
Harry Potter od HBO to projekt na 10 lat? Trudno mi w to uwierzyć...
Kiedy HBO ogłosiło, że zamierza stworzyć nową serialową adaptację „Harry’ego Pottera”, świat fanów magii wstrzymał oddech. Nie chodziło tylko o ponowne wejście do Hogwartu, ale o ambitny plan, który - według zapowiedzi - ma rozciągnąć się na dekadę. Taka deklaracja brzmi imponująco, ale też budzi pytania: czy faktycznie mamy do czynienia z projektem, który przez dziesięć lat będzie w stanie utrzymać zainteresowanie widzów na całym świecie?
W końcu mówimy o maratonie, a nie o sprincie. To przedsięwzięcie wymaga nie tylko dopracowanego scenariusza i dobrego castingu, ale też wizji, która nie wypali się po kilku sezonach. W tym tekście spróbuję przeanalizować, na ile zapowiedzi HBO mają realne podstawy, a na ile są tylko efektownym marketingiem. Sprawdzimy, czy „Harry Potter” faktycznie ma szansę stać się serialem, który przez dekadę będzie czarował kolejne pokolenia widzów.
Co wiemy?




W 2023 roku Warner Bros. Discovery oficjalnie zapowiedziało powstanie nowego serialu aktorskiego osadzonego w świecie Harry’ego Pottera. Projekt powstaje dla stacji HBO oraz platformy HBO Max i już określany jest jako ambitne, długofalowe przedsięwzięcie. Twórcy zapowiadają wierność materiałowi źródłowemu, a format wieloodcinkowy ma pozwolić na pokazanie magicznego świata z poziomem szczegółowości, jakiego nie udało się osiągnąć w kinowych adaptacjach.

Nad realizacją czuwa doświadczona ekipa producentów i scenarzystów, w której skład wchodzą zarówno weterani uniwersum, jak i nowe twarze telewizyjne. Showrunnerką i główną scenarzystką została Francesca Gardiner, znana m.in. z „Sukcesji” i „Mrocznych materii”. Reżyser Mark Mylod, laureat Emmy za „Sukcesję”, będzie jednym z producentów wykonawczych oraz wyreżyseruje kilka odcinków. W gronie producentów wykonawczych znalazła się J.K. Rowling, a także jej wieloletni współpracownik Neil Blair, Ruth Kenley-Letts oraz David Heyman - producent oryginalnych filmów o Harrym Potterze.
Zdjęcia do serialu ruszyły w połowie 2025 roku w studiach Warner Bros. w Leavesden w Wielkiej Brytanii. Pierwszy sezon planowany jest na 2027 rok, a produkcja trafi zarówno na antenę HBO, jak i do katalogu platformy Max. Twórcy podkreślają, że jest to projekt zaplanowany na wiele lat, a każdy sezon będzie miał czas, by szczegółowo odwzorować wydarzenia z poszczególnych tomów.
W serialu zobaczymy zupełnie nową obsadę, która ma wprowadzić historię w kolejne pokolenie fanów. Harry’ego Pottera zagra szkocki aktor Dominic McLaughlin, Hermionę Granger – Arabella Stanton, a Rona Weasleya - Alastair Stout. W rolę Albusa Dumbledore’a wcieli się John Lithgow, Minervę McGonagall zagra Janet McTeer, Hagrida - Nick Frost, a Severusa Snape’a - Paapa Essiedu. Wiemy już więc całkiem sporo, ale…
Czy to ma sens?
Mówienie o „projekcie na dekadę” w dzisiejszych realiach telewizyjnych to - delikatnie mówiąc - odważna deklaracja. W świecie, w którym nawet głośne i kosztowne produkcje potrafią znikać z ramówki po dwóch sezonach, planowanie z góry siedmiu lat opowieści brzmi jak ryzykowna gra. Wystarczy kilka spadków oglądalności, zmiana kierunku platformy czy problemy z budżetem, by pierwotne plany zaczęły się kruszyć. Trzeba pamiętać, że widownia jest dziś mniej cierpliwa, a konkurencja o uwagę widza nigdy nie była tak ogromna.

Do tego już na etapie zapowiedzi pojawiły się kontrowersje, które mogą stać się poważnym obciążeniem dla projektu. Część fanów wciąż żywo reaguje na publiczne wypowiedzi J.K. Rowling, co dla HBO może oznaczać konieczność balansowania między wiernością oryginałowi a unikaniem kolejnych burz w mediach społecznościowych. Do tego dochodzą obawy, czy nowa obsada poradzi sobie z presją porównań do kultowych już kreacji z filmów - bo niezależnie od jakości, te porównania będą nieuniknione.
Nie można też pominąć kwestii samej formuły adaptacji. Jeden sezon na jedną książkę to z jednej strony szansa na głębsze rozwinięcie wątków, ale z drugiej - ryzyko rozwlekania akcji i wypełniania czasu fabułą, która niekoniecznie była w książkach obecna. Serialowy „Harry Potter” będzie musiał znaleźć złoty środek między wiernym odtworzeniem a świeżym podejściem - a to często pole minowe, na którym łatwo stracić sympatię jednej z grup odbiorców.
Ostatecznie więc, choć sam pomysł brzmi ambitnie i potencjalnie ekscytująco, traktowanie go jako pewnika na dziesięć lat może być przedwczesne. Wystarczy, że jeden z sezonów okaże się rozczarowaniem, a zainteresowanie gwałtownie spadnie, co już widzieliśmy w przypadku innych dużych franczyz. Sukces tego projektu będzie wymagał nie tylko ogromnych nakładów finansowych i dobrej kreatywnej wizji, ale też konsekwencji i umiejętności reagowania na zmieniające się realia rynku.

Podsumowując…
Podsumowując, serialowy „Harry Potter” od HBO zapowiada się jako projekt o imponującej skali, który - przynajmniej na papierze - ma potencjał, by przyciągnąć zarówno starych, jak i nowych fanów. Wierność materiałowi źródłowemu, świeża obsada i większa przestrzeń na rozwinięcie wątków to elementy, które mogą zadziałać na jego korzyść. Jednocześnie jednak deklaracje o dekadzie emisji brzmią jak obietnica obarczona sporym ryzykiem, zwłaszcza w realiach, w których widzowie są coraz bardziej wymagający, a konkurencja nie śpi.
Ostateczny sukces będzie zależał nie tyle od samych dobrych chęci i budżetu, ile od umiejętności twórców w utrzymaniu spójnej jakości przez lata. Jeśli HBO zdoła uniknąć pułapek powtarzalności, przesadnego rozwlekania fabuły i zbyt dużej zależności od kontrowersji, może faktycznie uda się stworzyć historię, która będzie towarzyszyć widzom przez długie lata. Jednak na ten moment, zamiast patrzeć dekadę w przyszłość, lepiej skupić się na tym, by pierwszy sezon był na tyle dobry, by widzowie naprawdę chcieli zobaczyć drugi.
Przeczytaj również






Komentarze (17)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych