Avatar: The Last Airbander musiał rozwinąć tytuł przez... Avatara od Jamesa Camerona!
"Avatar: The Last Airbander" (lub "Avatar: Legenda Aanga, jak określana jest seria w Polsce) to kreskówska w stylistyce bardzo mocno nawiązującej do japońskich animacji, która emitowana była swego czasu w naszym kraju na kanale Nickelodeon. I właśnie wtedy zapanował wielki szał na przygody bohaterów korzystających z mocy żywiołów - który później podsycony został przez dostępność produkcji na Netflixie.
Nie da się oczywiście ukryć, iż sam tytuł bardzo szybko przywodzi na myśli filmowe dzieło od Jamesa Camerona, a więc oczywiście filmowego "Avatara". Co ciekawe, same produkcje mają ze sobą wspólną historię związaną z nazwą. Tak się bowiem składa, iż pomimo tego, że kreskówka zadebiutowała cztery lata przed kinowym hitem, i tak musiała zawczasu zmienić tytuł - reżyser dzieła z akcją na Pandorze posiadał prawa do nazwy już bardzo dawno:
W 2004 roku dowiedzieliśmy się, że musimy zmienić nazwę naszego serialu z „Avatar” na „Avatar the Last Airbender”, ponieważ James Cameron miał już prawa do filmu „Avatar”. Teraz kontynuacja nosi tytuł „Way of the Water”. Jeśli część 3 dostanie tytuł „The Firebending Masters”, to się zbuntujemy!
Jak więc widać, jeden z producentów serialu podchodzi do całej sprawy w bardzo żartobliwy sposób i w żadnym wypadku nie przeszkadza mu fakt, iż tytuł opowieści o Aangu musiał zostać odpowiednio wydłużony. Dobrze jest widzieć, iż pomimo swego rodzaju "zderzenia", wciąż możemy mówić o dużym szacunku i sporej sympatii. A to dobrze, albowiem w przypadku obu produkcji mamy do czynienia z naprawdę wysokim poziomem i konkretną jakością.