Perły z lamusa #26: Baldur's Gate: Enhanced Edition (PC)

Teraz mogę się przyznać bez wstydu do jednego. Nigdy w życiu nie skończyłem pierwszego Baldur's Gate. Tak jakoś wyszło. W czasie gdy miał premierę grałem w inne rzeczy, strategie i FPSy głównie a z erpegów chociażby Might and Magic VII, który bardziej mnie interesował. Potem pojawił się Baldur's Gate II i to tą część skończyłem kilka razy. Kiedy w kilka lat po „jedynce” w końcu ją odpaliłem, uśpił mnie. I tak było z dwa albo i trzy razy. Ale powiedziałem sobie że w końcu go skończę. Na GOGu pojawił się, fakt, że dosyć dawno temu, w ulepszonej wersji, zwanej Enhanced Edition. No i skończyłem. I bawiłem się......Całkiem dobrze.
Widać jednak po tym tytule że ma 25 lat. Widać też to, że Bioware się na nim uczył robić erpegi i że jest to erpeg lat 90-tych. Nie ma tu znaczników, wskaźników, prowadzenia za rączkę. Mapę trzeba odkrywać samodzielnie, powoli i zaglądać w każdy róg. Równocześnie masa lokacji jest zwyczajnie pustych i polega na łażeniu z okazjonalnym ubijaniem koboldów, gibberlingów czy innych goblinów. Świat nie jest tak ciekawy i rozległy jak w drugiej części, Wrota Baldura zaś nijak się mają do Athkatli z Shadows of Amn. Niektóre lokacje, jak kanały pod miastem, są frustrująco nużące podczas ich zwiedzania. Oczywiście, moje narzekanie nie zmienia tego, że jednak sporo odwiedzanych miejsc ma swój uroczy klimat klasycznego fantasy Forgotten Realms, jeśli wiecie co mam na myśli. Muszę jednak pisać o mankamentach. Zagryzam zęby pisząc o systemie AD&D bo ten w porównaniu z tym co później oferował system D&D 3.0 (a potem 3,5) w drugim Icewind Dale czy Świątyni Pierwotnego Zła, jest po prostu prymitywny i irytujący. Druid nie może strzelać z łuku. Dlaczego? Bo tak jest napisane w podręczniku do AD&D :p Złodziej nie założy kolczugi. Dlaczego? Patrz wyżej :) To są głupoty, ale irytujące. Towarzysze...To też śliski temat. EE dodaje trzech nowych towarzyszy względem wersji pudełkowej, choć ja podróżowałem tylko z czarodziejką Neerą. I w sumie tylko ona czasem się do mnie odezwała podczas całej podróży i nawet z nią romansowałem! Reszta? Milczący przez całą grę. Myślałem że ja coś miałem wyłączone w opcjach, no ale nie. Jak się to ma do wiecznie gadających kompanów w Baldur's Gate II ? No właśnie...To co mi się jednak spodobało: od początku gry można stworzyć całą drużynę i decydować w trakcie czy chcemy mieć towarzyszy fabularnych czy własne postacie. Trochę może zabija to motyw Wybrańca (choć w serii BG ciężko mówić o jednym Wybrańcu), ale nie szkodzi. To urozmaica rozgrywkę. No i walka! Niby jest to ten znany z systemu Infinity nie do końca taktyczny system real time + pauza, ale uświadomiłem sobie że jest on dosyć...wygodny. Bardziej niż to co wiele lat później dostaliśmy w chaotycznych pod tym względem Pillars of Eternity czy Tyranny.
Muzycznie to jak zawsze: najwyższa klasa. Graficznie, cóż, gra ma swoje lata. Wersja EE nie różni się dla mnie niczym od zwykłej (tu jednak może zawodzić mnie pamięć), poza możliwością przybliżania i oddalania kamery jakichś różnic nie widzę.
Adam "Iselor" Wojciechowski - kulturoznawca, politolog i bibliotekoznawca z wykształcenia, religioznawca z pasji. Publikował m.in. w "Action Mag - Książki", "Tawernie RPG", "Games Corner" i "Twierdzy Insimilion". Obecnie bloger ppe.pl. Prywatnie bibliofil i kolekcjoner gier video. Bibliotekarz z zawodu. Ponadto miłośnik historii starożytnej i średniowiecza.