Nie tylko Henry Cavill. Dziesięciu aktorów, którym rola Jamesa Bonda przeszła koło nosa

Ponad 60-letnia już historia serii o agencie 007 to opowieść nie tylko o zaledwie sześciu aktorach, którzy dotąd wcielili się w tę ikoniczną postać, ale również o artystach kiedyś do niej przymierzanych, ale szybko odrzuconych. W trakcie kilku poprzednich dekad pojawiło się co najmniej kilka niezwykle interesujących plotek na temat obsady tej szpiegowskiej serii, dziś przyjmowanych głównie z uśmiechem, czasami z lekkim żalem, że jednak do nich nie doszło. 

Popkulturowa część Internetu w ostatnich tygodniach po raz kolejny zapłonęła. Tym razem z powodu informacji potwierdzającej przejęcie pełnej kontroli nad serią o agencie 007 przez Amazon Studios, wieńczącą długi okres sprawowania nad nią pieczy przez rodzinę Broccoli. Dwoma najpopularniejszymi wnioskami, jakie pojawiają się ostatnio w sieci, w związku z ogromnymi zmianami właścicielskimi do tej franczyzy, jest z jednej strony niepokój o to czy cykl, za sprawą licznych serialowych czy filmowych sequeli i prequeli, nie rozmieni się na drobne, jak również kwestia obsady głównego bohatera. Przez dekady bowiem agenta 007 zawsze grał Brytyjczyk, choć - jak pokazuje choćby poniższa lista - pokusa by złamać tę niepisaną zasadę była w przeszłości ogromna.

Faworytami bukmacherów do przejęcia schedy po Danielu Craigu są obecnie Aaron Taylor-Johnson, James Norton, Harris Dickinson, a nawet Henry Cavill. Ostatni z wymienionych to przypadek interesujący o tyle, że odtwórca Wiedźmina, Supermana czy Sherlocka Holmesa był już do tej roli przesłuchiwany. Przeszłość pokazała jednak, że wcale nie stoi to na przeszkodzie w jej otrzymaniu, bo w bardzo podobnej sytuacji byli już Timothy Dalton i Pierce Brosnan. W oczekiwaniu na wybór aktora, który ostatecznie wcieli się w agenta 007, a także na rozpalające gniew fanów plotki na temat coraz bardziej niedorzecznych pomysłów na klasyczne dojenie szacownego cyklu, przyjrzałem się najciekawszym przypadkom, w których to aktor był wymieniany jako faworyt do zagrania Jamesa Bonda, a ostatecznie - z różnych przyczyn - nie otrzymał tej roli. 

Cary Grant

Urodzony w Bristolu, wielki gwiazdor dawnego hollywoodzkiego kina był rozważany do roli Jamesa Bonda jeszcze przed premierą “Doktora No”. Odezwać się mieli do niego w tej sprawie Albert Broccoli i Harry Saltzman. Grant jednak uważał, że w wieku 58 lat jest już zdecydowanie za stary, by wcielić się w agenta 007. Poza tym myślał o występie tylko w jednym filmie, podczas gdy wspomniany duet poszukiwał odtwórcy mogącego zagrać w całej serii filmów. Po odmowie Granta próbowali oni namówić Jamesa Masona, który miał się zgodzić na trzy filmy, co również nie wchodziło w grę.

Michael Caine

Wybitny angielski aktor, który w 2023 roku ogłosił koniec swojej długiej i wspaniałej kariery, był w drugiej połowie lat 60’ naturalnym kandydatem do zagrania agenta 007. Choćby przez wzgląd na występ w trzech filmach szpiegowskich, w których odgrywał Harry’ego Palmera ("Teczka Ipcress", "Pogrzeb w Berlinie", "Mózg za miliard dolarów"), bohatera cyklu powieściowego Lena Deightona. Prawdopodobnie nie mając wtedy świadomości tego jak ikoniczną postacią stanie się James Bond, a jednocześnie nie chcąc zostać zaszufladkowanym w podobnych rolach, zrezygnował z ubiegania się o angaż w filmie “W tajnej służbie jej Królewskiej Mości”, a reszta jest historią…

Oliver Reed

Trudno o bardziej ekstrawagancki wybór aktora do roli Jamesa Bonda i wypada tylko żałować, że ostatecznie nie udało się go przeforsować. Choć ochota, by załatwić mu angaż do roli agenta 007 była w końcu lat 60’ duża, to jednak zdecydowanie większy okazał się opór wobec niego producentów, którzy - wedle doniesień z tamtych lat - nie chcieli inwestować ani czasu, ani ogromnych pieniędzy w zmianę ówczesnego wizerunku artysty. Już wtedy uznawanego za prawdziwego enfant-terrible, pijaka i człowieka o wyjątkowo trudnym usposobieniu, stojącym w zdecydowanym kontraście z charakterem tajnego szpiega Jej Królewskiej Mości. 

Michael Gambon

W podobnych latach jednym z kandydatów był również Gambon. Albert “Cubby” Broccoli sam zorganizował casting z około dziesięcioma scenicznymi artystami, wśród których znalazł się późniejszy odtwórca roli Albusa Dumbledore’a. W głośnym wywiadzie aktor wyznał zresztą, iż powiedział Cubby’emu, że ze względu na postępujące łysienie, podwójny podbródek i obwisłe piersi po prostu się do niej nie nadaje. Ten opowiedział mu jednak, że samemu Seanowi Connery’emu nakładano perukę i duże ilości lodu na klatkę piersiową, by w trakcie kręcenia kolejnych ujęć wyglądał jak najlepiej. Wydaje się jednak, że Broccoli wkrótce zrozumiał, że Anglik ma rację, bo nie kontaktował się już z odtwórcą w tej sprawie. 

James Brolin

Brolin był bardzo blisko zostania pierwszym Amerykaninem, który przejmie rolę Jamesa Bonda, bo nie tylko uczestniczył w ostatecznych testach przed kamerą, ale także został wpisany na listę płac jako główny aktor w “Ośmiorniczce”. Mając angaż w kieszeni ponoć kupił już nawet dom w Londynie, aż gruchnęła wiadomość, że Roger Moore, który wcześniej zadeklarował rezygnację z roli agenta 007, po namyśle zdecydował się jednak na przyjęcie propozycji producentów. Sam Brolin, w zabawny sposób, odniósł się do tego faktu w filmie “Wielka przygoda Pee Wee Hermana” Tima Burtona w 1985 roku. 

Mel Gibson

Kilka lat później, przed realizacją “W obliczu śmierci”, poważnym kandydatem do wcielenia się w tę rolę był inny Amerykanin, Mel Gibson. Na jego angaż mocno naciskali przedstawiciele MGM, ale zablokować go miała sama Barbara Broccoli, która uważała wtedy, że Bonda może zagrać tylko Brytyjczyk. Co ciekawe, w podobny sposób myślało wielu aktorów wymienianych jako poważni kandydaci do niej w poprzednich latach, tacy jak Clint Eastwood, Burt Reynolds czy Adam West. Wydaje się zresztą, że ostatecznie wszystkim wyszło to na dobre, bo agenta 007 zagrał wtedy świetny Timothy Dalton, a z kolei Gibson w tym samym roku święcił triumfy za sprawą występu w pierwszej “Zabójczej broni”. 

Liam Neeson

Pochodzący z Irlandii Północnej artysta był jednym z aktorów, których rozważano do roli w “Goldeneye”. I choć z dzisiejszej perspektywy wydaje się to dziwne, wtedy kompletnie nie interesował go występ w filmie akcji, którego gwiazdą stał się dopiero w późniejszych latach, po zagraniu w słynnej “Uprowadzonej”. Prawdziwe przyczyny odmowy mogły być jednak inne. Otóż jego narzeczona, Natasha Richardson powiedziała mu, że w żadnym wypadku nie ożeni się z nim, jeśli Neeson przyjmie rolę agenta 007. Aktor więc wybrał szczęśliwy związek, trwający aż do tragicznej śmierci aktorki w 2009 roku. 

Sean Bean

Przed rozpoczęciem realizacji “Goldeneye” wszyscy czekali na decyzję Timothy Daltona, który początkowo miał wystąpić w kolejnej części przygód Jamesa Bonda. Na jego następcę EON Productions typowało już Seana Beana, ale po niespodziewanej rezygnacji Daltona przedstawiciele MGM kompletnie zaskoczyli, stawiając w tej roli na wcześniej przesłuchiwanego już Pierce’a Brosnana. Producenci filmu zadecydowali jednak o tym, by dopisać w scenariuszu rolę dla Beana, który ostatecznie wciela się tu w agenta 006, Aleca Travelyana, będącego głównym i zresztą znakomitym, antagonistą swego byłego kolegi po fachu. 

Clive Owen

Urodzony w Coventry artysta był jednym z tych aktorów, którzy wręcz idealnie pasowali do przejęcia schedy po Brosnanie, a jeden z sondaży, przeprowadzonych w 2005 roku w Wielkiej Brytanii pokazał, że aktor był zdecydowanym numerem jeden wśród fanów serii. Bardzo łatwo zatem zrozumieć zdziwienie jakie zapanowało po ogłoszeniu, że nowym 007 zostanie Daniel Craig. Do dziś, wśród fanów szacownej serii, toczą się dyskusje na temat tego dlaczego Owen ostatecznie nie został wybrany do tej roli; część z nich uznaje, że główną przyczyną pominięcia go był brak zainteresowania ze strony samego aktora, który już w połowie pierwszej dekady XXI wieku odniósł się do niej ironicznie w “Różowej Panterze” Shawna Levy’ego. 

Goran Višnjić

Bohater jednej z najdziwniejszych plotek, związanych z obsadą nowego filmu o Jamesie Bondzie. Słabo dziś pamiętany odtwórca pojawił się niedawno w nowym filmie z serii “Hellraiser”, dużo wcześniej był jedną z gwiazd niezwykle popularnego serialu “Ostry dyżur”. Pomimo tego sporą niespodzianką okazały się swego czasu doniesienia, jakoby znalazł się on w bardzo wąskim gronie, zaledwie czterech, aktorów branych pod uwagę przy obsadzie głównej roli w “Casino Royale”. Na przeszkodzie stanęła jednak przede wszystkim nieumiejętność opanowania brytyjskiego akcentu, a rolę ostatecznie otrzymał Daniel Craig, z którym później Višnjić zagrał w “Dziewczynie z Tatuażem” Davida Finchera.