Piątkowa GRomada #318 - Walka o spokój, czyli recenzja Shank 2

BLOG RECENZJA GRY
810V
user-62289 main blog image
BZImienny | 04.11.2022, 07:48
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Dwa tygodnie temu miałem okazję opowiedzieć o produkcji pewnego kanadyjskiego studia, znaną z brutalności, klimatu Meksyku czy motywu zemsty. Dzisiaj będzie kontynuacja tej przygody, pod wieloma względami inna, ale niekoniecznie gorsza. Przygotujmy więc starą-nową wersję tequilli, bo to przyda się podczas opowieści o Shank 2.

Witam was w ramach kolejnego odcinka Piątkowej GROmady, gdzie tym razem przedstawię Shank 2. Jest to przedstawiciel gatunku bijatyk w 2D, gdzie gracz kontroluje znanego z Shank tytułowego bohatera wymierzając sprawiedliwość w dość brutalny sposób. I to przy wykorzystaniu takich narzędzi jak prowizoryczne noże, pistolety czy młot budowlany. I w sumie tyle, choć trochę się w tej grze zmieniło pod względem realizacji tego zadania – sprawdźmy więc co i czy na lepsze czy na gorsze.

Nota: W przypadku drugiego Shanka nie ma mowy o "wersji przyciętej", ja przynajmniej nie natrafiłem na informacje w tej materii. Zresztą tutaj to już naprawdę nie ma czego wycinać w sekcji fabularnej.

Walka o spokój

Okładka wersji dystrybuowanej poprzez Steam

Krzywdy zostały uregulowane, tak więc nic już nie trzymało Shanka w jego starych regionach. Zdecydował się on więc wyruszyć w podróż do pewnego fikcyjnego kraju, by odnaleźć przyjaciół z wczesnych lat. Niejako z przypadku najpierw robi z biednego wojaka jednorękiego bandytę, a następnie pacyfikuje cały wojskowy obóz – w tym jego szefa, którego zabija oponą. Wskutek tego, niejako z przymusu staje się częścią walki z oszalałym dyktatorem i jego przypominającymi klasy z TF2 dowódcami. I to wszystko w wariancie "Normal" oraz "Hard", przy czym ten drugiej jest łagodniejszy niż w poprzedniej odsłonie: elementów platformowych z kategorii "trudnych" mniej, dodatkowo jest więcej punktów zapisu.

Podobnie jak w przypadku poprzedniej odsłony serii, Shank 2 ma kampanię podzieloną na rozdziały, gdzie scen przerywnikowych jest zdecydowanie mniej niż akcji.* Pod tym względem twórcy odrobili zadanie, bo nie silili się na "plot-twisty" (choć jest jeden i to taki z kategorii łatwych do przewidzenia), a prostą i nieskrępowaną historię sprawiającą, że rozwałka jest wiarygodna. Niewielki dodatek postaci, wyłączając te epizodyczne, został wykonany dobrze, tak samo jak tytułowy protagonista, inny niż szukający ten szukajacy zemsty. "Nowy" Shank nie jest zły, ale ten poprzedni wyglądał i brzmiał, przynajmniej dla mnie, lepiej - głównie ze względu na opowieść, gdzie czuć było jej "osobisty" charakter. Tutaj natomiast widzę bardziej "osobistą przygodę z przypadku".

Poza standardową kampanią twórcy zaserwowali także tryb przetrwania, gdzie gracz - sam albo z innym graczem w trybie sieciowym - trzeba przetrwać fale przeciwników. Miły dodatek dla osób chcących spędzić więcej czasu z tytułem, bo kampania jest dosć krótka, co widać chociażby po domyślnej cenie. I jeśli nie ma się w planach np. odblokowania wszystkich kombinezonów czy zdobycie najlepszego wyniku w grze/wszystkich osiągnięć, to mamy tu jeden, góra dwa, wieczory nieskrępowanej rozwałki.

* - W jednej z misji następuje pewna zmiana co do stylu rozgrywki. Bezspoilerowo stwierdzę, że to dobrze wykonane urozmaicenie, choć z pewną "niemożliwością" w zestawie.

Jakie uniwersum, taka żonglerka

Shank 2 to, podobnie jak poprzednik, przedstawiciel gatunku bijatyki 2D, gdzie gracz przemierza różnorodne lokacje z jednym prostym celem: eliminacją wszystkich wrogów, czasem przeplataną szukaniem materiałów wywiadowczych*. Na początku każdego rozdziału gracz wybiera dodatkowe wyposażenie poza prowizorycznymi nożami - to znajduje w trakcie gry i po zdobyciu go ma się to na stałe - i rusza w świat. Poza tym, istnieje także m. in. możliwość wykorzystania elementów środowiska jako broni, rozwijając to, co zaproponowano w Shank. W ogólnym rozrachunku ta część została zrobiona i jedyne, co sam zrobiłbym inaczej, to sposób udziału myszki w kontrolowaniu kierunku ciosów. Bo zaimplementowany w grze sposób jest z kategorii tych mniej intuicyjnych. 

Dodatkiem w rozgrywce są krytyczne uderzenia, działające trochę jak riposty z serii Dark Souls - jeśli w odpowiednim momencie gracz wciśnie przycisk odpowiedzialny za chwyt, wykona akcję kończącą się w 90%* śmiercią poprzez np. wbicie maczety w klatkę piersiową czy wypalenie z broni palnej z przyłożenia. Widać więc, twórcy puścili wodzę wyobraźni w kreowaniu najbardziej porypanych sposobów na eliminację przeciwników/bossów idąc w stronę przesady. Dobrze wyglądającej i widowiskowej, ale przesady.

W ogólnym rozrachunku twórcy dopracowali zaproponowane przez poprzednika podstawki dając masę narzędzi do siania zniszczenia w fikcyjnym kraju. I jeśli coś tu może być dla kogoś problemem, to ograniczenie w przełączaniu różnorodnego dodatkowego oręża, inne niż to w Shank.

* - Osobna kwestia, czemu materiały wywiadowcze są o członkach ruchu oporu. Chyba, że odpowiadają za nie członkowie władzy, a nie ruch oporu.

** - W przypadku większych przeciwników może skończyć się to mocniejszym ciosem zadającym duże obrażenia, a nie śmiercią. Nie pytajcie, jak ktokolwiek jest w stanie wytrzymać zagłębienie łopaty w klatkę piersiową. I to nawet cztery razy.

W wolnym czasie Shank zajmuje się fizjoterapią. Choć liczba leczonych, a właściwie rzecz ujmując "poszkodowanych" sugeruje, że to fałszywa ścieżka rozwoju.

Wizualnie twórcy postanowili oprzeć się na tym, co było w pierwszej odsłonie cyklu, proponując inne spojrzenie komiksowe, takie z kategorii "Komiksowości bez kanciastości". Inne podejście nie oznacza złe, co więcej przynajmniej dla mnie tytuł prezentuje się lepiej, choć nie jakoś znacznie lepiej Bardzo dobrze wypadają tu także animacje, przedstawiające zwłaszcza wspomniane wcześniej "riposty" wyglądające na przesadzone w swej brutalności i widowiskowości. I dobrze, bo to buduje klimat kilkuosobowej armii w straciu z wielkim tyranem, gdzie cel uświęca środki.

Jeśli chodzi o audio, to jest to standard, zarówno pod względem muzyki (choć przy ostatniej powtórce tytułu pojawił się błąd z nakładaniem się ścieżek dźwiękowych) jak i postaci. W tym i samego Shank, który brzmi inaczej niż w poprzedniej odsłony cyklu - nie jest źle, ale przynajmniej dla mnie gorzej niż w przygodzie o zemście.

Ktoś przyniósł broń białą na strzelaninę. I tego pożałował.

I to by było tyle, jeśli chodzi o drugą odsłonę serii Shank 2 – przyjemnej i brutalnej bijatyki na jedno/dwa wieczory. Pełną brutalności, refleksu i inspiracji Team Fortress 2. Zdecydowanie warta polecenia, nawet za domyślną cenę.

Ankieta

Tradycyjnie, ankieta co do gry, której ma tyczyć następny recenzencki odcinek Piątkowej GROmady, a dane zbieram do kolejnego odcinka cyklu. W którym to opowiem o:

  • Droga do zemsty usłana trupami i krwią, czyli recenzja Blood: Fresh Supply

Kilka słów o najlepszej odsłonie serii Blood (co nie oszukujmy się, że jest jakimś wyczynem :P) – w formie technicznej reedycji od Nightdive Studios. Gdzie Caleb najpierw wstaje z grobu, a po wygłoszeniu kultowej frazy wyrusza celem zemsty. Gdzie istotnym elementem jest kopanie głów zombie i mierzenie z dwururki do kultystów.

  • Powrót do przeszłości, który nie był bolesny (Warriors of Fate)

Czyli kilka słów o zapomnianym klasyku od Capcomu, który to miałem ograć ponad 20 lat temu. I kilka tygodni temu dzięki Capcom Arcade Stadium.

  • Spacer z czerwoną poświatą na horyzoncie, czyli recenzja Aporia: Beyond the Valley

Krótka recenzja krótkiej, ale pięknej gry o spacerowaniu i zwiedzaniu opuszczonego świata. Która to gwarantuje coś więcej niż piękne widoczki o poranku.

  • Gdy teraźniejszość i przyszłość spotyka prehistorię, czyli recenzja Cadillacs & Dinosaurs

Kilka słów o starej grze niewydawanej później ze względu na osobliwą licencję - bo mamy cadilaki, dinozaury i dziwnych handlarzy.

  • Odświeżenie za późno wydanej gry, czyli recenzja The Original Strife: Veteran Edition

Kilka słów o grze pierwotnie wydanej za późno i przez to wyglądającej na przestarzałą. Choć miała swoje do zaoferowania.

  • Na chwałę Imperium, czyli recenzja Praetorians

Kilka słów o strategii od Pyro Studios osadzonej w czasach Starożytności.

Oceń bloga:
31

Ocena - recenzja gry Shank 2

Atuty

  • Mechanika rozgrywki (w tym usprawnienia)
  • Tryb przetrwania
  • Klimat
  • Do pewnego stopnia także opowieść

Wady

  • Podejście do użycia myszki w grze
  • Brak wersji PL
BZImienny

BZImienny

Shank 2 to, podobnie jak poprzednik, przyjemna i brutalna bijatyki na jedno/dwa wieczory, pełna także inspiracji Team Fortress 2. Zdecydowanie warta polecenia, nawet za domyślną cenę.

O której grze chciałbyś poczytać w następnej recenzenckiej części Piątkowej GROmady? (ankieta zakończona)

Droga do zemsty usłana trupami i krwią, czyli recenzja Blood: Fresh Supply
5%
Powrót do przeszłości, który nie był bolesny (Warriors of Fate)
5%
Spacer z czerwoną poświatą na horyzoncie, czyli recenzja Aporia: Beyond the Valley
5%
Gdy teraźniejszość i przyszłość spotyka prehistorię, czyli recenzja Cadillacs & Dinosaurs
5%
Odświeżenie za późno wydanej gry, czyli recenzja The Original Strife: Veteran Edition
5%
Na chwałę Imperium, czyli recenzja Praetorians
5%
Pokaż wyniki Głosów: 5

Komentarze (108)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper