
Spider-Man 4 potwierdzony! Tego chciałbym w kolejnej odsłonie
Kinowe Uniwersum Marvela ma na koncie sporo widowisk, ale niewiele z nich przeszło taką drogę jak trylogia Spider-Mana z Tomem Hollandem. Od szkolnych dramatów w cieniu Avengers, przez starcia z iluzją i własną tożsamością, aż po pełne emocji zakończenie w No Way Home, które - zamiast zamknąć historię - zostawiło otwarte drzwi i tonę oczekiwań. I właśnie dlatego zapowiedź czwartej części rozbudza wyobraźnię tak mocno, jakbyśmy znów czekali na pierwszy film.
W tym tekście spróbuję więc uporządkować myśli i podzielić się tym, co - moim zdaniem - warto byłoby zobaczyć w kolejnym rozdziale przygód Petera Parkera. Bo choć MCU często idzie własnym torem, to są elementy, które mogą sprawić, że ten film będzie nie tylko kontynuacją, ale też nowym początkiem dla Człowieka Pająka. Pozwólcie, że podzielę się moimi ośmioma oczekiwaniami.
Peter bez technologii Starka




Po wydarzeniach z "No Way Home" Peter został z niczym: bez przyjaciół, bez pieniędzy, bez wsparcia Avengersów. I to właśnie teraz powinien się narodzić ten prawdziwy, klasyczny Spider-Man - taki, który sam szyje swój kostium, wynajmuje byle jakie mieszkanie i próbuje przetrwać, dorabiając jako fotograf lub kelner. Koniec z dronami, gadżetami od Tony’ego i nanotechnologią! Czas na Pająka z sąsiedztwa.
Powrót do ulicznego poziomu
MCU często serwowało Spider-Manowi zagrożenia rangi globalnej, ale to, co najlepiej działa w tej postaci, to skala mikro. Złodzieje, gangi, walka o bezpieczeństwo kilku przecznic - to właśnie tam Peter Parker błyszczy najbardziej. Idealnym kierunkiem byłby powrót do lokalnych problemów, z przestępcami, którzy są mniej widowiskowi, ale bardziej ludzcy. I przez to - znacznie bardziej interesujący.
Daredevil u boku Spider-Mana
Skoro oba światy już oficjalnie się przenikają, a Matt Murdock zagościł w "No Way Home" choćby na chwilę - czas pogłębić tę relację. Spider-Man i Daredevil na wspólnej misji w Nowym Jorku? Brzmi jak idealne połączenie stylu, humoru i moralnych dylematów. Obaj walczą o to samo, ale z zupełnie innym podejściem - i to właśnie może stworzyć najlepszą dynamikę duetu w całym MCU.
Nowy (i inny) przeciwnik
Po Goblinie, Vulturze i Mysterio przydałby się ktoś mniej oczywisty. Ciekawą opcją byłby Martin Li, znany jako Mr. Negative - postać, która w erze komiksów Brand New Day (nazwa być może nie jest przypadkowa ;)) odegrała w komiksach kluczową rolę, łącząc działalność charytatywną z mroczną przestępczością. To nie tylko ciekawy wizualnie przeciwnik, ale i idealny materiał na konflikt wewnętrzny Petera, zmuszonego zmierzyć się z kimś, kto potrafi doskonale ukrywać swoje prawdziwe oblicze.
Realne konsekwencje
Czwarty film powinien pokazać, że każda decyzja Petera ma swoją cenę. Już w poprzednich odsłonach widzieliśmy, że jego życie to ciągłe balansowanie między normalnością a odpowiedzialnością - ale teraz, gdy nikt go nie pamięta, warto pójść jeszcze dalej. Porażki, samotność, może nawet momenty, w których nie zdąży uratować wszystkich. To uczyniłoby z niego bohatera z krwi i kości, a nie tylko symbol odwagi. W końcu z wielką mocą idzie wielka odpowiedzialność...
Powrót MJ i Neda
Choć zakończenie trylogii zostawiło relację Petera z MJ w dramatycznym zawieszeniu, trudno sobie wyobrazić, by te postacie zostały całkowicie odcięte od historii. Ale powrót powinien być subtelny - może powolne odbudowywanie relacji, może momenty, w których wspomnienia zaczynają się przebijać przez zaklęcie. Ważne, by nie zrobić z tego sztucznego resetu, tylko emocjonalnie uzasadnioną kontynuację.
Nowy styl narracji i estetyki
Skoro Peter jest teraz starszy, bardziej doświadczony i samotny, film mógłby przyjąć nieco inny ton. Mniej młodzieżowej komedii, więcej dojrzalszej narracji - z mroczniejszym klimatem, ale bez popadania w przesadę. Spider-Man nie musi być Batmanem, ale spokojnie może funkcjonować w świecie, który przypomina Daredevila z Netflixa. Trochę brudniejszy Nowy Jork, trochę mniej żartów, więcej emocji.
Bohater z pierwszej ligi
Po trzech częściach, w których Peter raczej szukał swojego miejsca, czas, żeby je wreszcie zajął. Może nie jako nowy Tony Stark, ale jako bohater, który inspiruje innych. Spider-Man nigdy nie potrzebował peleryny, by być jednym z najważniejszych członków Marvelowego uniwersum. Teraz powinien to udowodnić. Nie przez efekty specjalne, ale przez decyzje, czyny i to, jaką wersją samego siebie zdecyduje się zostać.
Przeczytaj również






Komentarze (6)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych