Nie tylko Flow. Oto nietypowi zwycięzcy animowanych Oscarów

Ostatnia gala Oscarów okazała się być niemałą niespodzianką, albowiem wśród zwycięzców znalazło się miejsce nie tylko dla wielkich hollywoodzkich produkcji, ale także malutkich, niezależnych dzieł robionych bez wielkich budżetów i narzędzi za setki tysięcy dolarów.

Wielki sukces animowanego filmu Flow, który to w całości powstał dzięki darmowemu Blenderowi, pokazał całemu światu, że Disney i Pixar przestali mieć monopol na najlepsze animacje na świecie i w branży zachodzi poważna zmiana. Dlaczego? Disney przegrał animowanego Oscara już trzeci raz z rzędu, co pokazuje w jakim kryzysie jest zarówno korporacja z Myszką Miki jak i sam Pixar, który pomimo świetnych wyników finansowych W głowie się nie mieści 2, musiał jednak uznać kreatywną wyższość europejskich producentów Flow. 

Z tej okazji postanowiłem przypomnieć wam wszystkie... 7 razy, kiedy to statuetkę w kategorii Najlepszy film animowany, zdobywał ktoś inny niż Pixar, Disney czy nawet równie wielki DreamWorks. Nie jest tego dużo, ale ostatnie lata pokazują, że świat animacji przestał już być domeną tylko tych wielkich studiów z budżetami liczonymi w dziesiątkach milionów dolarów.

Spirited Away: W krainie bogów

W 2002 roku w Polsce mało kto chyba słyszał o Studiu Ghibli, aczkolwiek na całym świecie Japończycy przeżywali swoje najlepsze czasy, których ukoronowaniem był drugi w dziejach animowany Oscar i pierwszy dla wspomnianego studia, przyznany produkcji Spirited Away: W krainie bogów. Ten przepiękny i poruszający film opowiada historię 10-letniej Chihiro, która trafia do magicznego świata zamieszkanego przez duchy i bóstwa po tym, jak jej rodzice zostają przemienieni w świnie. Aby ich uratować i wrócić do rzeczywistości, dziewczynka musi podjąć pracę w łaźni dla duchów prowadzonej przez potężną czarownicę Yubabę. Wiąże się to z autentycznie magicznymi przygodami naszej bohaterki.

Wallace i Gromit: Klątwa królika

Duet niezbyt ogarniętego, acz genialnego wynalazcy i bystrego pieska zachwyca nas od dosłownie kilku dekad, a ich pierwsze pełnometrażowa przygoda pokazała całemu światu, że Uciekające Kurczaki nie są tylko wypadkiem przy pracy, a studio Aardman Animations ma pewną pozycję jako producenci najlepszych filmów stop-motion w historii branży rozrywkowej. Klątwa królika była pełna świetnych gagów, oferowała całkiem przyjemną historię z naprawdę mądrym przekazem nie tylko dla maluchów, ale i dla dorosłych. Sam obejrzałem film z jakieś 10 razy i za każdym bawiłem się przednio.

Happy Feet: Tupot małych stóp

Temat alienacji wywołanej "innością" był i nadal jest bardzo ważnym problemem społecznym, co doskonale ukazuje film Happy Feet: Tupot małych stóp, gdzie nasz mały bohater jest jedynym pingwinem, który zamiast śpiewać, stepuje. Czy jest przez to gorszy? Głupszy? Godny pogardy? Bynajmniej! Szydercze uwagi całej społeczności umilkły, gdy okazało się, że jego wyjątkowy talent pozwala na sprawną komunikację z ludźmi. Dla dzieci to tak naprawdę fajna muzykalna przygoda, ale dla nieco bardziej dojrzałych widzów, dobra okazja do pewnych przemyśleń i wyciągnięcia wniosków. 

Rango

Johnny Depp doskonale znany jest z wybitnych ról aktorskich, ale jego występ w amerykańskiej wersji Rango sprawił, że ten nietypowy film naprawdę odbił się szerokim echem w całej branży rozrywkowej. Nieco klasycznie rozpoczynająca się opowieść o gamoniowatym Rango sprawia, że pierwsze minuty filmu jakoś super przekonujące nie są - ot typowy śmieszny typek trafia do miasta pełnego zbirów. Ale im dalej w las, tym robi się lepiej, ciekawiej i autentycznie można wczuć się w ten świat. Całościowo to naprawdę świetna przygoda, której nikomu nie wolno przegapić. 

Spider-Man Uniwersum

Sony nigdy na poważnie nie zawalczyło o animowanego Oscara, ale statuetka dla Spider-Man Uniwersum to nagroda, która im się po prostu należała. Stworzyli zupełnie nowy nurt w animacji, której styl został następnie zaadaptowany przez kilku innych twórców, takich jak autorzy drugiego Kota w butach czy Arcane. Sama historia pajączka Milesa Moralesa i jego kontaktów z odpowiednikami była i w sumie nadal jest, wielką gratką dla wszystkich miłośników Spider-Mana.

Pinokio Guillerma del Toro

Guillermo del Toro jest dla mnie takim drugim Timem Burtonem - czego się nie dotknie, zamienia to w złoto i mimo iż Burton nigdy animowanego Oscara nie dostał, choć w pełni zasłużył za Gnijącą pannę młodą, to zwycięstwo Pinokia z 2023 roku cieszyła mnie niezmiernie. To najlepsza adaptacja historii drewnianego chłopca, która bije na głowę absolutnie wszystkie inne iteracje tej opowieści - od oryginalnej literatury aż po Disneyowski hit z 1940 roku. Genialne dzieło z wybitną realizacją techniki stop-motion, dzięki której Aardman Animations w końcu poczuło oddech konkurencji. Szkoda, że to tylko jednorazowy skok w bok znanego reżysera.

Chłopiec i czapla

Drugi w karierze Oscar dla Hayao Miyazakiego przybył do niego dopiero po 22 latach, ale naprawdę zasłużenie. Przy aż czterech nominacjach, wygrać aż 2 razy to bardzo dobry wynik, ale szkoda, że swego czasu Ruchomy zamek Hauru czy Zrywa się wiatr musiały ustąpić innym tytułom. Chłopiec i czapla miał być wielkim pożegnaniem Miyazakiego i rzeczywiście film jest naprawdę po prostu wybitny. Jest to bowiem opowieść o Mahito, chłopcu, który po stracie matki przeprowadza się na wieś, gdzie odkrywa tajemniczą wieżę i spotyka mówiącą czaplę. Podążając za nią, trafia do niezwykłego świata pełnego magii i tajemnic, gdzie musi zmierzyć się z własnymi lękami i odkryć prawdę o swojej rodzinie. Mnóstwo emocji w starym dobrym stylu Studia Ghibli.

Flow

No i na koniec lecimy z tegorocznym laureatem, czyli Flow, który to opowiada nam historię czarnego i niestety niezwykle pechowego kotka, który po naprawdę wielkiej powodzi zostaje uwięziony na dryfującym kawałku ziemi, gdzie siedzi wraz z ciekawą grupą różnych zwierząt. Aby przetrwać nasz mały bohater musi nauczyć się współpracy i zacząć rozumieć, że samotność nie zawsze jest takim najlepszym wyborem, jak kiedyś sądził. To coś, co na pewno spodoba się między innymi fanom gry Stray.