Resident Evil: Requiem - nie tego oczekiwałem

Resident Evil: Requiem - nie tego oczekiwałem

Krzysztof Grabarczyk | Dzisiaj, 12:00

Po Resident Evil 4 wiele się zmieniło, bo gra, choć bezmiar świetna, nowatorska i oryginalna w mechanice, spolaryzowała fanów. Weterani mieli pretensje do twórców o przedłożenie akcji ponad klimat, bo seria od tamtej pory ruszyła bardziej w stronę strzelania. Trwało to aż do 2017 roku (nie licząc świetnego cyklu Revelations) gdy na rynek trafiła numeryczna, siódma gra uniwersum. Jako zupełnie randomowy bohater, Ethan Winters, próbowaliśmy odkryć prawdę o zniknięciu żony. Nowy silnik graficzny i nowe patenty na straszenie odbiorcy w standardzie serii. Pojawili się tropiący gracza antagoniści, na czele z głową rodziny Bakerów. Od tamtej pory deweloperzy nie rezygnują z obranego modelu rozgrywki. Pytanie, czy ta klisza się już nie zużyła?

Resident Evil: Requiem pojawi się w akcie celebracji 30. rocznicy narodzin marki i zdawałoby się, że wydawca, japoński Capcom, nie mógł się lepiej do tego przygotować. Ujawnienie gry podsyciło oczekiwania, bo tym razem autorzy postawili na sentyment, na ruiny miasta Raccoon City i ponownie, na rodzinne więzi. Zamknięto historię familii Wintersów, lecz deweloper, ku naszemu zaskoczeniu, powrócił do Alisy Ashcroft i jej córki, Grace, która wystąpi w roli głównej. Koniec z angażem gwiazd do ról, jak Leon czy Chris, choć ten pierwszy pojawił się przecież w Resident Evil: Village, w siódmej grze zaś otrzymał bardzo ciekawy, grywalny epizod (Not a Hero).

Dalsza część tekstu pod wideo

Resident Evil: Requiem, czyli ostatni „numerek” - jak ćwierkają dziennikarze (Capcom ponoć nie będzie już numerował kolejnych gier cyklu), doczekał się gustownego stoiska na trwających targach Gamescom. W dzisiejszej dobie atrakcyjność takich masówek drastycznie spadła lub dopada mnie tzw. starość i moja dawna ekscytacja branżowymi „eventami” - bo język angielski coraz śmielej przenika do naszego ukochanego polskiego - po prostu wygasa. Ja nie o tym, bo swój występ zaliczyła Grace Ashcroft, nowa bohaterka w serii z korzeniami w podserii Outbreak. W wersję demonstracyjną nie grałem, lecz gruntownie przeanalizowałem najnowszy i tym samym pierwszy fragment czystej rozgrywki bez wmontowanych cinematików. I dla mnie jest po prostu...ok.

Hotelowa Zgroza

undefined

Niepewność Grace markują poprawne animacje (pisanie o jakimś technologicznym szczycie jest przesadne). Gra oferuje pełnię immersji z oczu postaci i widać, że została skonstruowana pod tą perspektywę. Deweloper stosuje również identyczny model promocji, na którym oparto marketing Resident Evil 7: Biohazard. Wówczas gdy zaprezentowano grywalne demo, również umieszczono grających w roli ofiary, gdy Marguerite Baker tropiła postać Ethana. Nie należę do zwolenników tej formy promocji i wolałbym np. fragment z użyciem bezpośrednich starć z monstrami. Wydawca decyduje inaczej, a ja nie błyszczę autorytetem, aby takie działania w jakikolwiek sposób podważać. Grace błąka się w mrocznych korytarzach i tutaj robotę będzie robił ekran OLED, i po krótkim oglądzie trupa (heh, liczyłem, że denat zmartwychwstanie zwłaszcza po wypowiedzeniu przez młodą Ashcroft magicznego słowa „Infected” - przeliczyłem się i zamiast tego dostałem wytrwawne przedstawienie nowego rodzaju monstrum, wysokiego jak pan X lub pani Dimitrescu. I zaczyna się gonitwa.

I też zauważyłem, że autorzy karmią nas swoim fetyszem ogromnym zębów (RE7 eksponowało szczęki antagonistów na potęgę). Konkluzja? Nowe Resident Evil leci znów tą samą kliszą, używa tych samych assetów i jedynym atrakcyjnych wabikiem jest wizja eksploracji wyniszczonego dekady wcześniej Raccoon City. Kocham serię, ale nie potrafię pozostać bezkrytyczny. I tylko mi motyw z chodzeniem przy zapalonej zapalniczce skojarzył się z pewną imprezą urodzinową z siódmej gry? Koji Nakanishi, naczelny twórca Resident Evil: Requiem, rzucił kilka ważnych zdań o nadchodzącej celebracji 30. rocznicy narodzin serii. Nietrudno było odgadnąć, że tropiąca Grace poczwara nie jest Lisą Trevor. Przeczytałem na forum Reddit, że to „może być nawet Alyssa Ashcroft” - co akurat pasowałoby do narracji, tylko, czy autorzy zgodziliby się na tak drastyczną opowieść? Dla Grace będzie to trudna podróż przez sentyment i próba uzyskania jakiejkolwiek odpowiedzi. Dziewczyna nigdy też nie była w Raccoon City, nigdy nie spojrzała w wyblakłe od śmierci oczy zombie (te podobno mają wrócić). Motywem spajającym fakty i wątpliwości jest historia Lisy, ofiary nikczemnych badań za czasów istnienia kompleksu laboratoryjnego w Arklay. W lore Resident Evil (2002, GameCube) wsunięto zapiski rodziny Trevorów, z których jasno wynikało, że dziewczynę poddawano brutalnym testom przez lata. Jak ta historia ma się do postaci Alyssa’y? Być może devteam sięgnął po tę kliszę tworząc bestię z wersji demonstracyjnej gry. Matka i córka - piękna i bestia, a bestię (w narracji Disneya) udało się odczarować. Gdyby młoda Ashcroft szukała sposobu na wyleczenie matki? Takie rzeczy się już w serii zdarzały (Steve Burnside z Resident Evil Code: Veronica - z mutanta powrócił do ludzkiej formy). To wyłącznie moja fanowska fantazja.

Requiem dla oczekiwań

undefined

Wydawca ogłosił wersję Resident Evil: Requiem dla konsoli Nintendo Switch 2, co oznacza, że silnik RE Engine jest bardzo elastycznym narzędziem, dzięki któremu twórcy są w stania adaptować gry na, teoretycznie, słabsze platformy. Trudno mi ocenić, jakie finalnie będzie Requeim. Czy czeka nas więcej zabawy w chowanego, czy narracja rodem z Resident Evil 7? Szkoda, że autorzy przestali się wysilać, bazując na bardzo klasycznych motywach, a samo Raccoon City nie wystarczy, abym nagle zaczął chwalić autorów, bo szczerze pisząc, wybór ten jest akurat średnio trafny. Miasto Szopów to już przeszłość, wprawdzie mocno zakorzeniona w świadomości fanów, lecz odwiedziny zrujnowanego gmachu komisariatu (notabene ten został „zmieciony” w finale Resident Evil 3: Nemesis) nie są faktorem jakości, ani elementem, który nagle sprawi, że przestanę zwracać uwagę na brak kreatywności. I oczywiście, mam nadzieję, że we wszystkim, co piszę, we wszystkich moich obawach nie znajdę potwierdzenia w lutym przyszłego roku. Jestem związany z tą serią od dzieciństwa, a Resident Evil: Requiem to jedna z gier, których bardzo wyczekuję i trochę się jednocześnie obawiam, a przecież nie powinienem. Capcom przyzwyczaił mnie od lat do wysokiej jakości.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper