Smerfy: Smerfne marzenia

Graliśmy w Smerfy: Smerfne marzenia. Podrabiane Mario 3D World, czy gra z własną duszą?

Igor Chrzanowski | 18.06.2024, 17:00

Smerfy są jedną z największych i najbardziej kultowych marek dla dzieciaków są Smerfy, które to towarzyszą nam zarówno na kartach komiksów, w grach i serialach czy filmach, od kilku ładnych dekad. 

Po dwóch udanych platformówkach z ostatnich lat, czyli Smerfy: Misja Złoliść oraz Smerfy 2 - Więzień Zielonego Kamienia, przyszła pora na kolejny eksperyment. Marka Smerfy miała już romans z wyścigami w formie Smerfy: Kart oraz z grami imprezowymi za sprawą ostatniego Smerfy - Village Party, ale do tej pory brakowało nam prawdziwej kooperacyjnej rozrywki. Misja Złoliść miała tryb dla dwóch graczy, ale powiedzmy sobie, że żenująco słaby, a Więzień Zielonego Kamienia po prostu z tego zrezygnował na amen. Przyszła zatem pora coś dla kanapowego co-opa z prawdziwego zdarzenia.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tak oto narodziła się idea skopiowania co nieco dokonań serii Mario, a w szczególności gier Super Mario 3D World oraz Super Mario 3D Land, które są głównymi inspiracjami dla nadchodzącego dzieła zatytułowanego Smerfy: Smerfne marzenia. A jak doskonale wiemy, kto próbuje zrównać się z kultową marką Nintendo, musi liczyć się z tym, że to absolutnie najcięższe z możliwych wyzwań. Czy zatem młody zespół z Ocellus Studio daje radę?

Smerfy: Smerfne marzenia - Smerfy idą spać

Smerfy: Smerfne marzenia

Microids lubi dawać swoje wielkie IP nieco mniejszym i dość różnorodnym deweloperom, którzy mają szansę pokazać swój kunszt i pomysłowość na dość znanym i bezpiecznym poletku. Czy oddanie kolejnych ważnych Smerfów dla firmy, która ma na koncie nikomu nieznaną i dość mizerną platformówkę to był dobry pomysł? Miałem okazję zagrać w specjalną demonstracyjną wersję nadchodzącej przygody z niebieskimi stworkami w roli głównej i szczerze powiedziawszy jestem bardzo rozbity i nie do końca wiem, co myśleć. Dlaczego? Już wam wyjaśniam!

Po pierwsze chodzi mi o stan techniczny tego co dostaliśmy jako dziennikarze, bowiem naprawdę mam wrażenie, że ktoś podziałał tutaj na tak zwanych wariackich papierach i powiedział deweloperom jak to się mawia "za pięć dwunasta", że na wczoraj mają przygotować publicznie dostępną grywalną wersję swojego dzieła. Demko Smerfnych marzeń składa się bowiem z huba w formie wioski Smerfów i dwóch poziomów z kampanii fabularnej.

Niby wszystko fajnie, ale brakuje tutaj takich najbardziej podstawowych rzeczy jak kontekst, tutorial, fabularne wprowadzenie, dialogi, dźwięki otoczenia, dobrze dobrane efekty wizualne czy opcje rozgrywki. Szczerze, ogrywając ten build poczułem się trochę jak w pracy, gdzie budujemy sobie prywatne rzeczy na potrzeby szybkich testów konkretnych systemów czy mechanik. Więc pod kątem technicznym śmiało można powiedzieć, że to nie jest jeszcze ten etap, w którym gra powinna trafić nawet do nas, czyli osób wydających opinie czytane czy oglądane przez tysiące ludzi. 

Smerfy: Smerfne marzenia - Mario ma się czego obawiać?

Smerfy: Smerfne marzenia - poziom w chmurach

Powiedzmy jednak, że możemy to twórcom na razie wybaczyć i uznać to za jakiś tam wczesny etap produkcji. Najważniejszy w tego typu produkcjach jest bowiem gameplay, a ten ma naprawdę sporo plusów. Jak już wspomniałem, w wersji demonstracyjnej miałem okazję pozwiedzać mało ciekawy i chyba jeszcze po prostu nie gotowy hub oraz dwa pełne poziomy z kampanii fabularnej. Pierwszy z nich był dość klasyczny, ot wyspiarskie zielone tereny z krainy Smerfów, jakie widujemy w bajkach, komiksach i grach od kilkudziesięciu lat, więc to raczej nic specjalnego, ale za to druga mapa naprawdę wywołała u mnie niemały efekt wow. 

Jak na klasyczną kooperacyjną platformówkę przystało, zaczynamy tutaj od podstaw jakimi są bieganie, skakanie po platformach, zbieranie pysznych owocków i rozwalanie przeciwników poprzez wskakiwanie im na plecy bądź rzut jakimś przedmiotem - czysta klasyka gatunku, zrealizowana w mojej wstępnej ocenie naprawdę przyzwoicie i poprawnie. Niestety nie uświadczycie tutaj tak zaawansowanej kinetyki ruchu jak w grach z cyklu Mario, przez co produkcja Microids może wydawać się nieco spłycona, oferując trochę mniej opcji. 

Mimo wszystko autorzy starają się tę pustkę jakoś zapełnić miedzy innymi aktywacją bańki, jaka utrzyma w powietrzu graczy o mniejszych umiejętnościach, a po połączeniu jej ze sprintem, dostaniemy efektowny dash do przodu. Można dzięki temu utworzyć całkiem fajne kombinacje ruchowe, ale no nadal nie jest to ten poziom co u konkurentów. Jak już wspomniałem pierwsza mapka jest dość średniawa pod kątem kreatywności, ale w fajny sposób wprowadza nas w tajniki rozgrywki, uczy podstawowych mechanik i od czasu do czasu zaskakuje na przykład znikającymi platformami czy nawet nieźle ukrytymi sekretami.

Jednak o potencjalnym sukcesie gry zdecyduje raczej to, czy cała gra utrzyma tak wysoki poziom jak druga ze zwiedzanych krain, gdzie przemierzamy świat ukryty w chmurach z genialnym systemem luster, w których widać ukryte normalnie przeszkody i platformy - zobaczycie to na powyższym screenie. Po pierwszym levelu miałem już wrażenie, że to będzie typowa nudna gierka 5/10, ale tutaj zobaczyłem potencjał nawet na coś pokroju 8/10. Nie dość, że deweloperzy fajnie bawią się tymi lustrami, zmuszając nas trochę to zmiany sposobu myślenia i percepcji, to jeszcze nieco w stylu Mario wyłamują się z tych zasad odrobinę trollując gracza. Na przykład po serii zwykłych luster, mamy małą sekcję, gdzie musimy wejść w to lustro, by przejść dalej.

Takich sztuczek jest tutaj kilka, więc mam nadzieję, że w kolejnych 14 poziomach autorom nie zabraknie kreatywności. Są tu małe braki, które łatwo można by też wypełnić fajną zawartością - na przykład pomiędzy wysepkami podróżujemy na złotej rampie, gdzie w tle nie ma w sumie nic ciekawego. A mogłoby być! W końcu to kraina snów, więc jakieś widoki latających smerfów, magicznych stworzeń czy easter eggi związane z marką Smerfy byłyby tu idealne. Dodatkowo można by też wzbogacić tę jazdę melodyjną mini-gierką jak na przykład w Raymanie 3. 

Smerfy: Smerfne marzenia - czy warto czekać?

Moim zdaniem Smerfy: Smerfne marzenia to gierka z naprawdę dużym potencjałem na prawdziwy platformowy hicior, aczkolwiek wiele zależy od tego, czy ostatecznie gra będzie reprezentowała poziom pierwszego czy też drugiego z zaprezentowanych nam poziomów oraz od tego, czy techniczny stan gry poprawi się do dnia premiery. Dwie poprzednie platformówki ze Smerfami splatynowałem, więc na tę również bardzo czekam.

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper