The Batman niczym Taxi Driver? Matt Reeves zdradza swoje inspiracje
"The Batman" jest hitem. Myślę, że nie ma w tym zdaniu ani trochę przesady - zwłaszcza jeśli spojrzymy na szał wśród widzów i krytyków, a także sukces komercyjny (ponad 750 milionów dolarów w box office). Produkcja spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem i dziś z pełną świadomością możemy mówić, że Warner Bros. ma w swoich rękach kolejny gorący produkt.
Jednym z elementów, które najczęściej chwalono w kontekście filmu, jest jego klimat. Atmosfera zdaje się niekiedy tak gęsta, że można ją ciąć nożem, a kreacja tej inkarnacji Bruce'a Wayne'a zdecydowanie może się podobać. I ogromna w tym zasługa wielu inspiracji, które reżyser, Matt Reeves, czerpał z największych klasyków - na przykład z "Taxi Drivera":
Chciałem, żeby miał tę tendencję prowadzenia dziennika niczym Travis Bickle. Wszystko inspirowany było też "Doktorem Jekyllem i panem Hyde" - dr Jykell obserwujący i sporządzający wykresy na temat tego, jaki wypływ ma na niego zostanie panem Hyde. Ciągłe śledzenie procesu i odnotowywanie zmian.
Choć mówimy tu więc o bardzo niewielkim elemencie filmu, to bez wątpienia miało to spore znaczenie dla kilku ważnych scen. Co więcej, takie przywiązanie do szczegółów pokazuje, w jaki sposób działali twórcy i jak ogromną wagę przywiązywali do każdego elementu układanki, które ostatecznie mogłyby się składać w jedną całość.