluty, dzięki której możemy uzyskać zabawne stroje dla postaci (na szczęście nie wpływają one w żaden sposób na możliwości pluszaka). Moje obawy budzi trochę maszyna do losowania, dzięki której możemy otrzymać tzw. Surprise Eggs, czyli nagrody-niespodzianki.
Party Animals to produkcja przyjemna, lekka i sprawiająca mnóstwo frajdy, ale nie pozbawiona wad, a twórcy powinni zając się pewnymi usprawnieniami. Dłuższe czasy ładowania, pewne lagi, na jakie możemy natrafić w trakcie rozgrywki i nieco ograniczona forma rywalizacji sprawiają, że oprócz sporej radości, w trakcie zabawy – szczególnie jeżeli jeszcze na dobre nie rozgościliśmy się na serwerach – możemy odczuwać zniechęcenie. Nie zmienia to jednak faktu, że studio Recreate Games podążyło zgodnie z przyjętymi założeniami i dobrze się spisało. Jeszcze przed premierą gra wzbudzała spore emocje, ciesząc się ogromnym zainteresowaniem, a obecnie potrzebuje na serwerach jak największej uczestników –i tego właśnie życzę autorom. Lekki klimat, przyjemna rozgrywka oraz potrzeba aktywnej społeczności sprawiają, że Party Animals wydaje się kapitalną propozycją do Game Passa, dlatego też decyzja o nawiązaniu współpracy z Microsoftem okazała się jak najbardziej trafiona. Jak dotąd oceniam produkcję naprawdę dobrze i będę przyglądać się jej dalszemu rozwojowi.
Ocena - recenzja gry Party Animals
Atuty
- Słodka oprawa,
- Fizyka postaci przywodząca na myśl mobilność bohaterów Gang Beasts,...
- Całkiem różnorodne konkurencje,...
- Drobne nawiązania popkulturowe i spore poczucie humoru przebijające podczas zmagań,
- Twórcy uwzględnili także zabawę na jednej kanapie.
Wady
- Długie oczekiwanie na kolejne konkurencje,
- … która na starcie może naprawdę frustrować,
- … choć tryb Arcade potrzebuje większego wsparcia,
- Problemy z serwerami i w płynności rozgrywki.
Urocze i zabawne przytulanki wkroczyły na scenę i nie zamierzają jej tak łatwo oddać. Party Animals ma wiele cech, by stać się kapitalną produkcją towarzyską, ale przed deweloperami jeszcze nieco pracy. Dłuższe czasy ładowania, lagi czy nie aż tak duża zawartość sprawiają, że z niecierpliwością czekamy na nowości – a już współpraca z twórcami Oriego potwierdza, że Recreate Games ma plan na wiele treści.
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (12)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych