Gamescom 2025 – Graliśmy w Pragmatę. Nowy action shooter od Capcomu wreszcie w ruchu

Gamescom 2025 – Graliśmy w Pragmatę. Nowy action shooter od Capcomu wreszcie w ruchu

Piotrek Kamiński | 20.08, 16:00

"Pragmata" została zapowiedziana w 2020 roku i od tamtej pory studio raczej nie chwaliło się swoim projektem, powoli gotując coś nowego i, miejmy nadzieję, świeżego. W Kolonii mieliśmy okazję sprawdzić pierwszych trzydzieści minut zabawy.

Demo zaczyna się od naszego bohatera, Hugh, budzącego się po tym, jak sztuczna inteligencja o numerze D-I-03367 (Diana, dla uproszczenia) naprawia jego pancerz i leczy jego rany. System bazy lunarnej, w której się znajdują, nie jest zadowolony z faktu, że Hugh kręci się po terenie, więc zarządza jego sprawne „usunięcie”. Nasz bohater łapie nerwowo za swój pistolet plazmowy i oddaje kilka strzałów w kierunku idącego na niego androida. Nie są zbyt skuteczne. Na szczęście Diana postanawia mu pomóc – wskakuje mu na plecy i hakuje na odległość zabezpieczenia robota, zdejmując mu tarczę ochronną. Teraz wystarczy już tylko kilka strzałów i maszyna leży, bardziej martwa niż wcześniej.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tak zaczyna się nasza przygoda z grą i choć to pierwsze hakowanie dzieje się jeszcze w scence przerywnikowej, to już każde kolejne będzie wyłącznie naszym udziałem. Jak to działa? Celując do przeciwnika, obok niego pojawia się niewielkie pole – kilka na kilka kwadracików, zależnie od wielkości przeciwnika – na którym umieszczonych jest kilka pól specjalnych. Na początku są to wyłącznie pola odpowiedzialne za tarczę wroga, które musimy przekroczyć, a następnie udać się na zielone pole końcowe aby zakończyć hakowanie sukcesem. Po polach przemieszczamy się za pomocą iksa, kwadratu, kółka i trójkąta, więc nie przeszkadza to w żaden sposób w przemieszczaniu się czy celowaniu, choć wymaga chwili przyzwyczajenia żeby załapać koordynację. Prócz tego, sterowanie w grze jest raczej standardowe. Skok i szybowanie pod iksem, celowanie i strzelanie L2 i R2, wybór broni pod krzyżakiem, dash pod R1. Tym, na co warto zwrócić uwagę są dosyć ociężałe ruchy głównego bohatera. Jest to na pewno zrozumiałe, biorąc pod uwagę jego wielki pancerz, ale efekt sprawia wrażenie mało dynamicznego.

Pragmata w akcji
resize icon

Wkrótce po rozpoczęciu zabawy znajdujemy również pierwsze usprawnienia do hakowania – zaznaczone na żółto granaty. Jeśli przejdziemy przez nie w trakcie hakowania, zadamy przeciwnikowi dodatkowe obrażenia. W trakcie dema walały się dosłownie wszędzie, więc nie ma co żałować sobie ich używania. Przy pierwszym bossie – dużym, trochę generycznie wyglądającym mechu – pojawiło się też pole czerwone, przez które, jak nietrudno się domyślić, przechodzić nie wolno. Na tak wczesnym etapie zabawy nie rozumiem jak miałbym się aż tak pomylić aby w nie „wdepnąć”, ale wyobrażam sobie, że odrobinę później, w ferworze walki i przy bardziej skomplikowanych hakowaniach, może już się to zdarzyć. System ma potencjał, ale wydaje mi się, że nie tylko pozytywny, jako że ciągłe hakowanie podobnych przeciwników, byle tylko wyrządzić im jakąkolwiek krzywdę, może szybko stać się nudne i powtarzalne. Chyba, że twórcy co i raz będą dodawali do niego jakieś nowe zmienne albo po jakimś czasie hakowanie podstawowych przeciwników stanie się automatyczne. Zobaczymy.

A propos generyczności. Wnętrza bazy księżycowej, na której toczy się akcja gry, spotkały się z lekką krytyką części graczy (co było widać choćby w komentarzach na naszym portalu), którzy uważają, że baza nie wyróżnia się niczym ciekawym – to po prostu białe, futurystyczne korytarze, komputery, windy, hologramy. I przyznam, że coś w tym może być. Podczas moich trzydziestu minut, jedynym ciekawszym miejscem była wielka hala, której jedna ze ścian jest zasadniczo wielkim ekranem (bo wątpię żeby po prostu szybą), pokazującą nam widok z zewnątrz. Prócz tego wszystkie korytarze wyglądały dosyć podobnie, kojarząc mi się lekko z wnętrzami z „Dino Crisis 3” i „P.N.03”, by pozostać tylko w portfolio Capcomu. Nie skreślałbym jednak z tego powodu całej gry, zwłaszcza, że to tylko pierwszych kilkadziesiąt minut gry, więc jest absolutnie prawdopodobne, że w dalszej części zabawy otoczenie będzie ulegać zmianie. To tak jakby czepiać się „Resident Evil 4”, że to nic tylko drzewa i wiejskie domy, bo zagrało się do ekranu tytułowego. Absurd, prawda?

„Pragmata” ma szansę stać się ciekawą propozycją Capcomu za sprawą swojego interesującego pomysłu na hakowanie i relacji łączącej duet głównych bohaterów. Diana jest na swój sposób urocza, choć przy tym również odrobinę niepokojąca – kojarzyła mi się trochę z bardziej „kawaii” wersją Evelyn z siódmego „Resident Evil”. Trzeba jednak przyznać, że momenty, takie jak ten, kiedy Hugh uczy ją, jak przybija się piątkę i co to właściwie znaczy, są całkiem urocze. Automatycznie ciekawi mnie, co takiego czeka ich dalej.

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper