
Recenzja: Tennis in the Face (PS4)
PlayStation 4 ma już rok na karku, a wciąż nie dostaliśmy żadnej gry traktującej o tenisie. Niedawno do PlayStation Store zawitało Tennis in the Face i… no, w sumie wciąż nie mamy gry o tenisie, ale mamy minigierkę z rakietą w dłoni, także coraz bliżej!
Codziennie znajdujemy się w wielu sytuacjach, gdy dopada nas nuda czy na coś czekamy i jakoś te kilka(naście) minut trzeba sobie urozmaicić. Studio 10tons ma na to rozwiązanie – długa kolejka u lekarza niestraszna, gdy akurat macie pod ręką PS4, jakiś ekran i źródło zasilania!... Albo smartfona, ta gra jest także na smartfonach. I tak, dobrze myślicie, PS Vitę znowu pominięto, chyba że liczycie wsparcie dla Remote Play.
![Monitor ASUS ROG Swift PG27AQDM 26.5" OLED 2560x1440px 240Hz 0.03 ms [GTG]](https://www.mediaexpert.pl/media/cache/resolve/gallery_xml/images/55/5515444/Monitor-ASUS-ROG-Swift-01-front.jpg)



Tennis in the Face to typowa zręcznościowa gra logiczna, opierająca się na licznych próbach wykorzystania fizyki do określonego celu, tak jak seria Angry Birds czy poprzednia produkcja dewelopera – King Oddball. Tym razem mamy piłkę tenisową i próbujemy tak ją zaserwować, by uderzyła wszystkich znajdujących się na planszy ludzi. Ale nie myślcie sobie, że to jakaś kolorowa promocja przemocy dla amatorów tenisa ziemnego! Całe to masakrowanie przypadkowych przechodniów spięte jest fabularną otoczką!
Pete Pagassi to emerytowany tenisista, którego karierę zniszczył napój energetyczny Explodz. Nasz były gracz postanowił zniszczyć korporację produkującą energetyka i uwolnić miasto spod jego odurzającego wpływu. Z tego też powodu zasadzimy headshoty skorumpowanym policjantom, hipsterom i… klaunom. Bo klauny najwidoczniej też jakiś w tym swój udział miały, a skoro próbujemy ratować miasto, jedynym sposobem jest ranienie każdego napotkanego mieszkańca, niezależnie od profesji.
Na ponad stu planszach dostajemy każdorazowo ograniczoną liczbę piłek lub wybuchowych puszek z Explodz i wybieramy miejsce, w które Pagassi ma zaserwować pocisk. Ten odbija się od niemal wszystkiego, więc często zupełnie przypadkiem uda nam się oczyścić całą mapę z przeciwników. Ponadto gra próbuje stale dorzucać coś nowego – a to szklane przeszkody niszczące piłkę, innym razem znajdziemy rozrzucone po poziomie laski dynamitu czy pojemniki strzelające piłkami, pojawią się wrogowie wyposażeni w tarcze i tak dalej. Już na wczesnych etapach jest tego tyle, że łatwo tu o chaotyczną reakcję łańcuchową.
Oprócz zwykłych plansz zdarzają się również wyzwania i poziom z ubijaniem samych deweloperów. Różnorodność nie pozwala wkraść się nudzie, nawet przy dłuższej sesji, ale użyłem tutaj liczby pojedynczej, bo całość da się zaliczyć w 2-3 godziny. Możliwości konsoli czy pada nie są zupełnie wykorzystywane, nawet nie wskażemy kierunku serwisu na panelu dotykowym. Koniec końców mamy do czynienia z grywalnym zapychaczem czasu, którego ktoś przypadkiem wrzucił na dużą konsolę (choć z odpowiednio podkręconą oprawą graficzną). To z pewnością nie jest tytuł, dla którego odpalamy plazmę i rozwalamy się z kontrolerem na fotelu. Nie ma też co włączać kina domowego, bo zapętlonej melodyjki słucha się przyjemnie tylko przez pierwsze pół godziny, chociaż specjalnie nie drażni. I to tyle, słowem – przybłęda.
Atuty
- Zróżnicowane poziomy
- Zabawny ragdoll postaci
- Masakrowanie hipsterów piłką tenisową
- Sterowanie dotykowe przez Remote Play na Vicie
Wady
- Smartfonowa minigierka nie pasuje do dużych konsol
- Zabawa na jedno posiedzenie
Tennis in the Face to bardzo przyjemna popierdółka smartfonowa, która zwyczajnie zabłądziła wśród platform docelowych.
Przeczytaj również






Komentarze (1)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych