„Czy to jest żart?” - pytają widzowie. Wiedźmin 4 promowany przez Netflix zwiastunem z Regisem

Netflix najwidoczniej nie odrobił zadania domowego. Platforma promuje „Wiedźmina 4” za sprawą zwiastuna postaci i na dobry początek zaprezentowano Regisa.
Już 30 października na Netflix zadebiutuje 4. sezon serialu „Wiedźmin”, który ma rozpocząć zupełnie nowy rozdział w historii produkcji. Platforma od miesięcy zapowiadała, że to właśnie teraz zobaczymy „odświeżonego” Geralta, ale jak się okazuje – kampania promocyjna serialu wywołuje więcej śmiechu niż ekscytacji.
Netflix wydał fortunę na realizację nowych odcinków „Wiedźmina”. W produkcję zaangażowano światowe gwiazdy, ogromne środki przeznaczono też na efekty specjalne i zdjęcia, ale po lawinie negatywnych komentarzy z poprzedniego sezonu, firma może mieć poważny problem, by przyciągnąć odpowiednią liczbę widzów.




Po ostatniej krytyce Netflix postanowił zmienić strategię marketingową i zaczął publikować zwiastuny postaci. Na dobry początek zaprezentowano materiał poświęcony Regisowi, w którego wciela się Laurence Fishburne – aktor znany między innymi z roli Morfeusza w serii „Matrix”.
Decyzja o obsadzeniu Fishburne’a od samego początku budziła kontrowersje. Wielu fanów sagi Sapkowskiego podkreślało, że nie pasuje on do wizji postaci Regisa – mrocznego, melancholijnego wampira. Tymczasem to właśnie od tego bohatera Netflix rozpoczął promocję całego sezonu, co spotkało się z falą komentarzy typu: „Czy to jest żart?”.
Coraz więcej widzów odnosi wrażenie, że Netflix robi to celowo – świadomie prowokuje kontrowersje, by wywołać dyskusję w sieci. I wygląda na to, że plan działa, bo o „Wiedźminie 4” znów jest głośno... choć niekoniecznie z powodów, o jakich marzyła platforma.