Recenzja: Ninja Senki DX (PS4)

Recenzja: Ninja Senki DX (PS4)

Darkens | 28.02.2016, 11:52

Z reguły nie przepadam za grami w stylu retro, jednak nigdy nie staram się skreślać ich od samego początku. Grafika nie zawsze jest najważniejsza i istnieje masa świetnych, dopracowanych produkcji, które bronią się dobrą rozgrywką czy wciągającą fabułą. niestety nie jest jedną z nich.

Tło fabularne jest bardzo ubogie i zostało wstawione jedynie jako pretekst do pokonywania kolejnych etapów. Wcielamy się w wojownika o imieniu Hayate, który traci ukochaną i wyrusza po krwawą zemstę na odpowiedzialnych za jej śmierć demonach. Dziwne więc, że zamiast z wysłannikami piekieł, przez większość gry będziemy walczyć z żabami, duchami, roślinkami i kamiennymi posągami. No cóż, kto by się przejmował czymś takim jak spójność w platformówce, prawda? Nie można jednak zaprzeczyć, że różnorodność lokacji i przeciwników to jedna z niewielu zalet tej produkcji.

Dalsza część tekstu pod wideo

Rozgrywka ma bardzo proste założenia - idziemy w prawo i jednym przyciskiem skaczemy, a drugim rzucamy shurikenem. Brzmi jak łatwa i przyjemna zabawa? Nic bardziej mylnego. to gra wręcz przeraźliwie trudna i niesprawiedliwa. Większość etapów zaprojektowano w ten sposób, że przechodząc je po raz pierwszy, nie mamy szans zareagować na niebezpieczeństwo. Nie chodzi tu o refleks czy brak szczęścia - po prostu są miejsca, w których zagrożenie nadchodzi spoza linii naszego wzroku i nie wiedząc o nim, jesteśmy skazani na porażkę. Dla kontrastu bossowie są śmiesznie łatwi i przewidywalni, posiadając zaledwie kilka schematów ataków, które bez problemu rozgryziemy.

Gra posiada kilka trybów: klasyczny, w którym naszym zadaniem jest po prostu zaliczenie szesnastu przygotowanych przez twórców poziomów, i jego wariację o nazwie Hardcore, niepozwalającą na zapis pomiędzy etapami, a także zaliczanie wyzwań takich jak zebranie wszystkich monet lub ukończenie poziomu w określonym czasie. Oprócz tego, po ukończeniu gry odblokujemy „boss rush”, czyli pokonywanie bossów po kolei. Łącząc to wszystko z systemem rozgrywki, wymagającym od nas ciągłego powtarzania tych samych schematów, daje to naprawdę masę godzin zabawy… oczywiście tylko wtedy, jeśli jest się masochistą.

Nie wiem jak podejść do oprawy wizualnej, bo chociaż sam styl graficzny na wzór 8-bitowych produkcji ubiegłego wieku nie jest złym pomysłem i na Vicie wygląda całkiem nieźle, to na dużym telewizorze nie da się na to patrzeć. Ścieżka dźwiękowa nie jest zbyt zróżnicowana, co sprawia, że nudzi się po kilkunastu minutach gry. Jest to szczególnie irytujące jeśli utkniecie na jednym etapie, przez co muzyka nie będzie się zmieniać.

Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam wymagające tytuły, a na serii Souls zjadłem zęby, i rozumiem, że nie każda produkcja będzie prowadzić mnie za rączkę. jest grą po prostu niesprawiedliwą, która karze nie tylko za błędy, ale także (częściej) bez żadnego powodu.

Źródło: własne

Atuty

  • Pełno różnorodnych przeciwników
  • Ciekawy design bossów

Wady

  • Zapętlone, często powtarzające się utwory
  • Nierówny poziom trudności
  • Monotonna rozgrywka

Ninja Senki DX to całkiem długa i wymagająca gra, która niestety bardziej irytuje, niż daje satysfakcję. Speedrunerzy i osoby, które nigdy nie dają za wygraną, będą zachwyceni. Reszcie graczy zdecydowanie odradzam.

4,5
Darkens Strona autora
cropper