Nowy Wiedźmin bez zapowiedzi i bez promocji już na Netflix. Czy ta historia jest aż tak zła?
Od dzisiaj widzowie Netflixa mogą oglądać 4. sezon „Wiedźmina. Okazuje się jednak, że to nie jedyna opowieść z tego świata, która właśnie zadebiutowała.
To dzień pełen emocji dla fanów sagi Andrzeja Sapkowskiego. Netflix właśnie udostępnił 4. sezon „Wiedźmina”, w którym po raz pierwszy w roli Geralta z Rivii występuje Liam Hemsworth. To zupełnie nowy rozdział dla serialu i samego bohatera – twórcy zapowiadają mroczniejszy ton, większe emocje i przełom w relacji między Geraltem, Yennefer i Ciri.
Bez żadnej zapowiedzi i bez wcześniejszej promocji na Netflix trafił także serial „Szczury Opowieść ze świata Wiedźmina”. Produkcja, której istnienia wielu widzów się nie spodziewało, jest spin-offem głównego cyklu.
To historia grupy młodych przestępców i najemników, którzy w brutalnym świecie próbują przetrwać, odnaleźć swoje miejsce i zrozumieć, co znaczy lojalność.
Od miesięcy w sieci krążyły plotki i przecieki o problemach z produkcją „Szczurów”. Według doniesień, Netflix nie miał jasnego pomysłu na kierunek serialu, a sam projekt był kilkukrotnie przebudowywany i okrajany. Początkowo planowano większą, pełnoprawną serię z rozbudowanymi wątkami pobocznymi, jednak wewnętrzne decyzje miały doprowadzić do radykalnych cięć budżetowych i skrócenia formatu.
Wielu obserwatorów uznało wtedy, że platforma może całkowicie porzucić spin-off, a jednak – bez kampanii reklamowej i bez zapowiedzi – „Szczury Opowieść ze świata Wiedźmina” niespodziewanie pojawiły się na Netflix.
Ostatecznie warto zwrócić uwagę, że choć Netflix pracował nad serialem, to stworzono z tego film, który trwa 1 godzinę i 22 minuty...