Witaj w rodzinie, Enzo - Mafia: The Old Country | GameFrame #38

W każdej z poprzednich odsłon serii Mafia mieliśmy okazję poznać losy mafijnych ugrupowań działających w różnych częściach Stanów Zjednoczonych. Od Lost Heaven inspirowanego Chicago, przez Empire Bay z wyraźnymi wpływami Nowego Jorku, aż po New Bordeaux, które czerpało garściami z klimatu Nowego Orleanu. Wszystkie te historie łączył jednak jeden wspólny mianownik – sycylijskie korzenie głównych bohaterów lub ich bliskich współpracowników.
Czwarta część zabiera nas właśnie na Sycylię, do samych początków, pozwalając zobaczyć, jak rodzi się mafijny interes w tamtych stronach. To okazja, by ponownie zanurzyć się w mrok brutalnego świata, w którym władza, pieniądze i lojalność mają swoją cenę.
Zapraszam Was na blog poświęcony tej świeżo wydanej odsłonie. Nie będzie tu spoilerów fabularnych — znajdziecie jedynie zarys historii z pierwszej godziny gry maksymalnie, opis rozwiązań gameplayowych oraz krótką ocenę tego, jak gra działa w praktyce.
I - Zarys fabularny
Enzo, młody Sycylijczyk, w dzieciństwie został sprzedany przez własnego ojca do pracy w kopalni siarki, aby spłacić rodzinne długi. Warunki były piekielne – miejscem rządził bezwzględny don Spadaro, który wyciskał z pracowników ostatnie siły.
Mijały lata, a Enzo wraz z przyjacielem Gaetano odkładali każdy grosz, marząc o ucieczce do Ameryki, do upragnionego Empire Bay. Jednak pewnego dnia podczas poszukiwania górników w jednym z szybów doszło do wycieku gazu. Seria eksplozji zabiła Gaetano na miejscu. Enzo obwinił za tragedię Spadaro i jego prawą rękę, Il Merlo, z którym wdał się w walkę na noże.
Po ucieczce z kopalni musiał ukrywać się przed gniewem dona. Ratunek przyszedł niespodziewanie – rodzina Torissi odnalazła go na opuszczonej farmie, leżącej już na ich terytorium. Wypędzili ludzi Spadaro i zaoferowali Enzo pracę w swojej winnicy.
Z wdzięczności i chęci zyskania szacunku Enzo zaangażował się w codzienne obowiązki, poznając Cesarego, Lucę i Isabelle – osoby, z którymi miał spędzić wiele chwil w malowniczej dolinie. Z czasem udowodnił swoją odwagę i lojalność, co zwróciło uwagę dona. W końcu otrzymał propozycję wstąpienia do rodziny.
Dla dwudziestoletniego Enzo był to początek nowego rozdziału – rozdziału, w którym nie ma miejsca na wahanie ani hamulce.
II - A jak wygląda rozgrywka w nowej Mafii?
Z kwestii fabularnych nie mogę zdradzić nic więcej, bo każde kolejne słowo byłoby już spoilerem. Mogę jednak zapewnić, że twórcy nie próżnowali. Po przeprowadzce do winnicy rodziny Torissi akcja ani na chwilę nie zwalnia tempa.
Luca wprowadza nas w struktury rodziny, opowiada o lokalnych konfliktach, uczy podstaw biznesu i pokazuje, jak zyskać szacunek wśród miejscowej społeczności. Cesare staje się naszym zbrojnym ramieniem, z którym wspólnie wykonamy niejeden śmiertelnie niebezpieczny rozkaz dona. Isabelle, swoim uśmiechem i ciepłem, potrafi rozjaśnić każdą chwilę spędzoną w jej towarzystwie. Każda z postaci ma tu jasno określoną rolę i cel, które realizuje perfekcyjnie.
A czym przyjdzie nam się zajmować? Lista jest naprawdę imponująca – udział w Palio - konnych wyścigach przez San Celeste, wyścigach samochodowych, pobieranie haraczy, udział w porwaniach, zwiedzanie opery w Palermo, uwalnianie więźniów z rąk policji, okradanie punktów celnych czy nawet tworzenie fałszywych dolarów.
Aktywności jest pod dostatkiem, a każda z nich została szczegółowo opowiedziana fabularnie w danym rozdziale. Powiedziałbym nawet, że ta odsłona jest jeszcze mocniej nastawiona na fabułę niż jej poprzedniczki. Dla jednych może to być wada, dla innych zaleta – dla mnie to zdecydowany plus. Gra ma idealnie wyważone tempo: czasem akcja spowalnia, by pozwolić nam wsiąknąć w klimat i narrację, a potem kolejny rozdział wynagradza to dynamicznymi wydarzeniami. Osobiście uważam, że proporcje zostały dobrane perfekcyjnie.
III - Walka
Twórcy oddali nam arsenał odpowiadający realiom początku XX wieku. Do dyspozycji mamy głównie rewolwery, strzelby, karabiny powtarzalne oraz klasyczne pistolety. Strzelanie wypada bardzo dobrze – czuć ciężar broni i jej odrzut, a szczególnie w przypadku lupary można niemal fizycznie poczuć potęgę wystrzału. Ten aspekt został wykonany naprawdę mistrzowsko.
Nowością w serii jest walka na noże. Początkowo podchodziłem do niej sceptycznie – wydawała mi się zbędna, a nawet kojarzyła się z mocno okrojonym Mortal Kombat. Jednak po kilku takich starciach zmieniłem zdanie. Styl walki jest prosty, ale efektowny i satysfakcjonujący. Pojawia się głównie w momentach fabularnych, kiedy mierzymy się z poważniejszym przeciwnikiem. Bywa, że broń zawodzi lub honor nie pozwala na strzały – wtedy bohaterowie wyrzucają rewolwery, chwytają noże i ruszają na siebie. System opiera się na dwóch rodzajach ataków, unikach i ripostach – nieskomplikowany, ale robiący wrażenie.
Nieco mniej entuzjazmu wzbudza u mnie element skradania. W niektórych rozdziałach gra wymusza na nas ciche podejście. Zostało to wykonane poprawnie, ale bez większych fajerwerków. Sztuczna inteligencja przeciwników jest przeciętna, jak w większości gier tego typu. Problem w tym, że niekiedy taki wymuszony stealth może irytować osoby, które wolałyby wejść z hukiem i rozwiązać sprawę strzałem z bliskiego dystansu.
IV - Jak możemy się przemieszczać po dolinie?
I właśnie tutaj zaczyna się coś, w czym ta gra dla mnie króluje. We wczesnych etapach poruszamy się głównie konno. Nie jest to tak rozbudowana i dopieszczona mechanika jak w Red Dead Redemption 2, ale została wykonana na tyle solidnie, że trudno się do czegokolwiek przyczepić. Każdy z kilku dostępnych koni posiada własną statystykę wytrzymałości, która określa, jak długo może galopować – prosty, ale działający system.
W późniejszych etapach otrzymujemy dostęp do pojazdów. Ze względu na realia historyczne nie ma ich wiele, a są to modele zupełnie inne niż te, które poznaliśmy w Lost Heaven podczas historii Tommy’ego. Prowadzenie tych maszyn to czysta przyjemność, szczególnie w trybie symulacyjnym. Czuć ich wagę, toporność, ale i ogromną satysfakcję, gdy uda się opanować ich prowadzenie. A powodów, by siadać za kierownicą, zdecydowanie nie brakuje.
V - Dolina Valle Dorata
Dolina San Celeste to absolutna perełka – miejsce, które od pierwszych chwil zachwyca swoją urodą i klimatem. Białe, wapienne budynki kontrastują z jasnym niebem, a wąskie, kręte uliczki wiją się pomiędzy niewielkimi wioskami, gdzie życie toczy się powoli, w rytmie rozmów przy kawiarnianych stolikach. Na placach odbywają się lokalne festyny, pełne muzyki i głośnych rozmów mieszkańców. Stragany uginają się od lokalnych produktów, a ludzie pędzą załatwiać swoje codzienne sprawy.
Oprócz pięknych wiosek znajdziemy tu łagodne wzgórza, malownicze jeziora, niewielkie porty rybackie, rozległe winnice, czy wiele pól uprawnych. Ruiny antycznych świątyń kryją się wśród zieleni, a w oddali widać majestatyczne, kamienne akwedukty pamiętające czasy rzymskie i bizantyjskie. Co krok można natknąć się na ślady dawnej historii – stary mur, zarośnięty dziedziniec czy porzuconą farmę, na której czas zatrzymał się lata temu.
Jest to bez wątpienia jedna z najpiękniejszych map, jakie miałem okazję odkrywać w grach. Po zakończeniu fabuły nie mogłem się z nią tak po prostu pożegnać – wsiadałem w samochód i krążyłem po okolicy, zbierając znajdźki, ale tak naprawdę robiłem to tylko po to, żeby spędzić tu jeszcze trochę czasu. To nie jest coś, co zdarza mi się często, a w tym przypadku poświęciłem na to kolejne, długie godziny.
VI - Elementy otwartego świata
Powiedzmy sobie szczerze mimo pięknej mapy i różnorodnych lokacji, Mafia: The Old Country nie jest grą z otwartym światem. Mam wrażenie, że sami twórcy nie do końca wiedzieli, czym ta gra ma być.
Podczas rozgrywki zdobywamy dinari, czyli przestępczą walutę, za którą możemy kupować różne rzeczy, czyli broń, konie, samochody, noże czy ubrania. Ten element customizacji z pewnością pogłębia warstwę narracyjną i jest ciekawym dodatkiem.
Jednak zdarzały się momenty, gdy chciałem wymienić nóż na inny, ponieważ każdy ma inne statystyki i wytrzymałość (np. zużywa się przy wyłamywaniu zamków), ale nie mogłem tego zrobić, bo fabuła blokowała mi możliwość podjechania do przyjaciela rodziny, który mógłby dokonać takiej wymiany.
Nie zrozumcie mnie źle, fajnie, że można coś kupić i mieć wpływ na ekwipunek, ale ten system trochę mnie rozczarował. Wolałbym rozwiązanie znane z pierwszej Mafii, gdzie po prostu podchodziliśmy do Vincenzo po ulubioną broń przed misją (oczywiście nie zawsze była taka możliwość).
VII - Powracajace postacie
W grze pojawia się kilka powrotów postaci, na które najbardziej liczyłem. Nie chcę jednak zdradzać kontekstu, żeby nie psuć przyjemności z odkrywania — jeśli ktoś jest szczególnie wrażliwy na spoilery, polecam od razu przejść do rozdziału VIII.
Poznajemy młodego Leo Galante, późniejszego przyjaciela Vita Scallety, młodego Sama z pierwszej Mafii, Giuseppe, który w drugiej części pomaga Vita i Joe załatwić papiery wojskowe, oraz Franka Vinci, bossa z Empire Bay. To chyba wszyscy, choć mogłem kogoś pominąć.
Dodatkowo — pamiętacie, jak zaczyna się Mafia II? Od oblężenia budynku na Sycylii? W tej części dokładnie zwiedzimy ten sam budynek, ale kilkadziesiąt lat wcześniej. Miły smaczek dla fanów serii.
VIII - Optymalizacja
Tutaj mam już jednak kilka zastrzeżeń. Optymalizacja na PS5 to prawdziwy rollercoaster. Czasami gra działa świetnie, a innym razem aż nóż w kieszeni się otwiera. Ludzie, przecież optymalizujecie gry pod zaledwie dwie wersje konsoli — zwykłą i Pro! Podobnie pewnie wygląda sytuacja na Xboxie, choć tam nie testowałem.
Tryb wydajności, który miał zapewnić 60 klatek na sekundę, często spadał do 30. Wyścig samochodowy? Tragedia. Udało mi się go przejść dopiero za drugim razem, bo za pierwszym razie wpadłem do rzeki, bo gra nagle się przycięła. Podobne problemy pojawiały się podczas ucieczek samochodowych. Unreal Engine w formie ;)
Jeśli zastanawiacie się nad zakupem pod kątem optymalizacji — jest w porządku, choć frustracje się zdarzają. Jeśli jednak jesteście na to szczególnie wyczuleni, polecam albo wersję na PC, albo poczekać na kolejne łatki.
IX - Podsumowanie
Mimo problemów z optymalizacją, systemem skradania, który momentami wydawał się zbędny, oraz kilku innych drobnych wad, to kawał świetnej mafii. Gra oferuje trudne zakończenie, niezwykle wciągającą, mroczną fabułę pełną zwrotów akcji. Zdecydowanie zasługuje na miejsce w mojej topce i przewyższa pod tym względem zarówno „trójkę”, jak i odświeżoną „jedynkę”.
Enzo to naprawdę ciekawa postać, a dolina Valle Dorata zachwyca przepiękną oprawą i klimatem Sycylii, który bije z ekranu na każdym kroku. Przeszedłem grę w około 27 godzin, co uważam za świetny wynik, biorąc pod uwagę jej cenę. Hangar 13 nie zawiodło i już nie mogę się doczekać kolejnej części.
Na tym kończę – dziękuję Wam, życzę udanego tygodnia i do zobaczenia!