Trendy dla branży gier na rok 2025 - apogeum 9 generacji czy stagnacja?

BLOG
403V
user-41083 main blog image
gramisan | 06.01, 15:42
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Zmiana cyfry w kalendarzu zawsze skłania do refleksji. To dobry moment, aby nieco bardziej holistycznie pochylić się nad kondycją branży gier. Jednak nim przejdę do przyglądania się trendom i próby odpowiedzi na postawione w tytule pytanie, chciałbym życzyć wszystkim graczom wspaniałych doświadczeń podczas najbliższych 12 miesięcy. Tak w życiu prywatnym, jak i z naszym wspaniałym hobby. Zawsze ceniłem zaangażowanie użytkowników PPE. Fajnie, że jesteście i chce Wam się od czasu do czasu zajrzeć do sekcji blogowej, aby czytać również moje wypociny (choć w zeszłym roku przyznaję nie było wiele sposobności, bo popełniłem aż cały jeden wpis).

Woke musi się skończyć

Skoro już tak ładnie wszystkim posłodziłem, to czas przywalić z grubej rury. To, co ostatnio wyprawia się w środowisku graczy z zafiksowanym na ideologii woke to jakaś totalna aberracja. Jasne, można powiedzieć, że developarzy i wydawcy wchodząc we współpracę z firmami pokroju Sweet Baby sami są sobie winni. Jednak obserwując ostatnie dyskusje wokół zapowiedzi na gali The Game Awards dochodzę do wniosku, że społeczność odbiła się od jednej ściany i popędziła z ogromną prędkością w stronę przeciwległej.

Jeżeli doszukujemy się apogeum 9 generacji, to przynajmniej w tym względzie z całą pewnością do niego dotarliśmy. Zwiastuny Wiedźmina 4 oraz Intergalactic: The Heretic Prophet najlepiej pokazały z jak wielkim przewrażliwieniem fanów muszą borykać się twórcy. Do tej pory to raczej druga strona cechowała się obsesyjnym doszukiwaniem problemów, tam gdzie w rzeczywistości ich nie było. Tymczasem postawienie na białowłosą protagonistka - która i w książkach grała przecież pierwsze skrzypce - oraz bohaterkę mocno inspirowaną Ellen Ripley (jedną z moich ulubionych postaci kobiecych w XX wieku), sprawiło, że niektórym przegrzały się styki w mózgu.

Myślę, że producenci gier dostali już wystarczająco po łapkach. Przy następnych projektach na pewno będą bardziej uważnie wchodzili w kooperacje z innymi podmiotami. Twórcza wolność, która pięknie wykiełkowała w takich grach jak Astro Bot czy Black Myth w sposób jednoznaczny wskazują drogę do sukcesu. Natomiast my nie dajmy się zwariować. Postacie kobiece nie muszą być idealne. Mogą być silne i niezależne. Z obecnym podejściem odbiorców wiele dzieł popkultury zostałoby zakopane pod falą hejtu. Nie wiążmy twórcom rąk. Gracze nie powinni odcinać indywidualnego, krytycznego myślenia, gdyż staną się lustrzanym odbiciem tego z czym tak zaparcie walczą.

Wydania pudełkowe nie umrą

Skoro powyższymi akapitami już zachęciłem Was do komentowania, to teraz przejdę do bardziej pokrzepiającego tematu. Być może zarzucicie mi myślenie życzeniowe, aczkolwiek uważam, że pudełkowe wydania gier są dalekie od śmierci. Ostatnie eksperymenty z dystrybucją digital only okazały się porażką. Nie mam tu na myśli tylko tego, że taki Alan Wake 2 wciąż na siebie nie zarobił i Remedy zostało zmuszone do pospiesznego wydania fizycznych kopii. Bardziej w sukurs tej tezie przyszła mi nieudolność Sony, które wydało na rynek sprzęt o przeszacowanej znacznie cenie bez napędu optycznego. Sprawiło to, że mimo sprzyjających okoliczności nie tylko sama konsola nie odniosła spektakularnego sukcesu, ale i drastycznie spadła dostępność opcjonalnych napędów i równie drastycznie wzrosła ich cena. Zostawmy już na uboczu wątek czy było to spowodowane rzeczywistym popytem rynkowym czy efektem działań scalperów.

Fakt jest faktem, skoro biznes się kręci, to oznacza że graczom wciąż zależy na pudełkowych wydaniach. Odkłamuje to propagandę wielkich korporacji, które najchętniej już dawno pozbyłyby się fizycznych nośników i nie dzielili się marżą z pośrednikami oraz drugim obiegiem. Przynajmniej na jakiś czas powinno to odsunąć od branży widmo tego niebezpiecznego scenariusza. Na jak długi? Tego nie wiem, ale 10 generacja wciąż powinna mieć napęd optyczny. I to wcale nie jako opcjonalne akcesorium, a jedną z dwóch podstawowych opcji.

Czy Xbox umiera?

Ostatnie wiadomości o słabej dostępności sprzętu Microsoftu w Europie nie napawają optymizmem. Konsolom z rodziny Xbox Series delikatnie mówiąc nie idzie najlepiej. 28 milionów sprzedanych egzemplarzy (przy czym należy założyć, że przynajmniej połowa tego stanowi tańszy model) wypada blado nie tylko na tle konkurencji. Ta sprzedaż wypada nawet blado przy popularności kontrowersyjnego Xboxa One, który znalazł 58 milionów nabywców, a przecież był uznawany za porażkę giganta z Redmond. Czy to oznacza, że zieloni zwijają żagle z rynku i podzielą los Segi?

Jednego możemy być pewni - marka Xbox od kilku lat przekształca się w coś międzyplatformowego, a nawet wykraczającego poza wąskie poletko tradycyjnych sprzętów do grania. Microsoft zaczyna prezentować Xboxa jako usługę opartą o chmurę dostępną z dowolnego urządzenia elektronicznego. Czy jednak już teraz ma to szansę zastąpić całkowicie sprzęt dedykowany graniu? Osobiście uważam, że nie.

Microsoft odpuszcza sobie bieżącą generację. Nie stanął w szranki z PS5 Pro i chyba powoli rezygnuje z magazynowania jednostek. Stąd pojawiają się braki w dostępności. Jednak zieloni wrócą do stołu przy 10 generacji. Jak Rocky Balboa, mocno poobijani, ale silniejsi niż dotychczas. Na granie w chmurze jest jeszcze nieco za wcześnie, dlatego podejmą rękawicę i po raz ostatni rzucą na stół wszystko, co mają. I oby im się to udało. Powinni za tym trzymać kciuki również fani PlayStation. Bo brak konkurencji z tak rozpasanym Sony jak ostatnio może być dla całej branży drogą do stagnacji.

Wielkie hity AAA będą coraz większym luksusem

Gracze chcieliby, aby wydawcy serwowali dwa razy do roku tytuły pokroju Grand Theft Auto czy Red Dead Redemption. Jednak ci sami gracze nie zauważają, że takie gry mogą powstać nie więcej niż raz na generację. A przecież nie każdy może być drugim Rockstarem i wydawać tytuł co dekadę.

Programowanie gier staje się coraz dłuższym, bardziej złożonym, a przez to droższym procesem. Przeskalowanie koncepcji może prowadzić do produkcyjnego piekła. A nie każda firma może pozwolić sobie na odraczanie terminu premiery w nieskończoność. Presja ze strony akcjonariuszy wymusza na studiach tworzących gry kompromisy. 

Stało się tak np. w przypadku CD Projekt RED i Cyberpunka 2077. Sądzę, że osoby decyzyjne ewidentnie źle estymowały zakres prac. Produkcja tej skali nie mogła obyć się bez premiery na wiodące wówczas platformy. Oparcie się o dopiero co raczkujące PS5 i Xboxa Series X mogłaby być opłacana wyłącznie w przypadku gry ekskluzywnej, która byłaby budżetowana z zasobnych kies producentów sprzętu. Jednocześnie twórcy mieli bardzo ambitne założenia, chcieli stworzyć coś innowacyjnego, coś co definiowało by cały gatunek. Mimo wielkiej swobody budżetowej ostatecznie na rynek trafił produktu niedokończony. Co dopiero mają powiedzieć małe studia?

Powinniśmy się przyzwyczaić do coraz mniejszej liczby mega produkcji. Czy to oznacza, że nie będzie w co grać? Przynajmniej ja przez ostatnie 12 miesięcy nie miałem powodów do narzekań. Rok zacząłem od cyberpunkowego Widma Wolności, później z wyprzedaży wpadła jedna z najlepszych straszakowych gier akcji ostatnich lat w postaci nowej części Alan Wake’a, tylko po to aby za chwilę rzucić się w wir turowych potyczek w genialnym Like a Dragon, następnie Final Fantasy VII Rebirth, Star Wars Outlaws, a rok wieńczyłem największym RPG ostatnich lat czyli Baldurs Gate 3. Nie wymieniłem przy tym większości mniejszych tytułów, które łącznie zsumowały się na ponad 800 godzin przyjemnego szpilenia. Całkiem przyzwoicie, a przecież najlepsze dopiero przed nami!

“Wiadomości o mojej śmierci były mocno przesadzone” - Ubisoft 2025

Mam smutne wrażenie, że wielu graczy dopinguje upadkowi Ubisoftu. Faktycznie ten najbardziej zasłużony w Europie wydawca w ostatnich kilku latach mocno się zapętlił. Klepanie jednej formuły w kolejnych odsłonach znanych serii musiało się przejeść. Graczom już nie w smak kolejne odgrzewane kotlety. To zrozumiałe, ale żeby od razu życzyć wszystkiego najgorszego?

Wiele mówiło się o słabej sprzedaży ostatniej odsłony Far Cry’a, Avarara czy Star Wars Outlaws, o niesatysfakcjonującej liczbie preorderów na Assassin's Creed Shadows. Oprę się teraz na przykładzie anegdotycznym, ale ostatnio sprzedawałem Star Wars na znanym portalu aukcyjnym i jeszcze nigdy nie miałem tylu zapytań o jakikolwiek produkt. Chodziło oczywiście o obniżenie ceny o 10 zł, niemniej ewidentnie graczy interesuje ten tytuł w określonym pułapie cenowym. Wcale się nie zdziwię jeżeli wielu fanów Gwiezdnych Wojen znalazło pod choinką tytuł Ubisoftu. Akurat w grudniu były na niego świetne przeceny.

Ubi jest kute na cztery nogi i tylko jeżeli AC Shadows dowiezie odpowiedni poziom gameplayu, to żaden czarny samuraj nie powstrzyma ich przed odniesieniem sukcesu. Sam stęskniłem się za tą serią. Na pewno nie jestem w tym odosobniony. Gdy już dwójka asasynów uratuje francuzów znad przepaści - co dalej? To jest dobre pytanie. W szybkie wyjście Beyond Good and Evil 2 z developerskiego piekła nie wierzę. Remake Spilnter Cell to raczej nie będzie wielki hit. Ubisoft ma przepastną kolekcję znanych IP, być może zaczną mądrzej z nich korzystać. Wielka szkoda, że takie Prince of Persia: The Lost Crown nie odniosło sukcesu, gdyż…

Mniejsze gry wielkich IP - panaceum dla branży?

Skoro nie możemy widywać częściej swoich ulubionych tytułów w dużych odsłonach to może właśnie mniejsze gry mogłyby wypełniać te luki? Strasznie tęsknie za takim Raymanem 2D, a niestety porażka nowego Księcia Persji może być gwoździem do trumny dalszych eksperymentów. Mniejsze tytuły to większa swoboda kreatywna dla twórców. Wiele IP miałoby szansę wykorzystać swój potencjał. Dlatego tym bardziej smutno mi się zrobiło, gdy po wydaniu tak dobrej gry usłyszałem o rozwiązaniu studia Montpellier.

Dobrze, że chociaż Astro Bot pokazał Sony, że na rynku wciąż istnieje miejsce dla bardziej twórczych produkcji z mniej przepastnym budżetem. Mam nadzieję, że dzięki temu wróci stare Sony z czasów Patapon czy LocoRoco. A i w ten sposób inni wydawcy chętniej zaczną się dzielić swoimi tytułami z mniejszymi, ale piekielnie zdolnymi studiami.

2025 to będzie rok Nintendo!

W tym roku w końcu doczekamy się zapowiedzi Switcha 2. Oby również rychłej premiery, która nastąpi gdzieś w okolicach trzeciego kwartału. Ostatnio wróciłem do świata handheldów za sprawą retrokonsolek Anbernica i Rotroida. Nawet nie wiedziałem jak stęskniłem się za graniem na mniejszym ekranie. Również dzięki temu miałem okazję nieco odświeżyć bibliotekę gier od Big N. Natomiast na PGA pograłem trochę w nowe odsłony Zeldy i Mario.

Nintendo to jednak zupełnie inna bajka. Ktoś może nie trawić ich infantylności, ale wykorzystania unikalnych cech sprzętu i innowacyjności nie sposób im odmówić. Ja tam nie mogę się doczekać. Jeżeli przecieki się potwierdzą, to sprzęt o mocy obliczeniowej na poziomie PS4 Pro powinien być w pełni wystarczający dla małego ekranu. I tylko szkoda braku tego OLEDa. Tak czy inaczej, ten rok będzie ciekawy również ze względu na zapowiedź nowego sprzętu. I będzie to murowany sukces, który powinien nieco rozruszać branżę.

Czyli jednak apogeum?

Czy za rok będziemy wspominać 2025 z rozrzewnieniem jako najlepszy rok dla graczy w tej generacji? Tego nie mogę być pewny, ale pewno będzie w co grać. Assassin’s Creed Shadows, Like a Dragon Pirate Yakuza in Hawaii, Kingdom Come: Deliverance 2 (grałem na PGA i zapowiada się na więcej średniowiecznego mięska, za które pokochałem pierwowzór), Mafia: The Old Country, Grand Theft Auto VI (ponoć studio wciąż celuje w jesień 2025). A to tylko mój prywatny wybór z potwierdzonych premier. Do życia budzą się Niegrzeczne Psiaki, a Sony wreszcie powinno otworzyć upragnioną ekskluzywną ofensywę, którą rozpocznie Ghost of Yotei. W końcu Nintendo, które zawsze potrafi dostarczyć świetny startowy line-up dla swoich sprzętów. Oj, będzie się działo.

Choć ledwo musnąłem większość poruszanych tematów, to ten tekst już i tak nabrał gargantuicznej długości. Zatem jeszcze raz do siego! Obym w tym roku miał więcej czasu na kreatywne zajęcia… i na granie, bo będzie w co.

Oceń bloga:
8

Rok 2025 zapowiada się...

Genialnie! Oj będzie ciorane!
29%
Czekam na Switcha 2 jak na gwiazdkę z nieba
29%
Meh. Więcej remasterów i odtwórczych tytułów, a GTA i tak w tym roku nie wyjdzie
29%
Nie mam szklanej kuli, pożycz!
29%
Pokaż wyniki Głosów: 29

Komentarze (3)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper