Patty Jenkins, reżyserka Wonder Woman, krytykuje filmy na streamingu. Stwierdziła, że "wyglądają fałszywie"
Przez ostatnie miesiące twórcy z Hollywood podzielili się na dwa obozy - z jednej strony mamy tych, którzy podobnie traktują streaming oraz kina, a z drugiej takich, dla których to pierwsze jest przeszkodą.
Te wszystkie miesiące, gdy na świecie panował globalny lockdown, sprawiły, że wiele wytwórni nieco zmieniło swój sposób wydawania filmów i zaczęło przenosić ich premiery z pozamykanych sal kinowych do platform streamingowych (aby uniknąć opóźnień). Dzięki temu ludzie mogli poznawać nowości bez konieczności wychodzenia z domu. Początkowo wydawało się, że to forma, która może sprawdzić się na dłuższą metę.
Nie jest jednak tajemnicą, że dla niektórych w grę wchodzi albo premiera kinowa, albo jej brak. I do tego grona zalicza się Patty Jenkins - reżyserka, która wypłynęła na szerokie wody przy okazji obu produkcji z DCEU, które traktowały o Wonder Woman. Obecnie pracuje ona nad innymi głośnymi tytułami, jak "Star Wars: Rogue Squadron" czy "Cleopatra" i możemy założyć, że nie zobaczymy ich premiery na streamingu:
Mam taką kwestię, że jeśli umieścisz film w telewizji, bez względu na to, do czego został pierwotnie stworzony, jest to film telewizyjny [TV film - przyp. red.]. Gdy umieścimy to w kinie to w kinie, to jest film [jako "movie" - przyp. red.].
A przy okazji, nie widzisz tego? Wszystkie filmy, które publikują serwisy streamingowe... Przepraszam, ale dla mnie wyglądają jak fałszywe filmy. Nie słyszę o nich, nie czytam o nich. To nie działa jako model do ustanowienia legendarnej wielkości.
Nie jest to bynajmniej odosobniony przypadek i właściwie już od jakiegoś czasu możemy czytać, że twórcom nie odpowiada, iż ich produkcje można oglądać na małych ekranach - nawet na smartfonach. Z drugiej strony, jest to dość mocny policzek wymierzony w tego stylu serwisy. Dajcie znać, jak Wy zapatrujecie się na tę kwestię. Postrzegacie każdą formę odbioru filmów na równi?
