Oczekiwania wobec Dragon Age: The Veilguard były zbyt duże. Twórcy wyciągnęli z nich ważną lekcję

Gry
4636V
DA
Grzegorz Cyga | 04.12.2024, 21:45

Minęło już trochę czasu od premiery Dragon Age: The Veilguard. Dlatego deweloperzy postanowili wypowiedzieć się na temat początkowego odbioru ich nowego tytułu.

Dragon Age: The Veilguard ukazało się 10 lat po ostatniej części. To wystarczająco dużo czasu, aby fani mieli wobec nowej gry BioWare duże oczekiwania. Jednak sprostanie im to niełatwe zadanie. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Z okazji Dragon Age Day na łamach serwisu Eurogamer ukazał się wywiad z reżyserką gry Corinne Busche i dyrektorem kreatywnym serii Johnem Eplerem. Oboje przyznali, że do pewnego stopnia spodziewali się sporego zainteresowania i byli ciekawi, jak fani przyjmą grę. 

Największą rzeczą, jaką czułam, było poczucie ciekawości. Jesteśmy tak blisko pracy, skupiamy się na jej codziennym wykonywaniu – i oczywiście gramy i mamy na uwadze ogólne wrażenia. Wiemy, na co nas stać, ale coś w tym jest, nawet jeśli przechodzisz przez wydarzenia przedpremierowe lub masz mniejsze, wersje demonstracyjne hands-on - nie ma nic lepszego niż gracze, którzy dostają grę w swoje ręce, lub gdy recenzenci grają w nią po raz pierwszy. Zawsze jesteś ciekawy, prawda. Oczywiście, włożyliśmy w produkcję dużo siebie, ale dla mnie jest to próba porzucenia osobistej inwestycji i po prostu zrobienie kroku w tył i wchłonięcie tego, co wszyscy inni mają do powiedzenia na temat doświadczenia z grą. Więc dla mnie to ciekawość.

Epler z kolei wyjawił, że dla niego był to moment ulgi. Jednocześnie przyznał, że spodziewał się, że zdania będą podzielone. 

Czy się tego spodziewaliśmy? I tak, i nie. Wiemy, że te reakcje towarzyszyły naszej przygodzie z Dragon Age przy każdej odsłonie, Nawet jeśli spojrzysz wstecz na Origins, niekoniecznie było ono witane z takim szacunkiem, jak dzisiaj, ponieważ ludzie wciąż grali w gry takie jak Neverwinter Nights, więc widzieliśmy to przy każdej części. Tym razem było to coś więcej, niż byliśmy przygotowani, ale spodziewaliśmy się tego.

Dyrektor kreatywny zauważył, że od samego początku istnienia, każdy nowy Dragon Age był inny, przez co spotykał się z niejednoznacznym odbiorem. 

Myślę też, że bierze się to z wymyślania na nowo. Jedną z wyjątkowych - często nazywam to wyzwaniem i szansą serii - jest to, że z każdym wpisem odkrywa się na nowo.

To nieodłączny element DNA gry. A to oznacza, że będziecie mieli zróżnicowaną bazę graczy pod względem tego, jakie elementy IP do nich przemawiają, co znaczy dla nich Dragon Age, a w idealnej sytuacji stworzycie doświadczenie, które będzie naprawdę jasne w swoim kierunku, ale także znajdzie coś dla fanów każdej odsłony.

Zdaniem Eplera bardzo duże znaczenie na odbiór miał fakt, ile czasu minęło od premiery ostatniej części. Z tego powodu oczekiwania wobec czwartego Dragon Age'a urosły do niewyobrażalnych rozmiarów. Tymczasem Dragon Age: The Veilguard chce być pozycją z własną tożsamością. 

Od premiery ostatniej gry z serii Dragon Age minęła dekada i wiele osób spędziło tę dekadę na wyobrażaniu sobie różnych wersji tego, czym ta gra miała być. Rzeczywistość była taka, że niezależnie od tego, z czym wychodziliśmy, nigdy nie dorówna to Dragon Age 4 stworzonym w umysłach i wyobraźni.

To, jak bardzo do siebie pasowało lub czy to, co otrzymali, różniło się w dobry sposób od tego, czego się spodziewali, świadczy o bardzo szerokiej gamie reakcji na to. Ale tego rodzaju reakcje przynajmniej sugerują, że zgodnie z uwagą Corinne o posiadaniu kierunku i bardzo jasnej wizji: to mówi o tym, że masz coś, co jest bardzo wyraźną rzeczą i nie znajduje się pośrodku. Nie chodzi o to, by starać się być wszystkim dla wszystkich. Dragon Age: The Veilguard stara się być sobą, stara się być grą, którą chce być. W ten sposób spotkasz się z o wiele bardziej spolaryzowanymi reakcjami, niż gdybyś stworzył coś, co stara się być wszystkim po trochu. Nadal możesz skończyć z tym samym rezultatem, ale będzie to o wiele bardziej pośrodku tego spektrum wyników.

Jednocześnie John Epler przyznał, że z tworzenia bezpośredniej kontynuacji Dragon Age: Inkwizycji, nad którą również pracował, wyniósł bardzo ważną lekcję o presji oczekiwań.

Lekcja, której się nauczyłem, to nigdy nie próbuj tworzyć bezpośredniej kontynuacji gry 10 lat później, ponieważ, o mój Boże, to jest wyzwanie. Ale właśnie w tym tkwi wspaniała rzecz w Dragon Age: możesz stworzyć sequel, który nie wymaga takiego samego poziomu wiedzy i inwestycji, jakie wymagałoby przejście od Inkwizycji do Straży Zasłony. mimo że, powtórzę, pracowaliśmy naprawdę ciężko, aby uczynić z niej przystępny punkt wyjścia, nadal wydaje się, że - dla graczy, którzy byli z serią - jest to bardzo bezpośrednia kontynuacja pod wieloma względami. Chcieliśmy mieć pewność, że ta historia zakończy się w mniej dwuznaczny sposób, gdzie będzie jasne, że ta historia jest skończona.

Dyrektor kreatywny zdradził również, że mimo iż Dragon Age: The Veilguard nie otrzyma dodatków fabularnych, twórcy nie zamierzają kończyć serii.

Inkwizycja kończyła się kilkoma dość solidnymi wątkami fabularnymi. Oczywiście jest scena po napisach z Solasem i Flemethem, i wydawało mi się, że w tamtym czasie - ponieważ pracowałem przy Inkwizycji, byłem w zespole Intruza - spojrzeliśmy na to, co już mieliśmy i zdecydowaliśmy, że chcemy stworzyć ostatni rozdział, ostatnią historię. Różnica w The Veilguard polega na tym, że opowieść kończy się dość jednoznacznie. Jest oczywiście sekretna scena po napisach, ale to nie jest pilna rzecz, o której musisz teraz wiedzieć, a bardziej wskazówka co do tego, jaka będzie przyszłość.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Dragon Age: The Veilguard.

Źródło: Eurogamer.net

Komentarze (131)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper