The Last of Us - Podróż Kłamstw

Konkurs
1089V
The Last of Us - Podróż Kłamstw
Roger Żochowski | 16.02.2014, 18:21

Praca konkursowa  The Last of Us o dalszych losach Ellie.

Wstęp - Joel
 

Dalsza część tekstu pod wideo

Po tym jak zabiłem Marlene i uciekliśmy z Ellie z siedziby Świetlików nic nie było już tak jak dawniej. Hmm… jak teraz o tym myślę to już dawno nic nie było tak jak to było dawniej, ale tym razem chodziło o małą. To inteligentna dziewczyna i doskonale wiedziała, że ją okłamałem, a z niewiadomego mi powodu nie chciała mi o tym powiedzieć. Nasze przeżycie stało się automatyczne. Wróciliśmy do mojego brata Tommy’ego, ale po kilku tygodniach musieliśmy uciekać…Zaczęło się od jednego ataku. To były Świetliki. Nie dali za wygraną i dalej chcieli dostać Ellie w swoje ręce. Razem z ludźmi Tommy’ego udawało nam się odbić dwa, może trzy ataki, ale gdy zaczęło ginąć coraz więcej ludzi i jego żona została ranna w jednym z rajdów „poprosili” nas, żebyśmy odeszli. Gdybym chciał dosadniej to określić to po prostu nas wygnali. Kolejne miesiące spędziliśmy w drodze – jak w tych wszystkich serialach o zombie apokalipsie, które pamiętam sprzed kilkunastu lat. Klikaczy przybywało, Łowców staraliśmy się omijać szerokim łukiem po całej historii z Davidem – o tak, ludzi baliśmy się najbardziej. Z każdym wystrzelonym nabojem w kierunku niezarażonych czułem jak stawaliśmy się coraz mniej ludźmi. To było przerażające, gdy po czasie nie widziałem najmniejszej ekspresji obrzydzenia śmiercią na twarzy dziewczyny. Wiedziałem, że ma to związek z moim kłamstwem i rzecz jasna z tym, że cały świat tonął po prostu w wielkim gównie i nic nie zapowiadało tego, żeby coś się miało zmienić. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś kto stał się mi tak bliski przez ostatnie półtora roku zamieniał się w kogoś zupełnie obcego.

 

Joel

 

W końcu trafiliśmy na wybrzeże. Nie mieliśmy pomysłu na to co dalej zrobić, ale właśnie wtedy to się stało. Kolejny atak, który drastycznie zmienił nasze życia po raz kolejny. Zostaliśmy rozdzieleni, a ja nie mogłem sobie darować, że pozwoliłem, żeby ją porwali. Byłem nieprzytomny przez dobrych kilka dni, ale cieszyłem się, że zobaczyłem znajomą twarz – Billa. Po szturmie na jego miasteczko musiał się wynosić i tylko z powodu chorego zbiegu okoliczności znalazł się w tym miejscu gdzie leżałem nieprzytomny i ocalił przez grupą Klikaczy, które przybyły przyciągnięte hałasem strzelaniny. Dwie osoby, które poznaliśmy z Ellie po drodze – Walter i Becky zginęli. Znów zostałem sam. Na szczęście był Bill, który podzielił się ze mną informacją, w którą nie chciałem wierzyć. Grupie Świetlików, która nas zaatakowała przewodziła Tess. Nie wiem jak przeżyła ale to była ona, a ja po prostu nie wiedziałem jak…

 

Ellie

 

Obudziłam się po 3 dniach ze związanymi nogami i rękoma. Szlag mnie trafiał, że nie mogę się oswobodzić. Bałam się… Chociaż sama nie wiem już czy tak faktycznie odczuwa się strach. Było inaczej niż wtedy, gdy ten skurwiel David mnie uwięził. Nie… to był po prosty czysty gniew i gorąco, które rozsadzało mnie od środka, żeby wbić mój nóż w plecy temu kto mi to zrobił. Znów zostałam  sama. Joel może mnie szukał, ale po tym jak wyglądały nasze ostanie, wspólne tygodnie to wcale bym się nie zdziwiła, że mnie olał. Do tej pory nie wiem, czy może to wszystko by się już skończyło gdyby po prostu mnie pokroili na tym stole. Cały świat by wrócił do normy. Chociaż z drugiej strony jestem mu wdzięczna, bo cholera wie, czy to by faktycznie zadziałało. Tylko dlaczego do jasnej cholery mnie okłamał, skoro tak bardzo mu na mnie zależało?

Ktoś do mnie przyszedł i zabrał mnie ze sobą. Szarpałam się i próbowałam gryźć, ale nic z tego. Jak zdjęli mi czarną opaskę z oczu zamarłam. Na czymś, co przypominało tron siedziała Tess. Pamiętam jak została ostrzelana przez grupę żołnierzy i byłam pewna, że po czymś takim nikt by nie przeżył, ale jednak. Odbyliśmy bardzo długą rozmowę…

 

Joel

 

Bill nie znał szczegółów ale z tego co mówił wyglądało na to, że Tess po prostu magicznie zmartwychwstała. Miał tendencje do wyolbrzymiania, ale po tym co widziałem przez ostatnie kilka miesięcy jestem skłonny uwierzyć we wszystko. Jest jeszcze jedna rzecz, która zmieniła może życie - zostałem ugryziony. Nie wiem dokładnie kiedy ale wiem, żeby było to kilka dni temu, ja nie miałem symptomów infekcji i wiem, że miało to coś wspólnego z Ellie.
 

Razem z Billem zaczęliśmy szukać Tess i jej grupy Neo-Świetlików, żeby odzyskać Ellie. Jeżeli chcą z nią zrobić to samo co Marlene i jej Świetliki to nie mieliśmy zbyt wiele czasu. Przez kolejne dwa tygodnie spotkaliśmy jeszcze trzy grupy tych drani. Wiedzieliśmy, że są powiązani z Tess, bo nie było takiej siły we wszechświecie, żeby ktoś oparł się torturom Billa. Byliśmy coraz bliżej. W końcu trafiliśmy do ich siedziby, która znajdowała się w starym kościele w samym środku niczego. Udało nam się zakraść do środka i gdy tylko nadarzyła się okazja rozpętaliśmy piekło. Mieliśmy przewagę, bo Bill przygotował sporo nowych zabawek – bomby dymne, materiały wybuchowe, a nawet jakiś dziwny trujący gaz. Dym opadł, większość nie żyła, ale Tess nie było. W pewnym momencie zobaczyłem Ellie. Wykrzyknęła moje imię i przybiegła mnie uścisnąć. Gdy ją przytuliłem poczułem chłodny metal w lewym boku i ostry, przeszywający ból. Ellie dźgnęła mnie swoim nożem. Zaczęła przeklinać, coś tłumaczyć, ale byłem zbyt słaby i traciłem przytomność, żeby miało to dla mnie jakiś sens.

 

Epilog – Ellie

 

Tess o wszystkim mi powiedziała. Byłam teraz absolutnie pewna, że Joel mnie okłamał. Jak kurwa mógł mi to zrobić?! Opowiedziała mi jak udało się jej przeżyć. Nie potrafiła dokładnie wytłumaczyć dlaczego przeżyła, ale nie zginęła od razu i uratowało ją ugryzienie Klikacza. Pozwoliłam się przebadać i jak okazało się wcale nie trzeba wycinać mi mózgu, żeby kogoś uzdrowić. Po tym jak zostałam ugryziona zarodniki w moim organizmie zaczęły się zmieniać – zamiast stać się pasożytem kontrolującym mój umysł stały się symbiontem, który zwiększył moje zdolności regeneracyjne i ogólnie… łatwiej mi było przetrwać. Pewnie dlatego taka gówniara o drobnej posturze jak ja była w stanie tak długo przetrwać w tym zdezelowanym świecie. Jak się okazało, mój oddech zawiera śladowe ilości zmutowanych zarodników, które atakują zarodniki pasożytnicze. Dlatego Tess po ugryzieniu nie zmieniła się. Wręcz przeciwnie, pozwoliło jej to dojść do siebie.

Po tym wszystkim co się stało i tak nie mogłam wybaczyć Joelowi. Nie mogłam pozwolić na to, żeby jego egoistyczne zapędy ponownie odebrały mi możliwość uratowania czyjegoś życia. Wiedziałam, że tych zarażonych już nie da ocalić, ale w końcu można było stworzyć lekarstwo. Nie jestem jego córką… nigdy ni byłam i nie będę. To dla większego dobra. 


Autor: Krzysztof Albaum

Źródło: własne

Komentarze (17)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper