Play MORE #107 - The Callisto Protocol
Powrót reżysera Glena Schofielda do survival horroru przynosi ze sobą kilka nowych koncepcji, jednak nowa gra amerykańskiego studia Striking Distance nie spełnia w stu procentach oczekiwań jako duchowy następca serii Dead Space.
W grze wcielamy się w postać Jacoba, doświadczonego pilota statku, specjalizującego się w dostarczaniu ładunków w przestrzeni kosmicznej. Podczas pozornie rutynowej misji, jego statek zostaje zaatakowany i rozbity na skutej lodem planecie. Zamiast spodziewanej pomocy, Jacob zostaje schwytany i osadzony w więzieniu o nazwie Black Iron. To miejsce, gdzie przetrzymuje się najniebezpieczniejszych przestępców w Układzie Słonecznym. Placówka kryje w sobie mroczne tajemnice i okazuje się, że jest miejscem, w którym eksperymentuje się nad biofagami — przerażającymi stworzeniami o mutagenicznych zdolnościach. Potwory szybko rozprzestrzeniają się po całym więzieniu, zagrażając życiu protagonisty oraz innych więźniów.
W trakcie gdy większość osadzonych zginęła, albo przemieniła się w zmutowane istoty, główny bohater nie jest jedynym ocalałym. Elias i Dani są postaciami, które pojawiają się w całej przygodzie i mają istotne znaczenie dla rozwoju gry, jednocześnie zwiększając napięcie. Wspólnie pomagają rozszerzyć wiedzę o świecie tytułu, dodając istotny wgląd i wprowadzając nowe elementy fabularne, które wpływają na losy Jacoba.
Protokół Callisto to historia, opowiedziana za pomocą sekwencji, która łączy gatunek więzienny z science fiction, podobną narrację mieliśmy okazję zobaczyć w filmie "Obcy 3" czy grze "The Suffering". Opowieść ma kilka zwrotów akcji, choć żaden z nich nie będzie zbyt szokujący dla osób dobrze zorientowanych w gatunku. Mimo to gra dostarcza odpowiedzi na pytania dotyczące wydarzeń na stacji kosmicznej, jednocześnie podsycając większe tajemnice, które mogą być rozwinięte w ewentualnej kontynuacji. Postać Jacoba pełni rolę przeciętnego człowieka w duchu Isaca Clarke'a, podczas gdy tajemnicza kobieta Dani ma więcej sekretów, niż się wydaje na pierwszy rzut oka.
ZOBACZ W YOUTUBE
Fazy eksploracji nie powinny zaskakiwać graczy. Pomimo stworzenia bardzo napiętej atmosfery, w której każdy zakątek sprawia, że trzymamy zęby zaciśnięte, projekt poziomów jest całkowicie liniowy. Gracz praktycznie nie potrzebuje mapy ani holograficznego kompasu, aby się orientować. Rzadkie odgałęzienia, które pojawią się podczas przygody, służą głównie do zbierania kredytów callisto, elementów wyposażenia i nagrań zeznań niektórych ofiar, jednak w żadnym momencie gracz nie poczuje się zagubiony.
Z kolei podczas rozgrywki, oprócz przerażającego środowiska, gra czasami polega na jump scare'ach. Choć niektóre z tych momentów są skuteczne, tytuł czasami powtarza te same sztuczki, które stają się mniej zaskakujące. W rezultacie niektóre jump scare'y mogą wydawać się płytkie i niepotrzebne, a nawet zakłócać napięcie przed nadchodzącymi bitwami. Niemniej jednak produkcja prezentuje dobrze opracowane podejście do narracji grozy i opowiadania historii poprzez środowisko gry. W rozgrywce nie ma zbyt wielu momentów spoczynku; gracz zawsze musi stawić czoła hordom Biofagów, jednocześnie dbając o swoje zdrowie i starając się zarządzać ograniczonymi zasobami. Ta nieustanna walka o przetrwanie dodaje grze napięcia i adrenaliny, sprawiając, że każde starcie jest pełne ryzyka i konieczności podejmowania szybkich decyzji. Nie ma tutaj luksusu odpoczynku ani chwili wytchnienia, tytuł skutecznie utrzymuje gracza w napięciu przez cały czas.
Jako trzecioosobowa gra typu survival-horror, łatwo jest ją porównać do innych tytułów, takich jak niektóre edycje Resident Evil czy Dead Space, i z pewnością takie podobieństwa istnieją. Protokół Callisto wykorzystuje bardzo podobny interfejs do wspomnianej przed momentem gry, który wyświetla informacje dla gracza, takie jak poziom zdrowia i ilość amunicji, w formie holograficznej przy szyi i broni Jacoba.
Jedną z największych różnic jest system walki wręcz. W przeciwieństwie do wielu innych horrorów, w których walka wręcz służy głównie jako chwilowy oddech od napięcia, tutaj jest to główny sposób, dzięki któremu Jacob może przeżyć. Gdy gracze zostają zaatakowani z bliska przez jednego z mutujących się przeciwników na Callisto, automatycznie przechodzą do nowego systemu ruchu, który skupia się na unikaniu.
Mechanika nie opiera się na czasie, lecz na umiejętności odpowiedniego używania lewego drążka w dowolnym kierunku poziomym przed fizycznym ciosem przeciwnika. W większości przypadków konieczne jest wykonanie dwóch do trzech uników, zanim pojawi się okazja do wykonania własnego ataku. Konfrontacje mają niezwykle płynny rytm, który nagradza graczy za cierpliwość i strategiczne podejście. Mimo obecności broni palnej potyczki opierają się głównie na walce wręcz. Z uwagi na szybkie wyczerpywanie się amunicji, najskuteczniejszym sposobem jest wykorzystanie broni białej do przeprowadzenia śmiertelnego ataku. Niezależnie od tego, czy używamy pistoletu, czy metalowej pałki, walka ma autentyczny ciężar, co sprawia, że każde starcie staje się efektowne.
Dodatkowo, w grze można korzystać z broni grawitacyjnej, znanej jako GRP (Gravitational Repulsion Device), co pozwala na mieszanie różnych elementów walki. Przykładowo można wykorzystać rękawice do wyciągania wrogów i przedmiotów w powietrze, a następnie wystrzeliwać je, zadając im obrażenia. Więzienie Czarnego Żelaza jest pełne środowiskowych zagrożeń, takich jak wentylatory, kolczaste ściany i odkryte maszyny.
W miarę zbliżania się do końca rozgrywki, produkcja skupia się głównie na akcji zamiast na utrzymaniu napięcia, które zostało starannie zbudowane we wcześniejszych etapach zabawy. Tytuł odchodzi od swojego horrorowego początku, przechodząc w brutalne i absurdalne wydarzenia. Ostatnie dwa rozdziały są wypełnione trudnymi walkami z minibossami, czasami pojawiającymi się prawie jeden po drugim, co może być frustrujące. Ostateczna bitwa jest tak różna od wykreowanego klimatu, że można odnieść wrażenie, jakbyśmy grali w zupełnie inny gatunek gry.
W tego typu produkcjach nie może zabraknąć zarządzania ekwipunkiem i ograniczonych zasobów. Grający ma ograniczoną ilość miejsca, w których może przechowywać iniektory zdrowia, akumulatory i amunicję, więc trzeba dokładnie ocenić, co jest najbardziej przydatne w danej sytuacji, gdy ekwipunek jest pełny. Na początku rozgrywki zaczynamy dosłownie od zera, ale w miarę postępu zdobędziemy szeroki arsenał broni i narzędzi, takich jak prowizoryczny nóż, pałka ogłuszająca, rękawica grawitacyjna, strzelba, a ostatecznie karabin szturmowy. Większość broni jest dostępna w postaci schematów, które można wydrukować za pomocą innowacyjnej drukarki 3D.
Amunicja w grze jest niezwykle rzadka, a ulepszanie broni wiąże się z wysokimi kosztami. Z tego powodu gra silnie promuje walkę na dystans. Istnieje również interesująca mechanika, która umożliwia zadanie strzału w słaby punkt wroga po oszołomieniu go atakiem wręcz. Kolejno, warto również pamiętać, że bateria rękawicy szybko się wyczerpuje, dlatego lepiej zaopatrzyć się w dodatkowe ogniwo, jeśli tylko uda się je znaleźć. Mamy także możliwość eliminowania wrogów po cichu, chociaż większość starć z oponentami jest intensywna i pełna napięcia.
Przeciwnicy przyjmują różne formy, co wymaga częstych zmian w podejściu do walki. Większość mutantów można pokonać typowymi sposobami, ale niektórych można skutecznie zaatakować z ukrycia. Kucając i podkradając się do zmutowanych stworzeń, można wykonać cichy atak. Niestety, ta mechanika może być nieco niespójna, ponieważ czasami działa idealnie, podczas gdy innym razem nie aktywuje się poprawnie, co stawia gracza w sytuacji zagrożenia i grozi szybką śmiercią.
Gra jest niezwykle liniowa, co pozwala Striking Distance Studios na tworzenie licznych, porywających sekwencji scenariuszowych, które utrzymują gracza w stałym stanie zaszczucia. Chociaż pewne sekcje pozwalają nieco zboczyć z głównej ścieżki, większość Protokołu Callisto to prosta droga. Przeciętny czas ukończenia gry wynosi około 10 godzin, ale przy wyższych poziomach trudności oraz większej eksploracji może się wydłużyć nawet do 17 godzin rozgrywki. Miłym dodatkiem jest obecność polskich napisów, zwłaszcza jeśli w głównej roli występuje Josh Duhamel. Forma napisów jest poprawna i nie zawiera większych błędów.
To, co naprawdę wyróżnia produkcję i przyciąga uwagę graczy, to niesamowita grafika i dźwięk. Prezentacja jest niezwykle skuteczna w budowaniu atmosfery i tworzeniu nastroju. Drobiazgi i szczegóły łączą się w najbardziej imponujący i efektowny gobelin survival-horroru. Szczególnie jest to widoczne w makabrycznym projekcie Biofagów oraz licznych scenach śmierci, które wywołują gęsią skórkę. Cała gra to imponujący wizualnie spektakl, w którym doskonale uchwycono animacje twarzy, zapierające dech w piersiach widoki międzyplanetarne, ekscytujące scenografie oraz autentyczne wnętrza i otoczenie. Kosmiczne środowiska są niesamowicie oświetlone i perfekcyjnie zrealizowane. Niewiele lokalizacji wygląda tak samo i godne pochwały jest to, jak odrębny jest każdy obszar.
Ogólny projekt dźwiękowy jest również na najwyższym poziomie, z ponurą partyturą orkiestrową, wypełnioną falami nastrojowego basu i instrumentów dętych. Kompozytorzy Brian Trifon i Brian Lee White doskonale wpisują się w centralny ambientowy pejzaż dźwiękowy, ale równocześnie tworzą momentalne dźwiękowe wskazówki, takie jak futurystyczny świst otwierających się drzwi czy trzask pancerza potwora, które naprawdę wzmacniają ogólną atmosferę.
Pomimo kilku problemów z wydajnością i punktami kontrolnymi, The Callisto Protocol to bardzo interesująca gra, która oddaje hołd wcześniejszym produkcjom, jednocześnie wprowadzając kilka nowych, ekscytujących elementów do gatunku.