Outlast - jest strach.....
Wreszcie "dorwałem" się do tego tytułu - nie spodziewałem się rewelacji - a tu takie miłe zaskoczenie - jest STRACH przez duże "S".
Sama gra zaskoczyła mnie przede wszystkim swoją "surowością" - nie ma tutaj jakiegoś rozbudowanego menu - parę opcji - cztery poziomy trudności - to bardzo dobrze - dzięki temu można skupić się na samej rozgrywce.
Ona też jest z pozoru nieskomplikowana - już na samym początku zostajemy poinformowani że nie jesteśmy twardzielem w stylu Rambo - a naszą jedyną bronią jest.....kamera z noktowizorem (o ile to można nazwać bronią).
Początek spokojny - samochód przemieszcza się przez las (mamy chwilę na zapoznanie się z notatką dotyczącego tajemniczego informatora). Wreszcie dojeżdzamy do szpitala - poznajemy mechanikę gry - i mamy pierwsze dreszczyki emocji (spoiler - widzimy w oknie cień postaci zasłania okno i gasi światło - koniec spoilera). A później już jest tylko coraz bardziej straszniej - każda kolejna lokalizacja buduje coraz większe napięcie (muzyka w tle też nie pozwala nam na "odpoczynek" - jest to muza - przypominająca do bólu tą z klasycznych horrorów).
Polecam szczególnie zabawę w nocy i oczywiście obowiązkowo ze słuchawkami na uszach (pozwala to na wyłączenie bodźców zewnętrznych).
A jakie są Wasze odczucia? Spodobał się Wam klimat szpitala :)?