Recenzja: Riptide GP: Renegade (PS4)

Recenzja: Riptide GP: Renegade (PS4)

redakcja@pssite.com | 30.07.2016, 12:41

to trzecia odsłona serii wyścigów skuterów wodnych od mało znanego studia Vector Unit. Gdybym miał ocenić ten tytuł po pierwszym wrażeniu, powiedziałbym, że jest dobrze. Na nieszczęście twórców, poświęciłem produkcji więcej czasu…

Mechanika jest prosta i twórcy udostępniają nam zabawę w kilku trybach – pojedynczy wyścig, kariera oraz multiplayer. Ten ostatni zarówno przez Sieć, jak i w dzielonym ekranie do czterech osób naraz.

Dalsza część tekstu pod wideo

W trybie kariery widać, że w przeszłości seria była skierowana na urządzenia mobilne. By odblokować następne wyzwanie, najpierw musimy otrzymać co najmniej jedną gwiazdkę za poprzednie. Gwiazdki dostaje się za ukończenie wyścigu na “pudle”. Dodatkowo po dojechaniu do mety nasz wysiłek nagrodzony zostaje punktami doświadczenia i stosowną gotówką, za którą ulepszamy statystyki naszego skutera: przyspieszenie, maksymalna prędkość, sterowność i boost, czyli swoiste nitro, które otrzymujemy za wykonywanie sztuczek, ale o tym zaraz.

Co jakiś czas trafimy na bossa, gdzie po zwycięstwie odblokowujemy jego wodny bolid oraz… jego postać. Nie bardzo wiem, co autor miał na celu w tej drugiej kwestii, bo skoro prowadzimy swoją karierę, to czemu w jej trakcie mamy zmieniać się w kogoś innego? Okej, to pierdółka, nie czepiam się.

Nie wszystkie wyścigi są takie same. Tutaj również mamy kilka typów. Najczęstszym jest oczywiście klasyczny sprint z punktu A do punktu B czy okrążenia na torze. By nie było zbyt monotonnie, twórcy dorzucili nam jeszcze tryb slalomu, eliminację ostatniego “kierowcy” co 15 sekund oraz łapanie punktów za wykonane triki.

Właśnie, triki... Gra wymusza na nas wykonywanie sztuczek za pomocą ruchów obu gałek analogowych jednocześnie. W tym celu skuter musi znajdować się w powietrzu. Czy to spadając z wodospadu, czy po wyskoku z rampy. Im trudniejszy trik-kombinację wykonamy, tym więcej otrzymamy dopalacza, a ten jest niemal niezbędny do ukończenia wyścigu na podium. Sztuczki są efektowne, jednak nie wszystko zostało tutaj dopracowane. Ewolucji jest dużo, ale są do siebie podobne, co po pewnym czasie wywołuje wrażenie wtórności. Poważniejszym zarzutem jest zaś fakt, że gra ma poważne problemy z rozpoznaniem, czy już wylądowaliśmy. Raz trik zostaje zaliczony, kiedy zaryjemy głową w wodę i płyniemy jak gdyby nigdy nic, a raz skuter się przewraca, mimo że do tafli wody brakuje kilku metrów. Jest to bardzo frustrujące, bo taka “spalona” kombinacja często kosztuje utratę wysokiego miejsca.

A teraz mała geneza podtytułu “Renegade”. Nie są to zwykłe wyścigi. To są nielegalne wyścigi skuterów wodnych. By nie było nam zbyt łatwo, po kilku wyścigach do zabawy dołącza wodna policja. I to był ten moment, gdy mój entuzjazm spadł. Na twarz. Z bardzo wysoka. Policyjne skutery ścigają tylko nas. Nieważne, którą lokatę zajmujemy. Możemy płynąc kilometr za peletonem, mili panowie i tak na nas poczekają. Co z tego, że z logicznego punktu widzenia pozostałe skutery jechały szybciej. Chyba że wtedy logika panów w niebieskim brzmi “tego najłatwiej będzie złapać”, ale kiedy jesteśmy pierwsi, to też nas gonią. A wyścigi do prostych nie należą, nie mówiąc już o pojedynkach z bossami. Gdy dochodzi do nich kilka spychających nas skuterów policyjnych to… ehhh, na samą myśl się denerwuję.

Równie mocno irytuje poziom innych kierowców. Mamy tutaj zagranie znane z serii Need for Speed, jednak jest ono jeszcze bardziej wyeksponowane. Przegonienie przeciwnika łatwą sztuką nie jest. Nieraz walka trwa kilkadziesiąt sekund, bo osiągana prędkość obu bolidów jest porównywalna. Jak w wyścigach F1, tyle że kiedy przeciwnika przegonimy i zepchniemy na ścianę czy przygwoździmy na przeszkodzie, ten nie ma najmniejszych problemów, by nadrobić do nas ćwierć trasy w ciągu kilku sekund. Jeszcze przed chwilą jechaliśmy jak równy z równym, oboje mając silniki rozgrzane do czerwoności, a gdy zgubimy na chwilę przeciwnika, ten otrzymuje jakiś boski dopalacz, żeby nie posądzić go o teleport. Ale halo, przecież to nielegalne wyścigi futurystycznymi skuterami wodnymi, więc nie oczekujmy realizmu…

Boli wtórność zabawy. Przez pierwszą godzinę bawiłem się dobrze, a później z każdą minutą ocena spadała. Wyścigi wyglądały tak samo. Co jakiś czas tylko zmieniały się zasady czy lokacje, lecz 30. wyścig niczym nie różnił się od 29. czy 28. Wkradła się nuda i szybko popsuła tę imprezę.

Tyle na temat rozgrywki, czas na ocenę technologiczną. Na początek plusy i zacznę tutaj od oprawy dźwiękowej. Utwory, które słyszymy w tle, zdecydowanie nie znajdą się na mojej playliście na smartfonie, jednak bardzo pasowały do dynamiki gry i przyjemnie się ich słuchało. Jeszcze lepiej wypadły odgłosy uzależnione od lokacji. Silnik inaczej brzmi na otwartym terenie i inaczej w tunelu, co w połączeniu z równie dobrą fizyką wody dodaje zabawie smaku. Modele skuterów są przyzwoite, wrażenie natomiast robią plany lokacji, w których się ścigamy. Szczególnie zalana metropolia wygląda imponująco. Ale…

No właśnie. Wyglądałoby to o wiele lepiej, gdyby nie grafika na poziomie wczesnego PS3. O ile same modele i zarysy lokacji są okej, tak ich szczegółowość wypada bardzo biednie. Wygląd wody, czyli najważniejszego elementu gry, przyrównałbym do tej z pierwszego Far Cry czy Just Cause, daleko za Crysisem. I choć pochwaliłem modele skuterów oraz lokacje, to wypomnieć muszę ich ilość, gdzie w obu przypadkach można wszystkie policzyć na palcach obu rąk. Biednie. Bardzo biednie.

autor: Koczi

Źródło: własne

Atuty

  • Projekty lokacji
  • Dzielony ekran
  • Zachowanie wody
  • Oprawa audio

Wady

  • Grafika z początków poprzedniej generacji
  • Uboga liczba modeli skuterów i lokacji
  • Po godzinie jest nudno
  • Rozwiązanie pomysłu z policją
  • Rubber banding
  • Cena

Riptide GP: Renegade jest grą co najwyżej przeciętną, która wygląda jak próba przeniesienia średniaka z Androida na PS4. Zdecydowanie nie jest warta tych ponad 60zł na PS Store. Wahałbym się przy 20 zł.

4,5
redakcja@pssite.com Strona autora
cropper