Dziesięć najciekawszych polskich filmów z 2025 roku

Dziesięć najciekawszych polskich filmów z 2025 roku

Dawid Ilnicki | Wczoraj, 11:00

Minione kilkanaście miesięcy z pewnością nie przejdzie do historii jako okres przełomowy dla polskiej kinematografii, ale i tak w kinach i na streamingu pojawiło się w tym czasie wiele ciekawych produkcji, które warto mieć na oku, bo niektóre z nich do regularnej dystrybucji trafią za jakiś czas. 

Głośniej niż o rodzimych produkcjach pełnometrażowych było w tym roku o polskich serialach. Dotyczy to zarówno nowych, jak i dobrze już znanych tytułów. Wśród tych pierwszych należy wymienić przede wszystkim “Heweliusza” od Netflixa. Kolejny dowód na to, że Jan Holoubek potrafi znakomicie odtworzyć atmosferę i realia ostatnich dekad XX wieku, całkiem niezły “Przesmyk” od HBO MAX, a także “Breslau”, dostępne na stronie Disney+. W drugiej kategorii najgłośniej było o powrocie klasycznego “Gliny” Władysława Pasikowskiego. Twórcy, który kompletnie podzielił widownię i krytyków za sprawą swego ostatniego filmu “Zamach na papieża”. Kontynuacja klasycznego tytułu sprzed lat okazała się niestety typowym produktem serialowym dzisiejszych czasów; w momencie gdy zaczynała się rozkręcać właśnie się kończyła i trudno powiedzieć czy twórcy tej serii będą mogli do niej powrócić. Niezwykle udane okazały się drugie sezony komediowego “1670”, a także wciąż niedocenionej “Minuty ciszy”.

Dalsza część tekstu pod wideo

Filmowym wydarzeniem w polskim streamingu była z pewnością “Druga Furioza” Cypriana T. Olenckiego, która mimo zbyt długiego formatu znów pokazała, że twórca równie udanego serialu “Prosta sprawa” to obok Mateusza Rakowicza zdecydowanie największy specjalista od bezpretensjonalnego kina, szeroko rozumianej “akcji”. Trzeba jednak przyznać, że prócz tego tytułu, jak również średnio udanego powrotu Juliusza Machulskiego w “Vinci 2” a także pewnej komedii był to mocno przeciętny rok dla polskich filmów rozrywkowych. Najgłośniejszą pozycją w polskich kinach był rzecz jasna “Dom dobry” Wojciecha Smarzowskiego, choć osobiście uważam, że ów reżyser już od dawna nie realizuje filmów. Przeszedł raczej na pozycję inicjatora ogólnopolskich wydarzeń społeczno-kulturowych, zogniskowanych wokół kolejnych produkcji, poruszających wielkie tematy społeczne (wpływ kościoła katolickiego w “Klerze”, przemoc domowa w “Domu dobrym”) czy historycznych (“Wołyń”). Szeroki oddźwięk z jakim się spotykają mocno utrudnia ocenę samych obrazów. 

Wśród ciekawych pozycji, mających swoją premierę w tym roku należy wymienić jeszcze “Nie ma duchów w domu na Dobrej”, w niezwykle oryginalny - na gruncie polskiego kina - sposób podchodzący do opowiadania o młodych dorosłych, zdecydowanie lepsze od pierwowzoru “Pieprzyć Mickiewicza 2”, równie zaskakująco strawną mainstreamową komedię “Seks dla opornych”, a także familijne “Oskar, Patka i Złoto Bałtyku”, które przypomina o tym, że od czasu do czasu trafia się w tym segmencie naprawdę dobra produkcja, taka jak choćby “Za duży na bajki”. 

LARP

Film Kordiana Kądzieli to kolejny dowód na to, że doczekaliśmy się w końcu twórców, potrafiących pisać doskonałe postacie i kwestie komediowe, które pod płaszczykiem zgrywy potrafią przekazywać poważniejsze treści. Nieco inaczej niż w serialu “1670”, będących satyrą nie tylko na polskę szlachecką, ale również na współczesne nadwiślane kapitalistyczne praktyki, tutaj mamy do czynienia z poważną historią o starciu pokoleń i wchodzeniu w dorosłość. Okraszoną wieloma świetnymi kwestiami i rolami, spośród których wybija się najmocniej, stylizowany na Stevena Seagala, Bartłomiej Topa.  

Wielka warszawska

Niezwykle sprawnie zrealizowany film Bartłomieja Ignaciuka przywraca pamięć o twórczości Jana Purzyckiego (twórcy oryginalnego scenariusza do tego filmu, napisanego jeszcze w latach 80’), autora choćby podstawy literackiej do klasycznego “Wielkiego Szu”, ale również w niezwykle barwny sposób odmalowuje realia przełomu transformacyjnego w Polsce. Bohaterem czyniąc młodego i idealistycznego dżokeja, chcącego zrobić wielką karierę, który w krótkim czasie przechodzi szkołę szybkiego dojrzewania, orientując się w układach i układzikach funkcjonujących w jego środowisku. Świetny, trzymający w napięciu film, który do kinowej dystrybucji trafi już na początku przyszłego roku. 

Życie dla początkujących

Film Pawła Podolskiego to naprawdę urokliwa komedia, podobnie jak choćby pamiętna kanadyjska “Humanitarna wampirzyca…” w interesujący sposób wykorzystująca motyw wampiryczny. Obraz, którego świetnym symbolem jest grany przez Michała Sikorskiego Czarek, bardzo często wtrącający  - w jego mniemaniu zabawne - kwestie, nie wszystkie jednak trafiające w punkt. Podobnie jak w przypadku “LARP-a” pod płaszczykiem czystej zabawy przemyca wątki dużo poważniejsze. Mówiąc o przemijaniu, egzystencjalnym bólu i godzeniu się z własną naturą. Znakomite role grają tu Magdalena Maścianica, Bartłomiej Kotschedoff, a także Małgorzata Rożniatowska. 

Franz Kafka

Najnowszy film Agnieszki Holland zachwyca przede wszystkim znakomitym odtworzeniem epoki, mnogością perspektyw z jakich spogląda na postać urodzonego w Pradze pisarza, jak również świetnie dobranymi aktorami. Choć istotnie nie oferuje współczesnego odczytania wątków kafkofskich, obecnych dziś choćby w korporacyjnym kieracie, ironicznie spogląda na kult jakim w Europie otaczany jest literat, którego spuścizna liczy sobie zaledwie kilka, wcale nie opasłych tomów. 

Najgłupsza płyta na świecie

Wydana w 1998 roku płyta “P.O.L.O.V.I.R.U.S.” to pozycja absolutnie kultowa, jeśli chodzi o polski rynek muzyczny. Wydawnictwo fantastycznie łączące tak różne gatunki muzyczne jak jazz i disco polo (jak choćby w otwierającym “Śmierdzi mi z ust”), wypełnione absurdalnym humorem, objawiającym się w znakomitych tekstach, cytowanych po dziś dzień. Pokazywany na festiwalu DOCS Against Gravity film dokumentalny duetu Konrad Kulczyński - Jakub Knera snuje niezwykle interesującą historię powstania zespołu, dowodzonego przez Tymona Tymańskiego, będąc prawdziwym wehikułem czasu, przenoszącym widza do Polski lat 90’. Alternatywną propozycją muzyczną byłby tu film “Szkoda, że nareszcie”, będący  hołdem dla zmarłego w 2022 roku Jacka “Budynia” Szymkiewicza, który jednak miał wyjątkowo ograniczoną dystrybucję w kinach. 

Listy z Wilczej

“Budzę się codziennie. Otwieram oczy, mówię(...) znowu w tej Polsce! I już mi się nie chce niczego” - pod słowami najbardziej wpływowego polskiego wieszcza narodowego XXI wieku równie dobrze mógłby się podpisać Arjun Talwar. Obywatel Indii, który kilkanaście lat temu wraz ze swym znajomym przybył do Polski. Po tragicznej śmierci swego przyjaciela, również będącego artystą, Talwar stanął przed najtrudniejszą życiową decyzją, mając do wyboru powrót do ojczyzny i pozostanie w Polsce. Ostatecznie został, realizując chaotyczny, ale niezwykle interesujący film dokumentalny, pomyślany z jednej strony jako swoista kronika jednej warszawskiej ulicy, a z drugiej nieustająca refleksja nad tym czy imigrant ma szansę, by w końcu poczuć się jak pełnoprawny obywatel swej drugiej ojczyzny. 

Ministranci

Osobiście nie przepadam za tym filmem. Głównie dlatego, że uważam, iż wyjściowy pomysł mógłby zostać wykorzystany lepiej, gdyby popracować nad scenariuszem, który powinien mocniej konfrontować czwórkę młodych bohaterów w konsekwencjami działań jakich się dopuszczają, zdecydowanie mocniej zarysowując również problem kompletnej inercji w jakiej pogrążona jest “dorosła” część społeczności miasta, w którym dzieje się akcja tego filmu. Trudno jednak nie odmówić tej produkcji sprytu, świetnego doboru młodych aktorów (ze starszymi bywa bowiem różnie), a także uderzenia w czułą strunę, za sprawą czego film okazał się jednym z hitów tegorocznego rodzimego box office. 

Teściowie 3

Jedna z najbardziej żywotnych serii filmowych w ostatnich latach, która mimo już trzech odsłon właściwie nie traci nic ze swego poziomu, a mająca w tym roku premierę część jest według wielu nawet najlepsza ze wszystkich. Niezwykle sprawnie żonglujący stereotypami scenariusz, z jednej strony uderzający w obie strony kulturowego sporu, ale z drugiej znajdujący sporo ciepła dla wszystkich bohaterów, w czym zasługa przede wszystkim doskonale ich kreujących aktorów. 

CAPO


Scenariusz filmu „CAPO” Roberta Kwilmana, pokazywanego w tym roku na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, został oparty na wielu udokumentowanych historiach osób pochodzących z krajów Ameryki Południowej, które padły ofiarą działających w Polsce agencji pracy. Bohaterowie tych opowieści, decydując się na długą i ryzykowną podróż, mieli zagwarantowaną określoną stawkę za pracę oraz godny standard życia, na miejscu jednak byli zmuszani do katorżniczej roboty za część obiecanych pieniędzy. Główny bohater, Adrian, odpowiada za zatrudnionych w przedsiębiorstwie pracowników, lecz w pewnym momencie musi opowiedzieć się po jednej ze stron — decyzja ta może przekreślić jego własne plany. Kwilman snuje tę opowieść w duchu późnych filmów braci Dardenne, ukazując rzeczywistość, której najchętniej w ogóle nie chcielibyśmy dostrzegać.

Martwi przed świtem

Z pojedynku na zamaskowanych morderców w polskich filmach w 2025 roku z Bartoszem M. Kowalskim na punkty wygrał Dawid Torrone. Nie tylko ze względu na ciekawszą maskę. “Martwi przed świtem” to bowiem bardzo sprawnie zrealizowana wariacja na temat “polskiego giallo”, naturalnie obficie cytująca klasyki gatunki, ale również zapewniająca sporo lokalnego kolorytu. Całkiem sprawna horrorowa rozrywka i być może dopiero wstęp do ciekawszych produkcji w kolejnych latach. 

Źródło: własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper