Recenzja: MonsterBag (PS Vita)

Recenzja: MonsterBag (PS Vita)

Jaszczomb | 12.04.2015, 09:00

Mały potworek lubi bawić się ze swoją panią, ale pani musi chodzić do szkoły i wtedy samotny potworek się nudzi. Pewnego razu podążył za panią na przystanek i… przypadkowo rozpoczął inwazję obcych, doprowadzając planetę na skraj zagłady. A mógł zostać w domu…

Na pierwszy rzut oka MonsterBag wydaje się prostą przygodówką dla najmłodszych. Zabawny błękitny potworek V, jego najukochańsza przyjaciółka i wielka przygoda, która zaczyna się od decyzji wyjścia V na zewnątrz – brzmi jak coś w rodzaju kina familijnego, prawda? Tyle że żaden dzieciak nie powinien oglądać tak brutalnych scen, a już na pewno nie znajdziecie młodego gracza z potrzebnym tu ogromnym zapasem cierpliwości.

Dalsza część tekstu pod wideo

Nasz niebieski bohater swoim kolorem nie odróżnia się od pigmentu tutejszego społeczeństwa, lecz z jakiegoś powodu wszyscy usiłują go zabić. Ruszając za swoją koleżanką, V musi więc chować się przed innymi, kryjąc się za ich plecami. Po niewielkich planszach poruszamy się od osoby do osoby, starając się nie wejść w zasięg wzroku najbliższych postaci. Te bardziej agresywne rozglądają się na lewo i prawo, więc najważniejsze jest tu wyczucie odpowiedniego momentu przemknięcia do kolejnego.

Cała gra polega na interakcji z przedmiotami. Rzucając kurczakiem w grubego kosmitę, temu odpadnie głowa. Głowę tą możemy rzucić w kierunku oprycha, który właśnie okłada kogoś kijem owiniętym drutem kolczastym . Gdy broń mu wypadnie, musimy ją podnieść i oddać bokserowi, gdyż to przez jego walkę nie możemy przejść dalej.

Ale to nie tak, że wszyscy tu szukają jakiegoś konfliktu! Jest na przykład zakochany gość stojący obok obiektu swoich westchnień. Dymek nad jego głową przedstawia serduszko - miłości trzeba pomagać! Chwytamy więc za dzidę i przebijamy nią ciało dziewczyny, wystawiając grot z nadzianym sercem pod nos nieszczęśliwca. Sprawa załatwiona!

Logiki w tym za wiele nie ma, częściej załatwia się tu tego typu „zagadki” metodą prób i błędów. Wymagają one jednak chodzenia w tę i we w tę, a niespokojne postaci tylko czekają, byśmy weszli w ich pole widzenia, co kończy się serią z karabinu w nasze błękitne ciałko lub innym brutalnym zabójstwem. Na ostatnich planszach staje się to nieznośne, kiedy to wrogowie bez powodu nagle nie odwrócą głowy lub zrobią to bezczelnie w trakcie przeskakiwania między nimi. Handheldy mniej cierpliwych graczy skończą na ścianie. Mój prawie skończył.

Tu tkwi największy problem MonsterBag. „Logiczne wyzwania” ograniczają się do łączenia ze sobą kolorów, a cała reszta to losowe rzucanie przedmiotami w innych i próby zgrania w czasie przemykania pomiędzy wrogami. Myślenie niewymagane, wystarczy anielska cierpliwość. Nie znajdziecie tu również żadnych dialogów czy narratora, a w zamian dostaliśmy renderowane scenki, które wyglądałyby identycznie jak rozgrywka, tyle że są w znacznie gorszej jakości. Ale nakreślają fabułę...

...a tej bym nie poznał, gdyby nie uratował mnie YouTube. Otóż by zobaczyć zakończenie i poznać prawdziwe znaczenie historii, trzeba wcześniej przejść sekwencję z napisami, taki epilog. Problem w tym, że po jego rozpoczęciu gra przestaje wychwytywać dotykanie ekranu. Ani aktualizacja, ani reinstalacja nie pomogły. Dzięki potędze Internetu poznałem jednak zakończenie i po jego poznaniu wszystko nabiera sensu, lecz miejcie na uwadze, że jest to całkiem mroczna i dołująca końcówka.

Największą zagadką tej przygodówki jest docelowy odbiorca. Dla dzieci zbyt frustrujące i brutalne, a dla fanów gatunku – zbyt błahe. Zabawne scenki potrafią wywołać uśmiech na twarzy, lecz na ostatnich planszach górę biorą nerwy i rodzi się pytanie, czy ta pozornie płytka historia jest warta dalszych prób. Cóż, jest, pod warunkiem, że odpali się Wam ostatnia plansza. Chociaż nawet bez niej, tytuł powinien się spodobać fanom humoru i stylu graficznego z kreskówek typu Adventure Time. Ciekawy, acz nie do końca przemyślany (końcowe levele) i dopracowany twór z tego MonsterBag.

Źródło: własne

Atuty

  • Mroczna fabuła
  • Głupawa brutalność
  • Przyjemny styl graficzny
  • Niezła ścieżka dźwiękowa

Wady

  • Bugi (w tym jeden nie pozwalający poznać zakończenia)
  • Ostatnie plansze frustrują

Parę godzin brutalnych scen i lichych zagadek logicznych, jednak w przyjemnej oprawie audiowizualnej, z humorem i mroczną historią w tle. Tylko dla osób z ogromnymi pokładami cierpliwości.

6,5
Jaszczomb Strona autora
cropper