"Jestem ogromnym fanem science-fiction". Wywiad z Kamilem Nożyńskim, prawą ręką serialowego Langera

Piotrek Kamiński | 01.06, 16:00

Pierwsza połowa "Langera" za nami. Nieuchwytny morderca nieustannie zwodzi policję, w czym pomaga mu cicha, acz czujna prawa ręka. O tym, kim jest Michał Olmow rozmawiamy z wcielającym się w niego Kamilem Nożyńskim, aktorem, raperem, a w wolnym czasie entuzjastą strzelanek.

Piotrek Kamiński: Zacznijmy od początku: jak to się stało, że warszawski raper zaczął grać w serialach i filmach?

Dalsza część tekstu pod wideo

Kamil Nożyński: Przez przypadek, zupełnie przez przypadek. Mój ojciec był śpiewakiem, grał w teatrze Rampa i chyba trochę to na mnie przeszło. Zacząłem robić rap w późnych latach 90-tych. Wydałem z Dixonami trzy płyty, ale czegoś jeszcze wciąż szukałem. Zobaczyłem na Facebooku casting do reklamy, że szukają ludzi o ulicznej aparycji. Poszedłem na casting, jakoś mi ten casting poszedł, kazali mi krzyczeć jakieś różne, dziwne rzeczy, skrajne emocje. No i gdzieś tam się w tej reklamie na sekundę pojawiłem, chociaż prawie w ogóle mnie nie widać.

P: Pamiętasz co to była za reklama?

K: Napoju energetycznego. Ale mnie tam prawie nie widać. W każdym razie, cztery miesiące później zadzwonił do mnie Krzysiek Skonieczny. Nie wiedziałem kto to taki. Mówił, że widział mój filmik z tego castingu, że robi teraz projekt dla dużej stacji. Myślałem, że chodzi mu o jakiś mały epizodzik, a on kontynuuje, że chciałby mnie zaprosić do głównej roli. Zacząłem się krztusić, bo myślałem, że to fejk, że to któryś z moich kumpli robi sobie żarty. Ale on mówi, że to nie jest żaden żart i czy jestem w stanie się nauczyć tam fragmentów scenariusza i przyjść na przesłuchanie. Pierwsze przesłuchanie miałem z Martą Malikowską, a reżyserem castingu był świętej pamięci Paweł Czajor, którego agencja robiła też casting do tamtej reklamy. Zobaczył mnie gdzieś i zaproponował mnie Krzyśkowi.

Langer (2025)
resize icon

P: Ale fajny zbieg okoliczności. Do „Świateł” jeszcze będę chciał wrócić za chwilę, ale powiedz kim w ogóle jest twoja postać w „Langerze”?

K: Michał Olmow. Można śmiało powiedzieć, że jest prawą ręką Langera. Człowiek zdecydowanie od brudnej roboty. Langer ma całą armię takich ludzi, którzy załatwiają dla niego różne rzeczy, od których wyciąga informacje i Olmow jest takim jego najbliższym, cichym przybocznym.

P: Czyli co, sympatyczny koleżka, tak? Na kawkę by się chętnie razem skoczyło?

K: Zdecydowanie jest tajemniczy. Mimo że Langer mu ufa - bo on wie prawie wszystko o Langerze - ale widać, że on też ma swoje przemyślenia na różne tematy.

P: A ty jak szykujesz się do takiej roli, to układasz sobie w głowie kim on jest „poza” scenariuszem?

K: Tak, staram się nawet przy mniejszych rolach sobie to wytłumaczyć. Czasami konsultuję z reżyserem. Czasami łatwiej wręcz dzięki temu myśleć, bo nawet jak jesteś w scenie, w której nic nie mówisz, to jak myślisz o czymś związanym z tą postacią, to widać, że ta postać żyje, że wzrok nie jest pusty.

P: A tutaj jak się przygotowywałeś?

K: Układałem sobie w głowie, że to były komandos albo członek sił specjalnych, być może z Rosji, chociaż nie ma żadnego akcentu. Można pomyśleć, że może uratował Langerowi życie, a może Langer jemu i w jakiś sposób ta relacja się nawiązała.

P: To nie jest pierwszy raz, kiedy grasz taką postać o „specyficznym kompasie moralnym”, że tak powiem. Podoba ci się granie złych ludzi?

K: Jest w tym coś ciekawego, zwłaszcza, że ja nie jestem taką postacią, ale po warunkach - ostre rysy twarzy, groźny wzrok – jakoś tak wychodzi. Chętnie bym zagrał chociażby w jakimś familijnym filmie, żeby trochę to przełamać, nie wpaść do szuflady. Zobacz chociażby takiego Ala Pacino - albo bandyta, albo policjant, albo szatan - a na pewno potrafi być przemiłym, ciepłym człowiekiem.

Kamil Nożyński
resize icon

P: W paru komediach też mu się zdarzyło zagrać, ale trzeba tego przełamania szukać, bo castingowcy będą pewnie patrzyli zero-jedynkowo. Mówisz, że w czymś familijnym byś zagrał...

K: Familijnym albo w czymś science fiction, bo jestem ogromnym fanem produkcji s-f. U nas, niestety, się takiego kina nie robi. Nagrywanie na zielonym ekranie ze stand-inami postaci, to na pewno jest wyczyn, ale bardzo chętnie bym w czymś takim zagrał. Może ktoś się kiedyś weźmie za coś takiego. To by było marzenie... Żeby to jeszcze jakieś polskie s-f mogło być, to by było wspaniałe.

P: „Langera” kręciliście tylko w Warszawie, czy gdzieś jeszcze?

K: W moim przypadku to była Warszawa i jej okolice.

P: Jak pracowało się na planie? Przydarzyły ci się jakieś ciekawe przygody?

K: Ja bardzo lubię sceny kaskaderskie czy po prostu wymagające dużej uwagi, typu przejazdy samochodem i tak dalej. Mieliśmy bardzo fajną scenę pościgu na jednej ulicy, w której brałem udział i chwilę ją kręciliśmy ze względu na różne układy z wozem kamerowym i tak dalej. A że lubię jeździć samochodem i nagrywać, to mi się to bardzo podobało. Nic się na szczęście nikomu nie stało, ale były takie momenty, że można było poczuć adrenalinę.

Obsada i twórcy Langera
resize icon

P: A grasz w gry? To zupełnie inna, ale jednak też adrenalina.

K: Kiedyś grałem dużo w „Unreal Tournament”, „Quake III Arena”, czyli typowe strzelanki deathmatchowe i, niestety, jakiś czas temu synowie pokazali mi „Fortnite”. Stary, to jest najgorsze zło! Jak nie mam co robić, to potrafię usiąść i dwie godziny grać w „Fortnite'a”. Czasami chciałbym spróbować coś innego, bo chłopaki mają różne gry, na przykład mój starszy teraz gra w „Black Myth Wukong”. On z jednym bossem potrafi walczyć parę dni! Patrzę na to i mówię, że ja bym chyba tego nie ogarnął. Zacząłem też „Spider-Man'a”, żeby gdzieś uciec od tego „Fortnite'a”. Ale jednak to jest taka szybka strzelanka, wiesz, kolorowa, przyjemna. No i jest jeszcze „Modern Warfare”, ale w to się nie da grać na padzie!

P: No tak, skoro jesteś wychowany na UT i Q3, to faktycznie pewnie wolisz myszkę i klawiaturę. A spędzałeś czas w kawiarenkach internetowych?

K: Wiesz co, miałem komputer i internet, ale do kawiarenek i tak chodziliśmy, znajomy miał taką na Natolinie, ale wtedy to głównie w CS-a się grało. Wiesz, cała sala ludzi, tam jakieś picie otwarte, tu przekąski i po północy się kończyło, jak dopamina spadła.

P: A jak tam maluje się twoja przyszłość? Jakieś ciekawe projekty, którymi możesz się podzielić?

K: Wyjdzie niedługo „The Old Guard 2” z Charlize Theron i Umą Thurman. Zagrałem tam epizodzik, ale nie wiem ile tam z tego epizodu tak naprawdę wejdzie, więc wcześniej się tym raczej nie chwaliłem. Przekonamy się. Poza tym prowadzę rozmowy w sprawie paru projektów, ale jeszcze nie mogę o nich mówić.

P: A muzycznie?

K: Muzycznie na chwilę obecną zawiesiłem mikrofon na wieszak. Nie zrezygnowałem z robienia muzyki. To po prostu kwestia tego co napiszę, czy będę miał jakąś koncepcję, może gdzieś tam nagram jakiś pojedynczy numer i wrzucę do sieci, zobaczymy czy pójdzie wiralowo czy nie, bo tak to trochę dzisiaj działa. Szczerze mówiąc, bardziej teraz skupiam się na aktorstwie.

P: Życzę w takim razie powodzenia, jak najwięcej, jak najciekawszych ról. Dzięki serdecznie za rozmowę.

K: Dzięki, cześć.

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper