Gears of War: E-Day - seria wraca na dawne tory

Gears of War: E-Day - seria wraca na dawne tory

Krzysztof Grabarczyk | 01.12.2024, 17:00

Dzień, w którym to wszystko się zaczęło, E-Day. Jak zresztą trafnie określił Matt Searcy, dyrektor kreatywny w The Coalition, dzień ten jest „sercem całego uniwersum Gears” – wszystko zaczyna się tutaj. Czas, w którym Szarańcza wyszła spod ziemi siejąc spustoszenie i postrach. Młodsi o kilkanaście lat Fenix i Dom mierzyli się z wówczas nieznanym, wyjątkowo brutalnym rodzajem przeciwnika. Sugestywny zwiastun Gears of War: E-Day trafnie określa rolę rasy Locust w grze. Silna, agresywna, gotowa do inwazji. Skoro sam Marcus Fenix ledwie uchodzi z życiem w trakcie starcia tylko z jednym przedstawicielem obcej rasy – musi być naprawdę trudno.

The Coalition milczeli przez ostatnie lata. Gdy ujawniono wreszcie światu Gears of War: E-Day stało się jasnym, że nadciąga prequel w bardzo klasycznym wydaniu. Zapoczątkowana w 2006 roku seria doczekała się licznych kontynuacji, choć moim faworytem nadal pozostaje część pierwsza. Zapis jednego dnia z życia żołnierzy. Tyle, że tamten świat przedstawiono jako rzeczywistość zaakceptowaną przez resztki walczącej ludzkości, codzienna rutyna. E-Day to początek zagłady i starcie z nieznanym. Zapowiedź gry podczas Xbox Showcase przedstawia przyszłość serii opierając się jednocześnie na przeszłości. Dla studia zmiany nie są czymś nowym. Wystarczy prześledzić historię dewelopera. Firma nosiła aż cztery nazwy, łącznie z bieżącą, The Coalition. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Pomysł przyszedł wraz z pandemią. Matt Searcy wspomina o chęci przedstawienia interesującej historii. Prequel jest zawsze bezpieczniejszym wyjściem niż ciąg dalszy znanych wydarzeń. Scenarzyści biorą pod lupę oczywistości, które fani i tak chętnie ujrzą. Spotkanie Doma z Marcusem, pierwsze starcia z Locustami, rosnące napięcie i chaos to jedne z nich. W kontekście mechanik wystarczy stara szkoła Gearsów pamiętająca erę Xboxa 360. Wystarczyła bowiem ta jedna gra, aby Microsoft zwiększył przepustowość pamięci w konsoli. Pomysłodawca marki, Cliff Bleszinski poszedł na swoje, choć pod skrzydłem Epic Games miałby chyba lepiej. Niezależność w branży gier ma wysoką cenę. The Coalition odkopują przeszłość legendarnych bohaterów. Jeszcze ważniejsza będzie forma prezentacji. 

Stare z nowym 

undefined

Gears of War: E-Day wróci do dawnych obyczajów. Zgodnie ze słowami dyrektora kreatywnego spodziewajmy się sztandarowej narracji, która uchodzi za wizytówkę serii. Kto nie pamięta pojedynku z generałem RAAMem i nierównej batalii naprzeciw Goliathowi? Trylogia z czasu Xboxa 360 to fundament serii i niezawodny przepis na sukces. People Can Fly, autorzy Gears of War: Judgement usiłowali dorównać kolegom po fachu z Epic Games i prawie się udało. Wracając do współczesnych dokonań The Coalition trzeba oddać kanadyjskim deweloper odwagę w eksperymentowaniu. Producenci ostatecznie zdecydowali się na powrót do korzeni. Akcja E-Day toczy się czternaście lat przed wydarzeniami z klasycznego Gears of War. Będzie to świat zupełnie nieprzygotowany na apokalipsę wychodzącą spod ziemi. E-Day jest więc dniem zagłady, i w tej historii już wiemy, że obędzie się bez zwycięstwa na modłę Dnia Niepodległości, choć sam fakty wyjścia Szarańczy spod powierzchni Sery zawsze kojarzył mi się z kultową Wojną Światów.

Przy zachowaniu rdzennych zasad oryginału The Coalition bawi się współczesną technologią. Siłą klasycznych "Gearsów" była warstwa techniczna oraz zastosowane nowości. Jedną z nich był system osłon. Materiały prasowe z 2006 roku pisały o grze w kategorii kamienia milowego. Gears of War ustanowiła stantard w grach TPP. Skorzystały na tym inne produkcje. Dzisiaj, gdy marka wydaje się koncepcyjnie wyeksploatowana studio The Coalition stawia na tradycję. Podana w odpowiedni sposób uczyni Gears of War: E-Day może nie najlepszą, lecz istotną grą tego cyklu. Gears of War uruchomione nawet w swoim rdzennym środowisku - na konsoli Xbox 360 - poza kwestią podstarzałej oprawy - wciąż angażuje. Aktywne przeładowanie, bezbłędny wręcz system osłon, i nieustanne starcia z Locustami. Kolejną analogią jest dzień. Tak, ten jeden dzień. W 2006 roku również braliśmy udział w jednodniowej kampanii Fenixa i Santiago. 

Brutalny debiut

undefined

Cieszę się na myśl o Gears of War: E-Day. Odcinanie kuponów to naturalna część tego biznesu. Po złości mógłbym pisać o braku odważnych pomysłów, kreatywności i generalnie bezpiecznej decyzji dla dobra sprzedaży. Seria nie ma dzisiaj tylu miłośników co w czasach świetności, gdy technicznie znokautowała konkurencję. E-Day nie powtórzy tamtego sukcesu nawet będąc pochodną klasyki. To bardzo częsta i w większości skuteczna praktyka po stronie twórców. The Coalition wyznaczyli sobie dodatkowy cel: ukazać Locustów w pierwotnej, drastycznej i przerażającej formie. Nie sprawi to, że E-Day nagle stanie się horrorem, lecz zachowa charakterystyczny, brudny klimat oryginału. Celem scenarzystów jest rozciągnięta w czasie gry budowa relacji Doma i Fenixa. Ich przyjaźń utworzyła braterski klimat trylogii. "Kiedy spojrzycie na Doma i Marcusa w oryginalnych grach to są oni niczym czołgi. W E-Day natomiast ci goście stają się ludzcy" - Nicole Fawcette, opiekun marki. Bohaterów czeka trudny debiut. The Coalition muszą napisać ich historię od zera bazując na tym, co udało się osiągnąć w Gears'ach 1-3

Od czasu produkcji Gears of War minęło kilkanaście lat. The Coalition zdają sobie sprawę z technologicznej i historycznej wartości marki. Seria otworzyła graczom drzwi do świata gier nowej generacji. Nie piszę tylko o roczniku, lecz o okolicznościach. Gears of War wizualizowało istotę postępu w grach. Od oprawy po gameplay. Celem twórców E-Day jest kontynuowanie tamtej dyrektywy. "Naszą ambicją jest przesunięcie granicy jakości. W pełni zmodernizowaliśmy Gearsy od podstaw i tchnęliśmy DNA serii we współczesną technologią. Każda postać, otoczenia, animacje zostały przebudowane dzięki Unreal Engine 5" - wyjaśnie Kate Rayner z The Coalition. Z uwagi na fakt, że Gears of War: E-Day będzie pierwszą odsłoną ukierunkowaną pod Xbox Series X, nasze oczekiwania co do jakości i storytellingu są podwojone. Osobiście czuję się trochę jak w 2006 roku, gdy czekało się na paczkę nowych screenshotów z oryginalnej gry. Zresztą nie tylko ja. „Zdecydowanie sięgnę po Gears of War: E-Day” - te słowa padły z ust Cliffa Bleszinskiego. Skoro on czeka, to ja również, bo przecież od niego to wszystko się zaczęło. 

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper