Nie ma drugiej takiej serii! Te gry trzymają poziom od lat

Nie ma drugiej takiej serii! Te gry trzymają poziom od lat

Kajetan Węsierski | 31.10, 21:30

Są serie, które pojawiają się, błyskawicznie zdobywają popularność i równie szybko znikają. A są też takie, które trwają - nie dlatego, że ktoś je sztucznie podtrzymuje przy życiu, ale dlatego, że z każdą kolejną odsłoną wciąż potrafią zachwycać. To właśnie o tych drugich dziś będzie mowa. O grach, które od lat trzymają poziom, nie gonią ślepo za trendami i wciąż potrafią dostarczyć dokładnie to, czego oczekują gracze - emocji, jakości i tej unikalnej iskry, która sprawia, że po prostu chce się do nich wracać.

Niektóre z tych serii oferują perspektywę z góry, inne niemal fotorealizm. Jedne wychodziły częściej, inne dużo rzadziej. Ale łączy je jedno - konsekwencja. Bo w czasach, gdy wiele marek potrafi wypalić się po dwóch częściach, te wciąż przypominają, że dobra gra nie potrzebuje gonić za trendów.  Wystarczy pomysł, pasja, dbałość o szczegóły i samemu te trendy wyznaczać. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Gangsterskie życie

Seria Grand Theft Auto to zjawisko, które od ponad dwóch dekad wyznacza kierunek, w jakim podąża cała branża. Gdy inni tworzyli kolejne gry akcji, Rockstar zbudował coś więcej: symulator świata, w którym chaos, ironia i satyra na współczesne społeczeństwo łączą się w niepowtarzalny sposób. Każda część była jak list miłosny do popkultury i jednocześnie jej brutalna parodia. GTA III otworzyło drzwi do w pełni otwartego świata, Vice City nauczyło nas, że klimat ma znaczenie, a San Andreas udowodniło, że granice skali w grach można przesuwać niemal w nieskończoność.

Grand Theft Auto: San Andreas
resize icon

To, co zawsze wyróżniało serię, to jej zdolność do komentowania rzeczywistości z przymrużeniem oka. GTA IV było ponurą opowieścią o amerykańskim śnie, który nigdy się nie spełnia. GTA V poszło w drugą stronę - w hiperbolę, satyrę, spektakl absurdu. Ale w obu przypadkach cel był ten sam: pokazać, że w tym zwariowanym świecie każdy goni za czymś, czego tak naprawdę nie potrzebuje. I właśnie ta świadomość, ten cyniczny, ale trafny komentarz społeczny sprawia, że GTA to coś więcej niż tylko strzelanki i pościgi. To gra, która śmieje się z nas wszystkich - i robi to w sposób, który trudno przestać podziwiać.

Nie można też zapomnieć o tym, jak Rockstar perfekcyjnie łączy narrację z wolnością. Mało która seria potrafi dać graczowi tak duże pole do eksperymentowania, nie tracąc przy tym sensu opowieści. Można tu godzinami bawić się fizyką, przemierzać miasto bez celu, odgrywać role, których nie przewidzieli nawet twórcy - a mimo to zawsze czuć, że to część większej całości. I moim zdaniem właśnie ta elastyczność sprawia, że GTA starzeje się wolniej niż większość gier.

I choć oczekiwanie na GTA VI wydaje się nie mieć końca, trudno się dziwić, że napięcie wciąż rośnie. Bo GTA to nie tylko kolejna gra - to wydarzenie, które na moment zatrzyma świat. Każda część stawała się symbolem swojej epoki, lustrem, w którym odbijały się nasze obsesje, marzenia i przywary. Dlatego niezależnie od tego, jak bardzo zmieniła się branża, jedno pozostaje niezmienne - gdy Rockstar wypuszcza nową część Grand Theft Auto, wszyscy przestają mówić o innych grach. 

GTA 5
resize icon

Potężne trzy litery

Trudno wskazać drugą serię, która przez tyle lat utrzymywałaby tak równy, imponujący poziom. Grand Theft Auto to marka, która nie tylko przetrwała zmiany generacji, technologii i trendów, ale za każdym razem wychodziła z nich silniejsza. Od czasów, gdy biegaliśmy po pikselowym Liberty City z widokiem z góry, aż po rozległe, tętniące życiem Los Santos - GTA zawsze wiedziało, jak ewoluować, nie tracąc swojego DNA. 

To, co najbardziej imponuje w serii, to dbałość o szczegóły. Rockstar nigdy nie wypuszcza gier „na szybko” - każda część to efekt lat pracy, dopieszczania każdego elementu i obsesyjnego podejścia do realizmu. W świecie GTA wszystko ma sens - od rozmów przechodniów po sposób, w jaki świat reaguje na nasze decyzje. To nie jest po prostu sandbox. To symulacja chaosu, w której każdy detal składa się na wiarygodny obraz społeczeństwa. I ja to uwielbiam. 

Kolejnym powodem, dla którego GTA wciąż zachwyca, jest to, że Rockstar nigdy nie boi się ryzyka. Każda odsłona próbuje czegoś nowego - raz opowiada o amerykańskim śnie z perspektywy imigranta, innym razem daje nam trzech bohaterów i dynamicznie zmieniające się misje. Ale nawet gdy eksperymentuje, nie traci wyczucia tonu. Humor, emocje, ironia - to wszystko idealnie współgra. To właśnie ta umiejętność balansowania między absurdem a realizmem sprawia, że GTA nie starzeje się, tylko dojrzewa razem z graczami.

GTA 6
resize icon

I wreszcie - to seria, która wie, jak budować legendę. Każda jej odsłona to wydarzenie, a oczekiwanie na kolejną część staje się czymś w rodzaju wspólnego rytuału wśród graczy. GTA nie potrzebuje rocznych premier, żeby pozostać aktualne. Wystarczy jedna gra, która potrafi żyć przez dekadę. W świecie, gdzie większość serii wypala się po kilku latach, Grand Theft Auto to przykład, że perfekcję można utrzymać - jeśli ma się odwagę, by nigdy nie iść na skróty.

Podsumowując… 

Grand Theft Auto to seria, która od dawna udowadnia, że ambicja i jakość mogą iść w parze. W świecie, gdzie większość marek stawia na szybkie premiery i coroczne aktualizacje, Rockstar konsekwentnie idzie własną drogą - rzadziej, ale z rozmachem, za każdym razem podnosząc poprzeczkę. Dzięki temu każda część staje się wydarzeniem, które nie tylko zachwyca technicznie, ale też komentuje świat w sposób, na jaki niewielu innych twórców może sobie pozwolić. 

I może właśnie w tym tkwi sekret jej długowieczności…? GTA nigdy nie goni za trendami, tylko je tworzy. Każda odsłona to odważna deklaracja, że gry mogą być zarówno rozrywką, jak i inteligentnym komentarzem do rzeczywistości. W czasach, gdy wiele serii gubi tożsamość, próbując zadowolić wszystkich, Grand Theft Auto wciąż wie dokładnie, czym chce być. I dopóki Rockstar będzie wierne tej filozofii, dopóty możemy być pewni jednego - ten świat nigdy nie przestanie nas wciągać.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper